Playlista

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział XXVI ;3

Rozdział 26

Nie mogłam przyzwyczaić się do bólu dlatego płakałam bez przerwy. Położyłam się, ale cały czas trzymałam się za kostkę. Po jakiś 20 minutach przyjechał Robert, bo boisko było dość daleko. Podbiegł do mnie i przykucnął.
-Boże kochanie co Ci się stało? -zapytał biorąc mnie na ręce.
-Nic, proszę zawieś mnie tylko do domu -powiedziałam przez łzy.
-Oszalałaś, do domu?! Widziałaś swoją nogę? Jedziemy do szpitala -odpowiedział zaniepokojony, a ja spojrzałam na moją nogę i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Była jakby wykręcona do środka, a kostka była bardzo mocno spuchnięta. Piłkarz położył mnie na tylnym siedzeniu i zawiózł do szpitala. Jechał szybko bo na miejscu byliśmy po 10 minutach. Ponownie wziął mnie na ręce i wniósł do budynku. Podjechała do nas pielęgniarka z wózkiem na którym posadził mnie Robert. Lewy poszedł mnie zarejestrować, a mnie zawieźli na oddział chirurgii. Siedząc na tym wózku uświadomiłam sobie, że jeśli to będzie poważniejsza kontuzja mogę się pożegnać z karierą tancerki. Kiedyś miałam uraz biodra, który wyleczyłam dopiero kilka miesięcy temu, ale zaczęłam już lubić ten ból. Dawał po sobie znać tylko w tedy, kiedy robiłam wszystko za mocno, kiedy dawałam z siebie 110%. Mimo to, że zaprzyjaźniłam się z tym urazem byłam najszczęśliwszą osobą na świecie kiedy zniknął. Nie wytrzymałabym kolejnych dni, tygodni, a nawet lat z tym bólem. Kiedy dojechaliśmy na oddział od razu weszliśmy do gabinetu. Za biurkiem zauważyłam pana Piotra, mojego byłego lekarza.
-No pani Lauro, to znów się spotykamy -zaczął lekarz.
-Niestety -uśmiechnęłam się przez zapłakane oczy.
-Więc powtórka z rozrywki -zaśmiał się lekko- Co się stało tym razem?
-A no wie pan -powiedziałam przenosząc się na stołek i kładąc na nim nogę- Grałam w piłkę, a dokładniej źle stanęłam i samo jakoś tak wyszło.
-Oj, no niestety na pierwszy rzut oka nie wygląda to za dobrze -zrobił kwaśną minę przyglądając się kostce- Jest ktoś z panią, jak tak to poproszę żeby wszedł będzie Ci potrzebny.
Poprosiłam pielęgniarkę żeby zawołała Roberta. Wystarczyło, że otworzyła drzwi. Na krześle przed salą siedział piłkarz. Kobieta kazała mu wejść, a on wypełnił rozkaz. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Witam pana -rzucił Piotr.
-Dobry wieczór. Już wiadomo co jest z nogą? -zapytał mój ukochany.
-Jeszcze nie, ale będzie pan potrzebny pacjentce. Proszę chwycić ją mocno za rękę. Uwaga będzie boleć -ostrzegł i chwycił na nogę. Zaczął nią kręcić, a ja zacisnęłam dłoń Roberta i zagryzłam wargi żeby tylko nie krzyczeć. Z oczu płynęły mi zły, ból był przerażający, ale musiałam jakoś wytrzymać.
-No niestety, ale najprawdopodobniej ma pani złamaną kość skokową. Nie jest to łatwa do wyleczenia kontuzja, gdy uszkadza się przy niej również staw skokowy, który jest jednym z najważniejszych -powiedział, a z moich oczu znów zaczęły sączyć się łzy.
-Czy to już pewne, że to właśnie to?
-Nie do końca. Musimy pojechać na prześwietlenie i zrobić kilka innych badań. Mogłaby pani spróbować przenieść się na wózek, pojedziemy zrobić rentgen -po jego słowach podniosłam się i chciałam usiąść, ale Robert wziął mnie na ręce i sam posadził. Pojechaliśmy kilka sal dalej i weszliśmy do jednej z nich. Usiadłam na specjalnym łóżku i położyłam wzdłuż niego nogę i zaczęli robić prześwietlenie. Piłkarz pomógł mi przenieść się powrotem na wózek i wyjechaliśmy przed salę. Robert usiadł na krześle i odwrócił mnie twarzą do siebie.
-Co Ci strzeliło do głowy, żeby iść sobie pograć podczas ulewy, kiedy jest naprawdę ślisko? -zapytał.
-Robiłam już tak nie raz, myślałam, że nic się nie stanie. Przepraszam, nie chciałam robić Ci jak zwykle kłopotu -odpowiedziałam chowając twarz w dłoniach i po raz kolejny płakać.
-Nie przepraszaj nie masz za co. Proszę Cię tylko nie płacz -odparł mocno mnie przytulając i głaskają po głowie. Nagle z gabinetu wyszedł Piotr i powiedział ...
**********************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz