Rozdział 35
Robert przywitał się z Wojtkiem przez podanie ręki, a Sandrę na przywitanie przytulił. Nie powiem to dość niezręczna sytuacja gdy twój chłopak przytula inną dziewczynę, ale wiedziałam, że to tylko po koleżeńsku. Robert zapoznał mnie z przyjaciółmi, którzy sprawiali wrażenie bardzo miłych i sympatycznych. Wojtek ucałował moją dłoń, a z Sandrą przytuliłyśmy się. Przeszliśmy się kawałek razem. Robert rozmawiał z przyjacielem, a ja z jego dziewczyną. W pewnym momencie Sandra zaczęła mówić o Ani. Powiedziała, że była fajna, że się przyjaźniły itd. Dodała jeszcze, że nawet jeśli będę bardzo mocno chcieć to nigdy nie dorosnę jej do pięt. Nie mam pojęcia o co jej chodziło. Przecież jeszcze minutę temu normalnie ze mną rozmawiała, śmiała się i była dla mnie miła. Zauważyłam, że powiedziała to w tedy, kiedy chłopaki byli dość daleko od nas i tego nie było szans żeby to usłyszeli. Zrobiło mi się dość przykro, więc nie chcąc się kłócić przyśpieszyłam krok. Kiedy byłam koło Lewego chwyciłam go za rękę i szepnęłam:
-Kochanie możemy już wracać? Proszę.
-Dobrze, ale czy coś się stało? -zapytał zdziwiony.
-Później Ci powiem, ale teraz błagam Cię chodźmy -po moich słowach chłopak podszedł do Wojtka i się z nim pożegnał, a następnie poszedł do Sandry. Przytuliłam nowego przyjaciela na pożegnanie, a jego dziewczyna zmierzyła mnie tylko wzrokiem. Po jakiś 10 minutach byliśmy koło restauracji gdzie zaparkowaliśmy samochód i weszliśmy do niego.
-Mogę już wiedzieć dlaczego tak nagle chciałaś wrócić? -zapytał piłkarz. Powiedziałam mu dokładnie słowo w słowo co powiedziała do mnie Sandra. Lewy dość mocno się wkurzył- Co ona sobie myśli?! Kim ona jest, żeby Cię oceniać, tym bardziej, że w ogóle Cię nie zna?! Chyba muszę pogadać z Wojtkiem -odparł podniesionym tonem.
-Kotku spokojnie -powiedziałam i dałam mu buziaka- Rozumiem, że to Cię zdenerwowało podobnie jak i mnie no, ale każdy ma prawdo do swojej opinii. Skoro w tak krótkim czasie Sandra ma o mnie złe zdanie to po prostu nie będę przebywać w jej towarzystwie.
-Tylko, że oni mięli iść dziś z nami na tą imprezę &
-To będę ją ignorować -zaśmiałam się podobnie jak Lewy. Po chwili ruszyliśmy w drogę do domu. Była już 16, a na przyjęciu mięliśmy zjawić się przed 18. Na szczęście dom Roberta był niedaleko, więc na miejscu byliśmy po jakiś 15 minutach. Weszliśmy do domu, a w kuchni siedziała pani Iwona z Mileną.
-Dzień Dobry -powiedziałam miłym głosem i uśmiechnęłam się.
-A Dzień Dobry, Dzień Dobry. A gdzie wy dzieci się szlajaliście hmm? -zaśmiała się mama Roberta.
-Wiesz musiałem kupić coś swojej kochanej dziewczynie -powiedział poważnie piłkarz po czym wybuchł śmiechem- Nie no byliśmy na zakupach i na jakimś spacerze przy okazji.
-To byłeś na zakupach i nic mi nie powiedziałeś? No dzięki no -Milena zrobiła obrażoną minę po czym zaczęła się śmiać- Nie Żartuję. No kochana pochwal się co kupiłaś? -powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-W sumie to nic specjalnego, tylko sukienkę na dziś -uśmiechnęłam się.
-No Lori kochanie pochwal się -odparł Robert- Mówię wam wygląda genialnie!
-Oj już nie przesadzaj -zaczerwieniłam się lekko.
-Do dawaj pokaż się -poprosiła dziewczyna. Po jej słowach poszłam do łazienki się przebrać i wróciłam w nowej kreacji.
-O kurde, Laska wyglądasz cudownie! -rzuciła Milena.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz