Playlista

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział XLV ;)

Rozdział 45

Kiedy byłam w środku zauważyłam siedzącą i płaczącą na kanapie Klarę, którą przytulał Reus. Nie wiedziałam o co chodzi, więc podeszłam bliżej.
-Klara kochana, Co się stało? -zapytałam zdziwiona- Mam nadzieję, że to są łzy szczęścia.
-Po części tak, po części nie -odpowiedziała smutnym głosem.
-A więc o co chodzi?
-No bo ja -przerwała na chwilę- ja jestem w ciąży.
-No to świetnie! Nie cieszysz się? Przecież to świetna wiadomość -przytuliłam ją lekko.
-Oczywiście, że się cieszę. Nasza pociecha będzie miała cudownego ojca -powiedziała po czym wtuliła się w Marco.
-No więc skąd te łzy?
-Stąd, że moi rodzice mnie zabiją! Jak dobrze wiesz oni są bardzo mocno wierzący u jak dowiedzą się, że będę mieć przedślubne dziecko to już po mnie -znów zalała się łzami.
-Wierz co mam pewien pomysł -powiedział Marco jednocześnie klękając przed moją przyjaciółką- Chciałem to zrobić trochę później, ale to chyba najlepsza sytuacja -mówiąc to sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małe czerwone pudełeczko. Spojrzałyśmy na niego dziwnie, ale on bez wahania nagle rzucił- Kocham Cie Klar i chcę spędzić z tobą resztę życia. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?
Klara spojrzała na mnie pytająco, a ja odpowiedziałam jej gestem- Oczywiście, że tak! -wykrzyknęła szczęśliwie po czym rzuciła się piłkarzowi na szyję. Ten założył na jej palec przepiękny pierścionek wysadzany diamentami. Ona spojrzała na niego i zalała się kolejnymi łzami i ponownie przytuliła Reusa.
Postanowiłam, że zostawię świeżo upieczonych narzeczonych samych. Poszłam na górę się przebrać i wziąć mega szybki prysznic, a następnie wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam biegiem do parku. Nie był on za blisko więc na miejscu byłam dopiero po pół godziny.  Usiadłam zmęczona na ziemi i oparłam się o fontannę. Dalej myślałam dlaczego Robert po mnie nie przyjechał. Niby to nic takiego, ale i tak cały czas się zastanawiałam co robił w tym czasie. Gdy tak rozmyślałam nagle usłyszałam znajomy, męski głos. Był to Lewy.
-Można się dosiąść? -zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Jasne -odpowiedziałam oznajmiając uśmiech i lekko się przesunęłam.
-Co tu robisz o tak późnej porze? -zapytał zdziwiony piłkarz.
-Biegałam sobie i teraz odpoczywam. A ty?
-Nie mogłem Cię znaleźć, więc pomyślałem, że możesz być tutaj.
-No, a więc jestem -odpowiedziałam, między nami zapanowała cisza- Dlaczego dziś po mnie nie przyjechałeś?
-Trening się przedłużył.
-Ale przecież Marco był u Klary, więc jak?
-Klara zadzwoniła do niego żeby przyjechał, więc on poprosił Jurgena i wyszedł szybciej. Przepraszam, że nic Ci nie powiedziałem -odparł jednocześnie całując mnie w policzek.
Siedzieliśmy tam jeszcze z 20 minut. Następnie wstałam, pożegnałam się z nim czułym pocałunkiem i chciałam iść w swoją stronę, ale Robert zatrzymał mnie i przybliżył do siebie obejmując mnie w biodrach. Następnie spojrzał głęboko w moje oczy i namiętnie mnie pocałował.
-Przepraszam, ale muszę już iść -zaśmiałam się.
-Nic nie musisz -Robert powiedział po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu.
-Mogę wiedzieć co robisz?
 -Nic po prostu jedziemy do mnie -zaśmiał się i następnie odpalił auto.
********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~Lewa ♥



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz