Playlista

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział XXXIV ;p

Rozdział 34

Następnego dnia rano obudziłam się o 9. Robert dalej spał, więc postanowiłam go obudzić. Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu coś do ucha. Piłkarz powoli otworzył oczy i uśmiechnął się.
-Dzień Dobry -przywitałam go namiętnym pocałunkiem.
-Jaki miły początek dnia -powiedział po czym posłał mi uśmiech. Lewy wtulił się we mnie i zaczął całować mnie po szyi. Lubiłam czuć jego ciepło na swoim ciele, ogólnie uwielbiałam spędzać z nim czas nie ważne jak, ważne, że razem. Leżeliśmy w łóżku jeszcze jakieś 15 minut i wstaliśmy.
-Kochanie dziś pod wieczór idziemy na imprezę, więc jak chcesz za jakąś chwilę możemy pojechać do sklepu. Wybierzesz sobie jakąś ładną sukienkę co ty na to? -zaproponował piłkarz.
-No przestań, wzięłam sobie kilka sukienek, więc jedną z nich wybiorę, muszę tylko wiedzieć co to za przyjęcie.
-A takie jedno -zaśmiał się łapiąc mnie w pasie- Ale sukienkę i tak pójdziemy kupić -dodał po czym czule mnie pocałował.
-Niestety nie wzięłam wystarczająco dużo pieniędzy żeby iść na zakupy. Ups! -zaśmiałam się.
-Żartujesz prawda? Myślisz, że gdybym zabrał Cię na zakupy kazałbym Ci płacić? -powiedział z poważną miną.
-A co w tym takiego dziwnego? Normalna rzecz -posłałam mu uśmiech. On tylko spojrzał się na mnie krzywo, a później pociągnął mnie lekko za rękę i poszliśmy do kuchni na śniadanie. Kiedy weszliśmy na stole stało jedzenie, a obok kartka na której było napisane: *Kochani macie tutaj śniadanie my poszłyśmy na zakupy, a później idziemy na cmentarz, więc nie będzie nas trochę. Jak będziecie czegoś potrzebować to Robert ma mój numer. Smacznego! ;) -Mama*.
-Żyć nie umierać! -zaśmiał się piłkarz po czym usiedliśmy przy stole. Zjedliśmy przygotowany posiłek i poszliśmy się ubrać. Wyjęłam z walizki granatowe, krótkie spodenki, białą prześwitującą bluzkę, a pod to czarny top. Poszłam do łazienki zrobić delikatny makijaż, związałam włosy w wysoką kitkę i byłam już gotowa. Robert miał na sobie zwykłe jeansy i czarny t-shirt. Poszłam się jeszcze czegoś napić a później wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do centrum. Weszliśmy do kilku sklepów gdzie było mnóstwo pięknych sukienek, ale wszystkie były przesadzone, albo po prostu za drogie. Weszliśmy do jeszcze jednego sklepu i dopiero tam znalazłam jak dla mnie idealną skromną kreację. Postanowiłam ją przymierzyć, a Lewemu kazałam zostać przed przebieralnią. Ubrałam sukienkę i podobałam się sama sobie. Wyszłam pokazać się Robertowi, a on z wrażenia aż otworzył usta. 
-I jak podoba Ci się? -zapytałam podchodząc do ukochanego.
-Wyglądasz przecudownie -piłkarz chwycił mnie za rękę i obrócił wokół własnej osi.
-Oj nie przesadzaj -zachichotałam cicho.
-Nie przesadzam wyglądasz genialnie! -powiedział łapiąc mnie w pasie i czule mnie całując. Wróciłam do przymierzalni przebrać się w swoje ciuchy i wyszłam z sukienką w dłoni- To rozumiem, że wybierasz tą?
-No tak. Nie zbyt dużo kosztuje, więc sama zapłacę -posłałam mu uśmiech.
-Nie ma mowy! Płacę ja i nie kłóć się -odparł zabierając mi torebkę w której był portfel.
-Robert proszę nie wygłupiaj się. 200 zł to prawie nic -powiedziałam próbując zabrać mu torebkę. Lewy podszedł, a w sumie podbiegł do kasy żeby za mnie zapłacić. Było mi trochę niezręcznie bo dziwnie czułam się gdy ktoś za mnie płacił. Niechętnie podałam kreację kasjerce i wyszyliśmy ze sklepu. Podziękowałam Lewemu za ten niechciany przeze mnie prezent. Ten wiedząc, że wkurzył mnie tym mocno mnie przytulił. Kiedy skończyliśmy zakupy była już 14:30, więc od razu poszliśmy na obiad do jakiejś pobliskiej restauracji. Spożywając posiłek śmialiśmy się prawie bez przerwy choć nie mięliśmy do tego najmniejszego powodu. Po pół godziny wyszliśmy z lokalu i poszliśmy się gdzieś przejść. Podczas spaceru po rynku zauważyliśmy Wojtka i Sandrę, więc Robert postanowił podejść i się z nimi przywitać, a mnie z nimi zapoznać.
********************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ



~ Lewa ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz