Rozdział 21
Wstałam o 11:35. Miałam trochę dziwny sen, śniło mi się, że szłam koło stadionu po jednej stronie chodnika z jakimś mężczyzną pod rękę, a po drugiej stronie szedł Robert z Klarą i Maco. Kiedy ich zobaczyłam chciałam przebiec na drugą stronę, ale nie rozglądnęłam się i uderzył we mnie rozpędzony samochód. Nie mam pojęcia o co w tym chodzi, ale nie będę się tym przejmować, to przecież tylko sen. Leżąc jeszcze w łóżku napisałam smsa do Lewego z prośbą o przyjście do mnie o 15, bo rodzice mięli zjawić się w okolicach 16. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. W kuchni stał Reus całujący się z moją przyjaciółką.
-Dobra kochanie to ja będę przed 16 pa, Cześć Lori -powiedział pośpiesznie.
-Papa Marco -odpowiedziałam i podeszłam do Klary- Jak tam wczorajszy wieczór hmm?
-Było bajecznie! Mógłby się nie kończyć -odparła rozmarzona- Byliśmy najpierw w kinie na jakimś mega romantycznym filmie, później poszliśmy na dłuuugi i równie romantyczny spacer i wróciliśmy tutaj. A ty jak spędziłaś ten wieczór? -zapytała ciekawa.
-Chodź usiąść na sofie, wszystko Ci opowiem -ruszyłyśmy w stronę kanapy i usiadłyśmy na niej. Opowiedziałam wszystko przyjaciółce z najmniejszymi szczegółami. Ucieszyła się i powiedziała, że mi zazdrości, że nam się tak dobrze układa. W sumie sama byłam zdziwiona, że między nami jest tak dobrze. Nigdy nie byłam w takim związku. Miałam paru chłopaków, ale oni zdradzali mnie z pierwszą lepszą dziewczyną z imprezy. Robert taki nie jest. Widzę, że mu na mnie zależy i chce żeby nasz związek był jak najlepszy. Znamy się krótko bo nawet nie miesiąc, ale jesteśmy do siebie bardzo przywiązani.
-Jak wy to robicie? Nie mięliście chyba ani jednej kłótni, a ja z Marco już prawie byśmy się rozstali -odparła zdziwionym i zarazem zaciekawionym głosem.
-Szczerze mówiąc to ja sama nie wiem. Mamy mnóstwo wspólnych tematów i praktycznie każdą wolną chwilę spędzamy razem, ale w sumie wy też więc nie wiem o co chodzi. Mamy też całkiem inne charaktery, a wy z Reusem podobne. Ale skoro jesteście podobni to nie powinniście się lepiej dogadywać? Nie rozumiem tego, ale nie przeszkadza mi to -te ostatnie zdanie powiedziałam z szerokim uśmiechem. Przez chwilę panowała między nami cisza, ale gdy znalazłyśmy wspólny temat nie mogłyśmy przestać rozmawiać. Nim się obejrzałyśmy była 14:45, a w domu był straszny bałagan. Na szczęście były zrobione zakupy, więc miałyśmy o jeden problem mniej. Od razu kiedy wstałyśmy zaczęłyśmy sprzątać. Nie wiem jak to zrobiłyśmy, ale już po 15 minutach dom był całkowicie czysty. Równo o 15 przyszedł Robert tak jak go prosiłam. Przyniósł jakieś wino jak zawszę i kwiaty dla mamy. Następnie poprosiłam go o pomoc w przygotowaniu czegoś do jedzenia, a Klara poszła na górę przyszykować pokoje. Kiedy wszystko już było gotowe usiedliśmy razem w pokoju na sofie. Mięliśmy jeszcze pół godziny, więc ja poszłam się przebrać i zostawiłam Roberta i Klarę samych w salonie. Stałam przed szafą wybierając ciuchy i nagle ktoś zapukał do sypialni.
-Proszę -powiedziałam miłym głosem. Był to Robert- Coś się stało? Dlaczego tu przyszedłeś zamiast porozmawiać z Klarą?
-No wiesz przyszedł Marco i stwierdziłem, że zostawię ich samych -powiedział podchodząc do mnie i łapiąc mnie w pasie- Zresztą twoje towarzystwo bardziej mi odpowiada -po tych słowach podarował mi czuły pocałunek. Odwzajemniłam go i mocno go przytuliłam. Staliśmy chwilę w ciszy, ale poprosiłam Lewego żeby usiadł na łóżku, a ja coś ubiorę. Wypełnił moją prośbę i usiadł. Poszłam do mojej łazienki się przebrać. Wybrałam jakieś jeansy, białą bokserkę i zarzuciłam koszulę. Kiedy wróciłam do pokoju piłkarz czekał na mnie na łóżku. Chwycił mnie za rękę i przeciągnął mnie do siebie. Zaczął mnie namiętnie całować przy tym opadając na łóżko. Leżeliśmy na sobie ciągle się całując. Położyłam się koło niego gładząc go po policzku i spoglądając prosto w jego szaro-niebieskie oczy.
-Kocham Cię wiesz? -oznajmiłam spokojnym głosem.
-Wiem tylko, że ja ciebie bardziej -podarował mi następny pocałunek. Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na dół. Na kanapie siedzieli całujący się Marco i Klara. Nie zauważyli nawet, że stoimy dwa metry za nimi, ale nie chcieliśmy im przeszkadzać, więc po cichu poszliśmy do kuchni. Gdy spojrzałam przez okno zauważyłam samochód podjeżdżający pod dom. Byli to nasi rodzice. Krzyknęłam tylko do Klary i podbiegłam pod drzwi.
**************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
**************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
~ Lewa ♥

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz