Rozdział 25
Pobiegłam szybko do szatni i przebrałam się pośpiesznie. Nie wiedziałam co robić, łzy ciekły mi same nawet nie wiem dlaczego. Błyskawicznie wyszłam z budynku i wsiadłam do samochodu w którym czekał na mnie Robert. Na policzkach miałam ślady po łzach i czarno pod oczami.
-Boże kotku co Ci się stało?! -wykrzyknął zaniepokojony piłkarz.
-Pojedźmy kawałek dalej, nie chcę o tym rozmawiać akurat w tym miejscu -odparłam przez łzy.
-Dobrze, jak sobie życzysz -odpowiedział i ruszyliśmy. Zatrzymaliśmy się kilkanaście kilometrów dalej. Wysiadłam z samochodu i oparłam się o maskę. Lewy wyszedł za mną i zapytał podchodząc- Powiesz mi w końcu o co chodzi? Martwię się o ciebie, nie mogę patrzeć jak płaczesz.
-Kiedy byłam na treningu choreograf pokazywał mi wszystkie kroki, co i jak mam zrobić itd. Pod koniec próby kazał mi zatańczyć to czego się nauczyłam. Przerwał mi połowie stanął za mną i zaczął coś tam tłumaczyć. Wziął za mnie za rękę i okręcił wokół własnej osi. Zatrzymał mnie kiedy byłam twarzą do niego i zaczął obejmować. Chciał mnie pocałować, ale ja odepchnęłam go i wybiegłam z Sali -powiedziałam i wtuliłam się w piłkarza- Bałam się go. Był taki nachalny, a ja naprawdę boję się takich ludzi.
-Ciii spokojnie, nie płacz -mówił głaskając mnie po głowie- Zastanawia mnie tylko to dlaczego inne dziewczyny nie zareagowały?
-No, a to jest kolejna sprawa -zaczęłam, a Robert dziwnie na mnie spojrzał- Tomas czyli trener kazał mi chodzić na zajęcia indywidualne, a ja nie chciałam Ci o tym mówić, bo bałam się, że się wkurzysz.
-Kotku, przecież nic bym nie powiedział -podniósł moją głowę i spojrzał mi prosto w oczy- Ale teraz proszę Cię mów mi o wszystkim, widzisz co może z tego wyniknąć -odparł spokojnym głosem.
-Czyli nie jesteś zły? -zapytałam.
-No coś ty oszalałaś? Mówię Ci nic się nie stało, zresztą to ten trener jest jakiś nienormalny skoro zaczął się do ciebie przystawiać -odpowiedział i czule mnie pocałował. Ulżyło mi, że nie miał do mnie o to żalu bo naprawdę bałam się jak zareaguje. Stałam jeszcze chwilę wtulona w niego i weszłam do auta. Robert odwiózł mnie do domu i pożegnał się ze mną. Powiedział, że przyjedzie po mnie jutro rano i gdzieś pojedziemy na wspólne śniadanie. Weszłam do domu i zobaczyłam Klarę z Marco, którzy jak zwykle się całowali. Nawet się z nimi nie przywitałam tylko poszłam od razu do góry. Ubrałam dresy i jakiś podkoszulek, wzięłam piłkę, włożyłam słuchawki do uszu i zeszłam na dół.
-Wychodzę będę za jakieś dwie godziny -rzuciłam i wyszłam z domu. Klara nawet nie zatrzymywała mnie pytaniami, bo wiedziała, że kiedy coś się stanie to idę gdzieś pokopać. Zrobiłam także tym razem. Poszłam na pierwsze lepsze boisko, a że było już późno było ono puste. Padał deszcz, ale nie zwracałam na to uwagi. Wyżywałam się na piłce kopiąc ją jak najmocniej w światło bramki. W pewnym momencie źle stanęłam i po prostu się przewróciłam. Nacisnęłam zęby i usiłowałam wstać. Kiedy byłam już na nogach ponownie upadłam, ponieważ nie mogła się utrzymać. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Roberta. Powiedziałam mu gdzie jestem, a on nawet nie spytał mnie co tam robiłam. Siedziałam płacząc, moknąc i czekając na piłkarza. Stwierdziłam, że dzisiejszy dzień jest jednym z najgorszych w moim życiu.
***************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
~ Lewa ♥

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz