Playlista

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział XLVII :D

Rozdział 47

-Co z nią doktorze? -zapytałem z przejęciem.
-Jest pan z rodziny?
-Laura jest moją dziewczyną, to u mnie w domu wszystko się stało.
-No, więc dziewczyna ma dużo szczęścia, że przeżyła -kiedy to powiedział odetchnąłem z ulgą- ale jej stan jest poważny. Rana postrzałowa jest głęboka.
-Ale wyjdzie z tego prawda?
-Tak oczywiście, ale będzie musiała zostać w szpitalu na tydzień lub dwa -odparł poważnie.
-Kiedy będę mógł się z nią zobaczyć?
-Za jakieś trzy godziny powinna się obudzić, więc będzie pan mógł wejść do środka -powiedział, a ja podziękowałem mu i usiadłem koło przyjaciół.
-To wszystko prze ze mnie. Gdybyśmy się nie pokłócili nic by jej się nie stało. Ten skurwysyn wyniósł by najwyżej coś z domu, ale ona by nie ucierpiała -mówiłem obwiniając się.
-Przestań to nie twoja wina. Ważne, że przeżyła, a ten kto jej to zrobił grubo tego pożałuje, zobaczysz -powiedziała Klara po czym usiadła koło mnie i lekko mnie objęła.
-Nie martw się stary wszystko będzie dobrze. Jesteśmy z tobą pamiętaj -dodał Marco stukając mnie lekko po plecach- Słuchajcie idę do sklepiku po coś do pica, chcecie coś?
-Przynieś mi kawę jakbyś mógł -poprosiłem przyjaciela.
-Kawa razy dwa kochanie -zaśmiała się Klara. Marco odwzajemnił jej uśmiech i ruszył w stronę sklepiku. Przyjaciółka spojrzała na mnie poważnie i zapytała:
-Robert, mogę Cię o coś zapytać?
-Oczywiście, pytaj -odparłem miłym głosem.
-O co się pokłóciliście? Nie chcę być wścibska, jak nie chcesz to nie mów, ale po prostu jestem ciekawa co takiego się stało. Przecież wy rozumiecie się bez słów, więc w czym problem?
-Wiem, że to trochę dziwne, ale pokłóciliśmy się o was.
-Jak to o nas? -dziewczyna spojrzała na mnie nie jasno.
-O Ciebie i Marco. Lori powiedziała mi, że się zaręczyliście, a ja po prostu zdziwiłem się, że tak szybko planujecie wspólną przyszłość. Wiem, że jesteś w ciąży i rozumiem postępowanie Marco. Nie wiem dlaczego w tedy tak powiedziałem, ale teraz tego żałuję -odpowiedziałem smutno- Później zapytała mnie co bym zrobił gdyby ona zaszła w ciążę. Spytała czy bym ją zostawił i wrócił do Ani. Nie ukrywam trochę mnie zraniły jej słowa, ale wiem, że powiedziała tak bo była na mnie zła.
-Szczerze? Nie dziwi mnie twoja reakcja na zaręczyny, bo Marco tym zaskoczył również mnie, więc wybaczam Ci -zaśmiała się Klara.
Zmieniliśmy temat i rozmawialiśmy przez jakieś 15 minut. Później przyszedł Reus z kawą i usiadł koło nas. Gadaliśmy we 3 prawie do 10. Postanowiłem, że powiadomię o całym zdarzeniu Klaudię. W końcu przyjaźniły się z Laurą. *Hej Klaudia tu Robert ;) Słuchaj moglibyście przyjechać z Mario do szpitala? Laura tu jest i pomyślałem, że byłoby jej miło gdybyście ją odwiedzili ;]* Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, po 2 minutach dostałem wiadomość: *Jak to w szpitalu?! Co się stało? ;o Podaj mi szybko adres i numer Sali i za chwilę będziemy.* Wysłałem jej szczegóły i odłożyłem telefon. Po chwili z Sali ukochanej wyszedł lekarz.
-Mogą państwo wchodzić, tylko proszę po kolei, pani Laura dopiero co się obudziła...
*********************************************************************************

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


~Lewa ♥

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział XLVI

Rozdział 46

Dom Lewego był dość daleko od parku, więc jechaliśmy tam jakieś 15 minut. Byłam naprawdę zmęczona dzisiejszym dniem. Kiedy weszliśmy do domu piłkarza napisałam do Klary, że zostaję dziś na noc u Lewego, żeby się nie denerwowała. Następnie poszliśmy z Robertem do góry, on dał mi jakąś koszulkę do spania i poszłam się umyć. Po jakiś 10 minutach wróciłam do sypialni i położyłam się koło piłkarza. Lewy objął mnie mocno i tak leżeliśmy. Powiedziałam mu dlaczego Marco wyszedł dziś wcześniej z treningu i co się później stało. Roberta zdziwiło zachowanie przyjaciela. W końcu znają się z nami niecałe 5 miesięcy. Powiedział, że dla niego to za szybko na zaręczyny.
-Ale jeśli wie, że ją kocha i jeszcze do tego spodziewają się dziecka to chyba dobrze, że się zaręczyli -rzuciłam nieco wkurzona reakcją partnera.
-No niby tak, ale dla mnie to i tak za szybko odparł.
-To co gdyby się okazało, że nie wiem ja też jestem w ciąży to co byś zrobił? Zostawił mnie może i wrócił do Ani?! -wykrzyknęłam podnosząc się z łóżka.
-Ale przecież ja nic takiego nie powiedziałem! Nigdy nie wróciłbym do Ani, co Ci przyszło do głowy?! Kochałbym nasze dziecko, ale nie wiem czy bym się zaręczył -powiedział i przybliżył się chcąc mnie przytulić, ale ja odsunęłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
-Nie wiem czy chciałabym tego dziecka -odparłam wściekła i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Zeszłam na dół, wzięłam koc i położyłam się na kanapie. Byłam wkurzona przez to co powiedział Robert. Skoro twierdzi, że zostałby ze mną i z dzieckiem to dlaczego i, że mnie naprawdę kocha to dlaczego by się nie zaręczył? Nie rozumiem jego logiki. Leżałam tak i rozmyślałam o tym, ale byłam zmęczona, więc zasnęłam po niecałych 15 minutach. Kiedy tak spałam nagle około 4 obudził mnie dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Podniosłam wzrok i zauważyłam jakąś nieznajomą osobę. Usiadłam na kanapie i powiedziałam podniesionym tonem:
-Mogę wiedzieć kim pan jest i co pan tu robi?!
-Zamknij się szmato! -wykrzyknął mężczyzna.
-Proszę stąd wyjść, albo dzwonię na policję! -odkrzyknęłam chwytając słuchawkę od telefonu. Już praktycznie wybierałam numer, ale w pewnej chwili usłyszałam strzał i nagle znalazłam się na ziemi. Widziałam jak złodziej wybiega z domu, następnie sięgnęłam ręką na brzuch i kiedy ją podniosłam była cała we krwi. Z moich oczu pociekły zły, powoli czułam jak tracę przytomność. Mrugnęłam kilka razy i nagle nie widziałam już niczego.

Robert:
Obudziłem się bo słyszałem jakieś krzyki na dole. Założyłem na siebie koszulkę która leżała obok, bo myślałem, że ktoś do nas przyszedł. Bardzo się wystraszyłem gdy usłyszałem strzał. W tedy w ekspresowym tempie podniosłem się z łóżka i zbiegłem na dół. Doznałem szoku gdy ujrzałem Laurę leżącą na ziemi do tego całą zakrwawioną. Mówiłem do niej bez przerwy, ale ona nie odpowiadała. Chwyciłem ją za rękę na szczęście był puls. Wziąłem ją szybko na ręce i położyłem na tylnym siedzeniu samochodu. Od razu ruszyłem w stronę szpitala. Na szczęście był kilka przecznic od mojego domu. Wszedłem do budynku z ukochaną na rękach. Podbiegli do nas ratownicy z noszami i zanieśli Laurę do jednego z gabinetów. Ja podbiegłem do recepcji i podałem dane Polki. Recepcjonistka powiedziała mi do której sali zabrali Laurę i kazała mi czekać przed drzwiami aż ktoś nie powie mi co i jak. Siedziałem przed gabinetem, a po głowie chodziły mi same czarne scenariusze. Strasznie bałem się o Lori i byłem na siebie zły. Gdyby nie nasza kłótnia wieczorem to nic by jej się nie stało. Modliłem się, żeby wyszła z tego cała. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś jej się stało. Kocham ją nad życie i nie wytrzymałbym bez niej. W między czasie napisałem sms do Marco żeby później przyjechali razem z Klarą. Reus chyba nie spał bo od razu mi odpisał.
*Jak to do szpitala co się stało?!*. Napisałem mu co się stało i po chwili dostałem kolejną wiadomość: *W którym szpitalu jesteście? Zaraz będziemy. Podaj tylko numer sali i nazwę szpitala*. Podałem mu to o co prosił i odłożyłem telefon. Kilkanaście minut później przyjaciele przyjechali do wyznaczonego miejsca.
-Co z Lori już coś wiadomo?! -zapytała nerwowo dziewczyna.
-Jeszcze nic nie wiem ... Boję się o nią -powiedziałem, a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Ja to się w ogóle stało?! -rzucił Marco. Wytłumaczyłem im wszystko, a oni jakby zamarli. Nie mogli w to uwierzyć, że coś takiego przydarzyło się Laurze. Klara razem z Reusem usiedli na krzesłach, a ja chodziłem nerwowo w tą i z powrotem.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze zobaczysz -rzuciła spokojnie Klara.
-Obyś się nie myliła -odpowiedziałem. Po kilku godzinach czekania z sali w końcu wyszedł lekarz, który przyjął Lori...
*********************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ


~Lewa ♥

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział XLV ;)

Rozdział 45

Kiedy byłam w środku zauważyłam siedzącą i płaczącą na kanapie Klarę, którą przytulał Reus. Nie wiedziałam o co chodzi, więc podeszłam bliżej.
-Klara kochana, Co się stało? -zapytałam zdziwiona- Mam nadzieję, że to są łzy szczęścia.
-Po części tak, po części nie -odpowiedziała smutnym głosem.
-A więc o co chodzi?
-No bo ja -przerwała na chwilę- ja jestem w ciąży.
-No to świetnie! Nie cieszysz się? Przecież to świetna wiadomość -przytuliłam ją lekko.
-Oczywiście, że się cieszę. Nasza pociecha będzie miała cudownego ojca -powiedziała po czym wtuliła się w Marco.
-No więc skąd te łzy?
-Stąd, że moi rodzice mnie zabiją! Jak dobrze wiesz oni są bardzo mocno wierzący u jak dowiedzą się, że będę mieć przedślubne dziecko to już po mnie -znów zalała się łzami.
-Wierz co mam pewien pomysł -powiedział Marco jednocześnie klękając przed moją przyjaciółką- Chciałem to zrobić trochę później, ale to chyba najlepsza sytuacja -mówiąc to sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małe czerwone pudełeczko. Spojrzałyśmy na niego dziwnie, ale on bez wahania nagle rzucił- Kocham Cie Klar i chcę spędzić z tobą resztę życia. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?
Klara spojrzała na mnie pytająco, a ja odpowiedziałam jej gestem- Oczywiście, że tak! -wykrzyknęła szczęśliwie po czym rzuciła się piłkarzowi na szyję. Ten założył na jej palec przepiękny pierścionek wysadzany diamentami. Ona spojrzała na niego i zalała się kolejnymi łzami i ponownie przytuliła Reusa.
Postanowiłam, że zostawię świeżo upieczonych narzeczonych samych. Poszłam na górę się przebrać i wziąć mega szybki prysznic, a następnie wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam biegiem do parku. Nie był on za blisko więc na miejscu byłam dopiero po pół godziny.  Usiadłam zmęczona na ziemi i oparłam się o fontannę. Dalej myślałam dlaczego Robert po mnie nie przyjechał. Niby to nic takiego, ale i tak cały czas się zastanawiałam co robił w tym czasie. Gdy tak rozmyślałam nagle usłyszałam znajomy, męski głos. Był to Lewy.
-Można się dosiąść? -zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Jasne -odpowiedziałam oznajmiając uśmiech i lekko się przesunęłam.
-Co tu robisz o tak późnej porze? -zapytał zdziwiony piłkarz.
-Biegałam sobie i teraz odpoczywam. A ty?
-Nie mogłem Cię znaleźć, więc pomyślałem, że możesz być tutaj.
-No, a więc jestem -odpowiedziałam, między nami zapanowała cisza- Dlaczego dziś po mnie nie przyjechałeś?
-Trening się przedłużył.
-Ale przecież Marco był u Klary, więc jak?
-Klara zadzwoniła do niego żeby przyjechał, więc on poprosił Jurgena i wyszedł szybciej. Przepraszam, że nic Ci nie powiedziałem -odparł jednocześnie całując mnie w policzek.
Siedzieliśmy tam jeszcze z 20 minut. Następnie wstałam, pożegnałam się z nim czułym pocałunkiem i chciałam iść w swoją stronę, ale Robert zatrzymał mnie i przybliżył do siebie obejmując mnie w biodrach. Następnie spojrzał głęboko w moje oczy i namiętnie mnie pocałował.
-Przepraszam, ale muszę już iść -zaśmiałam się.
-Nic nie musisz -Robert powiedział po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu.
-Mogę wiedzieć co robisz?
 -Nic po prostu jedziemy do mnie -zaśmiał się i następnie odpalił auto.
********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~Lewa ♥



wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział XLIV ;p

Rozdział 44

Wyjęłam z szafy moją torbę treningową, wrzuciłam do niej zwykłe czarne leginsy i jakąś luźną koszulkę która leżała na półce. Wygrzebałam moje buty do tańca, baletki i jezzówki, bo nie wiedziałam z czego będą dzisiejsze zajęcia i schowałam je do torby. Kiedy moja rzeczy były już gotowe poszłam pod szybki prysznic. Stanęłam przed lustrem, zrobiłam delikatny makijaż i upięłam włosy w wysoką kitkę. Wróciłam do pokoju, wyjęłam telefon i napisałam sms do Roberta z prośbą żeby po mnie przyjechał. Następnie wrzuciłam telefon do torby i zeszłam na dół. Kiedy byłam już w pełni gotowa zadzwoniłam po taksówkę,  zabrałam zimną wodę i wyszłam z domu. Po 5 minutach przyjechał samochód, więc weszłam do niego i podałam adres. W połowie drogi ciszę panującą w aucie przerwał kierowca.
-Przepraszam, ale mam taki pytanie jeśli można.
-Proszę pytać -odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Pani jest dziewczyną Roberta Lewandowskiego prawda? -zaczął niepewnie.
-Tak, ale nie rozumiem do czego pan zmierza -odpowiedziałam.
-No bo mam 7 letniego syna i on gra w piłkę nożną i przy okazji jest wielkim fanem pana Roberta. Czy mogłaby pani jakoś nie wiem załatwić mi dla niego autograf? Byłbym bardzo wdzięczny -poprosił ładnie. Ja się uśmiechnęłam i pomyślałam, że Robert mógłby dać temu dziecku coś więcej niż tylko autograf. W końcu dobrze wiedziałam co czuję ten chłopczyk.
 -Wie pan co, mógłby mi pan podyktować swój numer? Mam pewien pomysł, ale jeszcze nie wiem czy się uda. Może namówię Roberta na spotkanie z pana synem, ale niczego nie obiecuję -odpowiedziałam promiennie się uśmiechając. Mężczyzna ucieszył się i po chwili podał mi swój numer. Kiedy byliśmy już na miejscu wyjęłam portfel i chciałam zapłacić, ale kierowca stwierdził, że nie przyjmie o de mnie pieniędzy, wystarczy, że załatwię to spotkanie z Lewym. Podziękowałam mu serdecznie, pożegnałam się i wyszłam z auta. Ustałam przed wejściem do budynku, spojrzałam się w górę i zauważyłam nazwę jednego z najlepszych zespołów Europie. Następnie wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Przy wejściu przywitał mnie Lucas czyli choreograf który do mnie dzwonił.
-O, Witam panią Laurę! Jestem Lucas, to ja do pani dzwoniłem -powiedział całując moją dłoń- Cieszę się, że pani przyszła. Proszę za mną zaprowadzę panią do szatni.
Trochę dziwnie się czułam. Wiedziałam, że to nie jest jakiś pierwszy lepszy zespół, tylko profesjonaliści z najwyższej półki. W drodze so szatni Lucas tłumaczył mi wszystko co i jak. Okazało się, że za występny i konkursy rozdają nam zdobyte pieniądze, więc miałam jakby załatwioną pracę. Bałam się trochę o moją nogę, ale od razy powiedziałam nowemu trenerowi o mojej niedawnej kontuzji. Kazał mi się oszczędzać i uważać na siebie. Kiedy weszłam do szatni byłam bardzo zdziwiona, bo ujrzałam Klaudię, która siedziała i gadała z innymi dziewczynami.
-Lura? -rzuciła zdziwiona- Co ty tu robisz?  
-No jak to co robię? Przyszłam na trening -zaśmiałam się- A ty co tu robisz?
-Wychodzi na to, że to samo co ty -odwzajemniła uśmiech- Zapomniałam, ze ty tańczysz.
-Ja tak samo. Chyba naprawdę nieźle urwał nam się kontakt.

-Niestety… Ale spokojnie naprawimy to -uśmiechnęła się i po chwili przedstawiła mnie reszcie grupy. Do początku zajęć było jeszcze jakieś 10 minut, więc przebrałam się szybko i poszłyśmy usiąść na salę. Zaczęłyśmy się już powoli rozciągać, a przy okazji rozmawiałyśmy o sobie. Dziewczyny wypytywały mnie głównie o to jaki jest Lewy, co lubi, a czego nie itd. Zaczynało się to już powoli robić męczące, ale na szczęście na parkiet przyszedł Lucas i trening się zaczął. Stanęłam w linii z Klaudią i kilkoma innymi dziewczynami. Rozgrzewka trwała większą część zajęć, więc praktycznie cały czas ćwiczyłam. Gdy zaczęły trenować choreografie usiadłam pod lustrem i obserwowałam dokładnie każde kroki. Kiedy trening się skończył poszłam do szatni się przebrać, pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam przed budynek. Stałam przed nim czekając na piłkarza, który zresztą się nie zjawił. Klaudia była tak miła i odwiozła mnie do domu. Podziękowałam jej i weszłam do mieszkania. Nie wiedziałam dlaczego Robert nie przyjechał, przecież go o to prosiłam. Ale kiedy weszłam do domu natychmiast o tym zapomniałam. Czekała na mnie o wiele ciekawsza wiadomość... 
*********************************************************************************

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


~Lewa ♥

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział XLIII ;)

Rozdział 43

-Jak dobrze wiesz sezon kończy się za miesiąc, prawda?
-No tak i co w związku z tym? -zapytałam.
-Co ty na to żeby wybrać się z Mario, Marco, Klaudią i Klarą na jakieś wakacje? -zaproponował szeroko się uśmiechając.
-Na wakacje? No nie wiem to nie zależy tylko o de mnie.
-Głównie od Ciebie -odparł całując mnie w policzek- Co ty na to?
-Nie jestem jakoś do tego przekonana -rzuciłam niepewnie.
-Oj no nie daj się prosić. Nawet jeśli oni nie będą chcieli to tylko ty, ja i miejsce które sobie tylko wybierzesz -Odparł spoglądając mi prosto w oczy- Co o tym myślisz?
-Brzmi to świetnie, ale jeszcze pomyślę dobrze? Teraz chodźmy już spać, proszę -odpowiedziałam wtulając się w klatę piłkarza i zamykając powoli oczy. Mężczyzna zaczął gładzić mnie delikatnie po włosach co ułatwiło mi zaśnięcie. Po nie całych 5 minutach byłam pogrążona we śnie. Następnego dnia rano obudził mnie Robert, przynosząc mi śniadanie do łóżka. Zdziwiłam się trochę, bo jeszcze nigdy nikt mi czegoś takiego nie przygotował. Na stoliku stały gofry i sok pomarańczowy w szklance. Podziękowałam piłkarzowi soczystym buziakiem i zabrałam się za jedzenie. Było naprawdę pyszne. Wiedziałam, że Robert potrafi gotować, ale nie wiedziałam, że aż tak dobrze. Wstałam z łóżka nałożyłam na siebie koszulkę, która leżała na ziemi przy łóżku i zeszłam na dół do Roberta. Weszłam do kuchni i zrobiłam herbatę dla naszej dwójki, a następnie poszłam na taras na którym był piłkarz. Lewy siedział na dużym fotelu, więc postawiłam napój na stole i usiadłam mu na kolana jednocześnie mocno go przytulając.
-jak śniadanie, smakowało? -zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo -odwzajemniłam uśmiech- Gotujesz chyba lepiej niż ja -zaśmiałam się głośno.
-Możliwie -odpowiedział Robert po czym wybuchł śmiechem- Wiesz kochanie ja powoli będę musiał się zbierać bo niedługo mamy trening i wiesz -powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
-Poczekaj jeszcze chwilę -wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy- Kocham Cię bardzo wiesz?
-Ja Ciebie też, ale jeśli chcesz żebym Jurgen mnie nie zabił to będziesz musiała mnie puścić -zaśmiał się Robert, po czym wstaliśmy i weszliśmy do środka. Lewy poszedł się ubrać, a ja usiadłam na dole na kanapie przed telewizorem. Piłkarz pożegnał się i wyszedł z domu. Oglądałam jakiś durny serial gdy nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
-Zapomniałeś czegoś? -zapytałam będąc pewna, że to Robert i nadetnie odwracając głowy od ekranu.
-Ja nie, ale ty chyba zapomniałaś, że tu mieszkam -usłyszałam głos śmiejącej się przyjaciółki.
-Klara! -szybko podniosłam się z łóżka i rzuciłam się na nią- W końcu jesteś, tęskniłam za tobą!
-Ja za tobą też -odpowiedziała ruszając w stronę sofy- Boże jaka jestem zmęczona.
-Zmęczona? Przecież byłaś na urlopie żeby wypocząć, a nie żeby się męczyć -zaśmiałam się.
-No niby tak, ale byłyśmy z dziewczynami chyba na 15 imprezach.
-Mam nadzieję, że Marco nie musi się martwić o miejsce przy tobie -odparłam wytykając język w stronę przyjaciółki.
-Ha, ha, ha, bardzo śmieszne -odparła Klara- A tak zmieniając temat jak tam u Ciebie i Lewuska hmm? Opowiadaj co się stało przez te kilka dni co nie rozmawiałyśmy -zaczęła, a ja opowiedziałam jej każdy szczegół- No kochana, mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie będę ciocią -zaśmiała się złośliwie.
-Że ty? Ja mam nadzieję, że nie muszę spodziewać się chrześniaka -odgryzłam się tym samym co ona, a po chwili obydwie wybuchłyśmy śmiechem. Rozmawiałyśmy tak o jakiś bzdurach i nim się obejrzałyśmy była już 14:30. Ja poszłam do kuchni zrobić coś na obiad, a Klara poszła do siebie na chwilkę się zdrzemnąć. Nie chciałam stać długo przy garach, więc zrobiłam spaghetti. Kiedy już wszystko było gotowe poszłam po przyjaciółkę i wspólnie spożyłyśmy posiłek. Następnie poszłam do góry spakować się na trening, który miałam mieć za nie całe dwie godziny.
*********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥





Rozdział XLII

Rozdział 42

Poszliśmy do ogródka, rozłożyliśmy tam koc i położyliśmy się wtuleni w siebie. Leżeliśmy patrząc na niebo i odnajdując jakieś ciekawe kształty chmur. Nawet dobrze się przy tym bawiliśmy. Nagle zapadła pomiędzy nami cisza, którą przerwał piłkarz.
-Kochanie co Cię tak dziś ucieszyło jak rozmawiałaś przez telefon? -zapytał ciekawy.
-Nie mówiłam Ci? -powiedziałam zdziwiona- Dostałam telefon od pewnego choreografa, który chcę żebym dołączyła do jego zespołu -posłałam mu uśmiech.
-To świetnie! -ucieszył się Robert- Tylko pamiętaj, na tych treningach musisz się oszczędzać, bo z tą twoją nogą nie będzie najlepiej.
-Wiem, wiem. Spokojnie nic sobie nie zrobię. Chyba -odparłam ze śmiechem.
-Kiedy masz pierwszy trening? -zapytał ciekawy.
-No nie wiem& Jutro -powiedziałam niepewnie.
-Musisz iść już jutro? -odparł troskliwie jednocześnie siadając.
-Muszę, już powiedziałam, że przyjdę. Zresztą nie rozumiem twojej niechęci. Przecież trening to trening, nic przecież sobie nie zrobię -odpowiedziałam lekko wkurzona.
-Po prostu martwię się o Ciebie i nie chcę żeby coś Ci się stało.
-Nie jestem małym dzieckiem, potrafię o siebie zadbać -powiedziałam lekko podnosząc ton, po czym wstałam i ruszyłam w stronę domu zostawiając Roberta samego. Wkurzyła mnie jego nadmierna troska. Nie lubię takiego czegoś, czuję się w tedy jakby ktoś brał mnie za dziecko, którym już od dawna nie jestem. Po wejściu do domu usiadłam na kanapie z podkulonymi nogami. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
-Przepraszam -wyszeptał mężczyzna- Nie chciałem Cię wkurzyć.
-To ja Cie przepraszam, chyba jestem trochę przewrażliwiona -powiedziałam odwracając się twarzą do Lewego. Piłkarz usiadł koło mnie mocno mnie przytulając.
-Kocham Cię bez względu na wszystko. Pamiętaj o tym -rzucił po czym podarował mi namiętny pocałunek. Posiedzieliśmy chwilę w salonie, a następnie poszliśmy do góry. Poszłam wziąć szybki prysznic podobnie jak Robert. Związałam mokre włosy, zarzuciłam na siebie luźną koszulkę i wróciłam do pokoju. Lewego jeszcze nie było, więc postanowiłam zadzwonić do Klary, ale ta nie odbierała, więc odłożyłam telefon na półkę i wsunęłam się pod kołdrę. Po niecałych 10 minutach do sypialni przyszedł Robert. Położył się koło mnie i spojrzał w moje oczy. Nagle jego ręka zaczęła błądzić po moim ciele, a usta całowały po kolei każdą jego część. Po chwili nie miałam na sobie już niczego. Po wszystkim wtuliłam się mocno w piłkarza, który w dalszym ciągu całował mnie po szyi.
-Jesteś niemożliwy -zaśmiałam się po czym dałam mu buziaka w policzek.
-Oj tam już nie przesadzaj -uśmiechnął się i delikatnie mnie objął- Wiesz co mam pewną propozycję...
*********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~Lewa ♥

LEO ♥


Dziś swoje 26 urodziny obchodzi najlepszy,
choć jak widać młody piłkarz !
Czyli Leo Messi ♥.♥

Geniusz piłki nożnej bez żadnego ale ;*

Powiem tylko tyle:

ŻYCZĘ CI ŻELAZNEGO ZDROWIA I ŻEBY TWÓJ GENIUSZ
BYŁ JESZCZE LEPSZY JEŚLI TO MOŻLIWE ♥

KOCHAMY CIĘ ;*














~Lewa ♥

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział XLI ;]

Rozdział 41

Po wspólnie zjedzonym śniadaniu ruszyliśmy razem do łazienki przebrać się i uszykować na spotkanie z Klaudią i Mario. Mięliśmy się z nimi spotkać o 14, więc mięliśmy jeszcze dużo czasu. Wyjęłam z walizki jakieś cieńsze ciuchy, bo było gorąco i zarzuciłam je. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam robić makijaż, ale przeszkodził mi w tym Robert, który zaczął mnie obejmować i całować po szyi.
-Kotku mogę dokończyć makijaż? -zaśmiałam się.
-A musisz? -odparł piłkarz.
-Tak, przecież nie pójdę z jednym pomalowanym okiem, drugim nie.
-No fakt, w takim razie Cie puszczam -jak powiedział tak zrobił, a następnie wyszedł z łazienki. Dokończyłam spokojnie makijaż i ruszyłam w stronę sypialni. Robert stał przy szafie wybierając ubrania.
-Może Ci pomóc -zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Byłbym wdzięczny -powiedział po czym wyszczerzył swoje białe zęby. Wyjęłam z szafy zwykłe, krótsze, jeansowe spodnie i białą koszulkę z niebiesko-fioletowym napisem NIKE. Lewy zarzucił na siebie ciuchy i zeszliśmy na dół. Spojrzałam na zegarek i była już 13, więc postanowiliśmy, że pojedziemy chwilkę wcześniej na miejsce spotkania i najwyżej poczekamy na przyjaciół. Dojechaliśmy do celu po 30 minutach, Robert zaparkował samochód i poszliśmy usiąść na jakąś ławkę. Na Mario i Klaudię czekaliśmy na rynku, więc wiadomo, że przechodziło przez niego dużo ludzi. Oczywiście nie obeszło się bez rozdania kilku autografów i zrobienia jakiegoś zdjęcia. Posiedzieliśmy na rynku jakieś 20 minut i już koło nas byli nasi znajomi. Przywitaliśmy się z nimi i ruszyliśmy w stronę centrum. Kiedy tak przechodziliśmy i wspólnie rozmawialiśmy moją uwagę przykuło pewne ogłoszenie. Na plakacie ukazana była nazwa jakiejś grupy tanecznej, adres siedziby i numer telefonu do głównego dyrektora. Wiadomo, że od razu zapisałam numer, choć wiedziałam, że nie mogę jeszcze do końca ćwiczyć. Po chwili poszliśmy dalej aż doszliśmy do centrum. Poszliśmy zrobić jakieś zakupy, a następnie do kawiarni. Rozmawialiśmy o jakiś głupotach śmiejąc się przy tym bez przerwy. Siedzieliśmy, piliśmy kawę i dobrze się bawiliśmy. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, zobaczyłam na ekran i wyświetlony był jakiś numer. Odeszłam od stolika i poszłam odebrać.
-Tak słucham? -powiedziałam.
-Dzień Dobry, Czy rozmawiam z panią Laurą? -osoba odparła, ale ja nadal nie miałam pojęcia z kim rozmawiam.
-Tak, O co chodzi? -zapytałam nieco zdziwiona.
-Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Nazywam się Lukas i jestem choreografem w szkole tańca Blummer w Dortmundzie. Dzwonię do pani, ponieważ widziałem film z ostatniego występu i chciałbym zaproponować pani wspólną pracę w zespole.
-Wie pan to bardzo miła niespodzianka. Mogłabym poprosić o dokładny adres i inne szczegóły dotyczące tej propozycji?
-Oczywiście. I mam taką prośbę, mogłaby pani zjawić się na jutrzejszym treningu? Zaczynamy o 17, a adres wyślę za chwilę. -zapytał spokojnie.
-Dobrze z chęcią się zjawię. Więc do zobaczenia -odłożyłam słuchawkę i wróciłam do przyjaciół z szerokim uśmiechem na twarzy. Od razu wszystko im opowiedziałam, a oni ucieszyli się. Byłam podekscytowana tą propozycją tym bardziej, że szukałam teraz jakiejś grupy. Byłam kiedyś na występie i naprawdę mają dobry skład i choreografię.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę ze znajomymi, a następnie wraz z Robertem pojechaliśmy do mnie. Klara jeszcze nie wróciła ze SPA, więc mięliśmy cały dom dla siebie.
*********************************************************************************

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział XL

Rozdział 40.

Obudziłam się dopiero rano w okolicach 10. Wystraszyłam się lekko bo obok mnie leżał Robert.
-Boże kochanie, co ty tu robisz? -zapytałam zdziwiona.
-Musiałem Cię zobaczyć -powiedział po czym podarował mi czuły pocałunek- A pro po masz fajną babcię -zaśmiał się.
-Już zdążyłeś się jej wyspowiadać?
-No powiedzmy, ale i tak jest bardzo sympatyczna.
-Zgodzę się, jest najlepsza na świecie! A tak w ogóle mogę wiedzieć dlaczego jesteś u mnie o tak wczesnej godzinie? -uśmiechnęłam się.
-Bo nie wiem czy wiesz, ale dziś wyjeżdżamy -oznajmił.
-Już dziś? Dlaczego tak szybko? -zapytałam.
-Wiesz za dwa dni mam znowu treningi, zresztą nie chcę siedzieć na głowie mamie, wystarczy, że mieszkałem u niej te 20 lat -zaśmiał się lekko- No to co pakujemy się i jedziemy tak?
-Daj mi pół godziny muszę iść się umyć i będziemy mogli jechać -rzuciłam po czym natychmiast zerwałam się łóżka i poszłam do łazienki.
Wskoczyłam pod szybki prysznic, ale nie wzięłam ze sobą rzeczy, więc wróciłam do pokoju owinięta ręcznikiem. Wyjęłam ciuchy z walizki, a Lewy spojrzał na mnie tylko z pożądaniem po czym podszedł i złapał mnie w biodrach. Zaczął całować mnie po szyi i zaczynał schodzić na dół. W pewnym momencie chciał zrzucić ze mnie ręcznik, ale ja lekko go odepchnęłam, dałam mu buziaka i pobiegłam powrotem do łazienki zostawiając go samego w pokoju. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w niedbałego koka. Kiedy wróciłam do pokoju moja walizka była już spakowana i zapięta. Podziękowałam Robertowi i zeszliśmy na dół. Pożegnałam się z dziadkami i ruszyłam w stronę samochodu Lewego. Jechaliśmy krócej niż w tamtą stronę, bo nie robiliśmy praktycznie żadnego przystanku. W Dortmundzie byliśmy po 20 i od razu pojechaliśmy do Roberta. Podróż nie zmęczyła mnie w ogóle zresztą Roberta chyba też. Poszłam wziąć szybki prysznic, a później poszliśmy z Lewym do sklepu. Po drodze spotkaliśmy spacerujących Klaudię i Mario, ale pogadaliśmy z nimi może 15 minut, umówiliśmy się na jutro i wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy jakąś lekką kolację i poszliśmy do góry. Robert miał w pokoju duży, plazmowy telewizor i Xboxa, więc zaproponowałam żebyśmy pograli w Fife, którą po prostu uwielbiałam. Piłkarz zgodził się i zaczęliśmy grać. Ja byłam Barceloną, a on Borussią. Zagraliśmy 5 meczy z czego wygrałam 2 i jeden zremisowałam. Kiedy skończyliśmy grać położyliśmy się na łóżku i rozmawialiśmy o jakiś głupotach. Zaczęliśmy się o coś kłócić , więc ja wstałam z łóżka udając obrażoną i odwróciłam się do niego plecami. Robert podniósł się i objął mnie od tyłu. Następnie obrócił mnie do siebie twarzą i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Kocham Cię -powiedziałam całując go namiętnie w usta. Po tych słowach Robert uniósł mnie lekko i położył na łóżku cały czas całując. W mgnieniu oka byłam w samej bieliźnie.
-Na pewno jesteś gotowa? -zapytał piłkarz.
-Jeszcze nigdy nie byłam niczego tak pewna jak teraz -Kiedy to powiedziałam Lewy uśmiechnął się szeroko i zrzucił ze mnie resztki ubrań. Po wszystkim opadłam zmęczona na łóżko i okryłam się kołdrą, a następnie wtuliłam się mocno w Roberta. Cieszyłam się, że miałam za sobą swój pierwszy raz i to do tego z mężczyzną moich marzeń. Kiedy się obudziłam leżałam sama w łóżku. Domyśliłam się, że Lewy może być na dole, więc zarzuciłam na siebie jego koszulkę i pozbierałam swoje rzeczy, które były porozrzucane po podłodze. Kiedy zeszłam na dół nie spotkałam piłkarza. Zdziwiłam się trochę, bo byłam zupełnie sama w jego domu. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawę, a następnie poszłam po komórkę i zadzwoniłam do ukochanego, ale on nie odbierał. Wystraszyłam się trochę, ale nie potrzebnie bo po nie całych 5 minutach Robert wszedł do domu.
-Mogę wiedzieć gdzie jaśnie pan był? -powiedziałam po czym wspięłam się na palce i musnęłam usta piłkarza.
-Musiałem coś załatwić na mieście -uśmiechnął się- To co głodna?
-I to jak -zaśmiałam się, a następnie poszłam wraz z mężczyzną do kuchni.
*******************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

Rozdział XXXIX xd

Rozdział 39

Po pewnym czasie postanowiłam zadzwonić do Klary i wszystko jej opowiedzieć. Kiedy tak z nią rozmawiałam nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę -wykrzyknęłam. Do pokoju wszedł Lewy, byłam w lekkim szoku, skąd on wiedział gdzie mieszka moja babcia?
-Możemy pogadać? -zapytał poważnym głosem.
-Wiesz co Klara nie mogę teraz gadać, zadzwonię później pa -powiedziałam do słuchawki i położyłam telefon koło siebie i pokazałam ręką na wolne miejsce koło mnie. Robert zamknął za sobą drzwi i usiadł we wskazanym prze ze mnie miejscu- A więc?
-Chcę to wszystko wytłumaczyć -zaczął chwytając moją dłoń.
-Robert co ty chcesz tłumaczyć? Widziałam zdjęcia! Tu nie ma co tłumaczyć& -odparłam za łzami w oczach jednocześnie wyrywając moje ręce z rąk piłkarza.
-Wiem, że na zdjęciach jest pokazane jak całuję się z Anią, ale to nie tak! Nie wiesz jak do tego doszło.
-To powiedz jak? Słucham ... -powiedziałam lekko podnosząc ton.
-W tedy co odjechałaś wróciłem do środka. Wszedłem na sale i chciałem wyjaśnić to wszystko z Anią, ale ona nie chciała mnie słuchać. Jak zauważyła, że przechodzi fotograf dosłownie rzuciła się na mnie. Ja do niej nic nie czuję, kocham tylko Ciebie! Proszę zrozum to, postaw się na moim miejscu.
-Chciałabym Ci wierzyć, ale na tym zdjęciu jeszcze ją obejmowałeś. Gdy to zobaczyłam poczułam się jak zabawka, jakbym była twoim pocieszeniem -powiedziałam po czym schowałam twarz w dłonie i zaczęłam cicho łkać. Piłkarz przytulił mnie mocno i zaczął głaskać delikatnie po głowie.
-Nawet tak nie myśl! A co do tych rąk to tak wyszło jakbym ją obejmował, ja chciałem ją po prostu odepchnąć, naprawdę. Proszę wybacz mi, ja nie potrafię bez ciebie żyć, za bardzo Cię kocham -odparł po czym podniósł moją głowę i wytarł mi łzy.
-Ja Ciebie też -złożyłam namiętny pocałunek na jego ustach i od razu poczułam się lepiej- Ale obiecuj mi jedno, nigdy nie rozmawiaj z nią na osobności -rzuciłam po czym lekko się uśmiechnęłam.
-Obiecuję -zaśmiał się i zaczął mnie całować. Usiadłam na kolanach piłkarza i wtuliłam się w niego mocno. Siedzieliśmy w ciszy przez około 10 minut, następnie wstaliśmy i zeszliśmy na dół. Odprowadziłam Roberta do drzwi i wróciłam do kuchni w której stała babcia. Usiadłam przy stole pijąc herbatę, a kobieta usiadła naprzeciw mnie.
-Rozumiem, że między wami już wszystko dobrze -uśmiechnęła się.
-Tak, wszystko mi wyjaśnił. Na szczęście to tylko jedno wielkie nieporozumienie.
-To dobrze, tylko i tak uważaj na niego, nie chce żeby Cię zranił -powiedziała troskliwie po czym ścisnęła moją dłoń- A tak nie na temat to jesteś głodna? Zrobiłam już dobry obiad.
-Babciu ty jak zwykle o jedzeniu -zaśmiałam się- O kurczę miałam zadzwonić do Klary zapomniałam!
Zerwałam się z krzesła i pobiegłam na górę. Zadzwoniłam do przyjaciółki i wszystko jej dokładnie opowiedziałam. Niestety nie mogłyśmy rozmawiać zbyt długo, bo miała już zamówiony masaż. Powiedziała, że pogadamy dłużej jak wróci ze SPA czyli za nie cały tydzień. Pożegnałam się z nią i wzięłam z walizki jakąś normalną, luźną koszulkę. Ubrałam ją i położyłam się na chwilę. Była dopiero 16, ale ja już byłam zmęczona tym dniem. Włożyłam słuchawki do uszu i po chwili zasnęłam.
***************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

Rozdział XXVIII ;p

Rozdział 38

Przez prawie godzinę leżałam bezczynnie w łóżku próbując zasnąć, ale w końcu wstałam i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie herbatę i włączyłam laptopa, który leżał na stole. Wiedziałam, że na różnych portalach plotkarskich będą zdjęcia z wczorajszego wieczoru, więc weszłam na jeden z nich. Nie myliłam się, ale po pewnym czasie zaczęłam żałować, że zobaczyłam jedno ze zdjęć. Było to zdjęcie przedzielone na pół, po jednej stronie ja całująca się z Robertem, a po drugiej Robert całujący się z Anią, a pod spodem napis:*Lewandowski z dwiema dziewczynami na jednej imprezie. Czy to normalne?* Kiedy to zobaczyłam wybuchłam płaczem. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Czy to photoshop czy prawdziwe zdjęcie? Nic już nie wiedziałam. Siedziałam przez dwie godziny i płakałam do czasu aż nie obudziła się babcia.
-Kochana ty już nie śpisz? -zapytała zdziwiona.
-Wiesz jakoś nie mogłam spać -powiedziałam pociągając nosem- Wiesz co idę na chwilę do łazienki -wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Nie chciałam, aby babcia zobaczyła, że płaczę. Przypomniało mi się, że zostawiłam otwartego laptopa na stronie ze zdjęciem, które spowodowało mój smutek- Lori ogarnij się, wszystko będzie dobrze, to tylko zdjęcie -mówiłam sama do siebie chlapiąc się zimną wodą po twarzy. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam babcie siedzącą przy komputerze. Kobieta podniosłą się z kanapy i mocno mnie przytuliła.
-Laura nie przejmuj się nim, on nie jest wart twojego smutku -powiedziała, a ja znów zaczęłam płakać.
-Babciu, ale jak ja mam się nie przejmować? Ja go kocham! -powiedziałam przez łzy. Następnie usiadłam na sofie i rozmawiałam z kobietą. Robiła ona wszystko żeby mój humor się poprawił i nawet jej się to udało. Śmiałyśmy się dużo aż obudziłyśmy dziadka. W okolicach 10 poszłam się ubrać i pomalować. Pożyczyłam od dziadka samochód i pojechałam do domu mamy Roberta po moje rzeczy. Na miejscu byłam przed 11. Siedziałam przez chwilę w samochodzie, ale w końcu się przełamałam i ruszyłam stronę drzwi. Zapukałam do nich, a po chwili otworzył mi je Robert.
-Boże kochanie w końcu jesteś! Martwiłem się o ciebie -powiedział po czym chciał mnie pocałować.
-Kochanie? Martwiłem? Kpisz sobie ze mnie? -rzuciłam odsuwając się od niego- Przyszłam tylko po swoje rzeczy i wracam do Dortmundu.
-Jak to dlaczego?
-Jeszcze się pytasz? Widziałam twoje zdjęcia z Anią, życzę wam szczęścia na nowej drodze życia. A teraz mógłbyś przynieść mi moje rzeczy proszę? -powiedziałam wściekła.
-Proszę daj mi wszystko wytłumaczyć -odparł z przejęciem.
-Wytłumaczyć? Tu nie ma nic do tłumaczenia. Daj mi moje rzeczy i zapomnijmy o wszystkim -odpowiedziałam, a po moim policzku spłynęła zła.
-Laura, ale ja Cię kocham! Nie mogę bez ciebie żyć, proszę daj mi jeszcze jedną szansę. Ja Cię nie zdradziłem to ona rzuciła się na mnie i każdy może Ci to potwierdzić! -powiedział po czym chwycił mnie za ręce.
-Proszę Robert nie rób ze mnie idiotki, daj mi prostsze rzeczy, chciałabym wrócić do babci -odparłam, a Lewy poszedł po moją walizkę- Dziękuję -rzuciłam po czym weszłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu dziadków. Jechałam i jednocześnie wycierałam łzy spływające po moim policzku. To nie było tak, że już go nie kocham, ale zranił mnie strasznie i potrzebowałam po prostu trochę czasu. Weszłam do domu i od razu poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko w dalszym ciągu płacząc.
*****************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



~ Lewa ♥

Rozdział XXXVII

Rozdział 37

-Cześć kochanie, stęskniłeś się za mną? -powiedziała była piłkarza podchodząc do nas i chcąc pocałować go w policzek.
-Co ty tu robisz?! -wykrzyknął Robert odsuwając się.
-Jak to co? Przyszłam na imprezę -uśmiechnęła się szyderczo- Nie cieszysz się, że mnie widzisz?
-Sobie żartujesz prawda? -Robert z Anią zaczęli się kłócić, a goście i paparazzi obserwowali uważnie każdy ruch byłych narzeczonych. Oczywiście nie obeszłoby się bez obrażenia mojej osoby.
-Przepraszam, ale ja nie mogę -szepnęłam do Roberta i ze łzami w oczach wybiegłam przed hotel. Wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam po taksówkę. Kiedy wchodziłam do samochodu Lewy wybiegł z hotelu i ruszył w moją stronę.
-Laura, kochanie co ty robisz? Gdzie jedziesz? -zapytał zdziwiony.
-Wyjaśnij sobie z Anią wszystko na spokojnie, ja jadę do moich dziadków nie martw się o mnie podniosłam lekko kącik ust, zamknęłam drzwi i taksówka odjechała. Widziałam, że Robert stał w tym samym miejscu bez ruchu. Zaczęłam lekko szlochać, nawet nie wiem dlaczego. Kiedy tak jechałam wybrałam numer do babci i oznajmiłam jej, że do nich przyjdę. Słychać było, że była zdziwiona, ale chyba się cieszyła. Po jakiś 20 minutach byłam pod domem dziadków. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do środka. Od razu podbiegłam do babci żeby się z nią przywitać i ją wyściskać. Nie widziałyśmy się prawię rok, więc bardzo się za nią stęskniłam. Następnie poszłam przywitać się z dziadkiem i usiadłam z nimi w salonie. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, a ja udawałam, ze nic się nie stało. Po jakimś czasie dziadek poszedł się położyć, bo był zmęczony, a ja zostałam sama z babcią.
-No, a więc kochana co Cię sprowadza w nasze skromne progi? -zapytała ciekawa.
-A wiesz przyjechałam tu z chłopakiem. -uśmiechnęłam się sztucznie- Przenocujecie mnie prawda?
-No oczywiście, jeszcze się pytasz. No, a w ogóle zdradzisz mi kim jest twój partner? Już nie tylko Robert się liczy widzę -zaśmiała się.
-Babciu, ale ja właśnie jestem z Robertem -uśmiechnęłam się szeroko.
-Co?! Jak to i ja o niczym nie wiem? -powiedziała zdziwiona- Jak to możliwe?
-No wiesz przeprowadziłam się razem z Klarą do Dortmundu i tam się poznaliśmy. Ja z Lewym, a ona z Marco.
-Dlaczego ja o niczym nie wiedziałam? -zaśmiała się.
-Nie wiem, nie wiem. W sumie teraz powinnam być z Robertem, ale można powiedzieć, że mu uciekłam -powiedziałam ściskając szklankę z wodą.
-Jak to dlaczego? -zapytała, a ja wszystko jej opowiedziałam- Jeju jaka ta dziewczyna jest nachalna!
-Widzisz zawszę wam mówiłam, że jest dziwna, a wy tyko się ze mnie śmialiście -powiedziałam poważnie po czym wybuchłam śmiechem.
-Dobra teraz mogę Ci to powiedzieć, miałaś rację -zaśmiała się. Siedziałyśmy jeszcze chwilę na dole rozmawiając o tym co wydarzyło się jeszcze ciekawego przez ten rok i każda z nas poszła do swojego pokoju. Kiedy weszłam do mojej starej sypialni poczułam się jak małe dziecko. Wszystko było takie samo jak kiedyś, w szafie była nawet moja stara pidżama. Ostatnie byłam to jakieś 4 albo 5 lat temu, bo zazwyczaj to babcia z dziadkiem przyjeżdżali do nas. Położyłam się na starym łóżku i wbiłam wzrok w sufit. Myślałam o dzisiejszym wieczorze, o tym co Ania chciała osiągnąć tym niechcianym zjawieniem się na imprezie i o tym co mogło się stać podczas mojej nieobecności. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu. Był to Robert, ale ja nie miałam jakoś ochoty z nim rozmawiać, więc odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon. Podniosłam się z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. W łazience wisiała jakaś większa koszulka, więc ją nałożyłam i wróciłam do pokoju. Znów położyłam się na łóżku i usiłowałam zapaść w sen. Po godzinie w końcu zasnęłam, ale długo sobie nie pospałam, bo obudziłam się o 4. Przez cały czas chodziły mi po głowie myśli, że Lewy mógł pogodzić się z Anią i mój związek z nim dobiegł by końca. Włączyłam telefon i zobaczyłam, że mam 30 nieodebranych połączeń i 15 sms 'ów. Wszystkie były od piłkarza. W każdej wiadomości było napisane żebym odebrała, albo podała adres. Postanowiłam, że oddzwonię do niego dopiero rano.
*******************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ





~ Lewa ♥

Rozdział XXXVI xd

Rozdział 36

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę z panią Iwoną i Mileną i poszliśmy się szykować bo była już 16:30. Weszłam do sypialni i wyjęłam z walizki kosmetyczkę. Stanęłam przed lustrem i najpierw zaczęłam układać sobie włosy, a następnie pomalowałam oczy na ciemny kolor. Chciałam, żeby moje niebieskie oczy ładnie się wyróżniały. Kiedy kończyłam makijaż do łazienki wszedł ciekawy mojego wyglądu Robert. Objął mnie od tyłu, obrócił do siebie i spojrzał na moją twarz.
-I jak podoba Ci się? -zapytałam ciepłym głosem.
-Wygląda zniewalająco, jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie wiesz? -odpowiedział po czym podarował mi soczystego całusa.
-Oj już tak nie słódź Misiaku -zaśmiałam i mocno się w niego wtuliłam. Po moich słowach wróciliśmy do sypialni i wybraliśmy coś Łądnego dla Roberta. Piłkarz postanowił, że założy kremowe spodnie i białą koszulę. Robert był o de mnie sporo wyższy, więc swobodnie mogłam nosić szpilki. Wybrałam czarne z grubszymi paseczkami u góry z czerwoną podeszwą. Kiedy byliśmy już do końca wyszykowani była 17:25. Lewy zadzwonił do Wojtka, a później po taksówkę i wyszliśmy z domu. Samochód zjawił się po nie całych 5 minutach, więc na miejscy byliśmy trochę przed czasem. Dalej nie wiedziałam z jakiej okazji jest to przyjęcie. Okazało się, że jest to impreza z okazji zakończenia kariery piłkarskiej Jerzego Dudka. Zdziwiłam się nieco, ale cieszyłam się, bo bardzo lubiłam Jurka jako bramkarza. Przy wejściu do hotelu stali ochroniarze, a koło nich osoba z listą nazwisk. Podaliśmy dane kobiecie i weszliśmy do środka. Chwyciłam Lewego po rękę i szepnęłam mu do ucha:
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że to impreza Jurka Dudka? -zapytałam.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Mam nadzieję, że się udało? -odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Tak, oczywiście, że się udało, dziękuję Ci bardzo, ale ja tu nikogo nie znam po za tobą -powiedziałam lekko przerażona.
-Oj nie przesadzaj ludzi zawszę można poznać -odpowiedział po czym dal mi buziaka w policzek. Przeszliśmy prze hol i weszliśmy do Sali. Przy wejściu podszedł do nas gospodarz imprezy.
-Robert! Kopę lat! Witaj przyjacielu -powiedział po czym wyściskał Lewego.
-No cześć, cześć. Dość długo się nie widzieliśmy co nie? -zaśmiał się po czym wziął mnie pod rękę- No właśnie był bym zapomniał. Chciałbym Ci przedstawić moją partnerkę Laurę.
-Witam piękną panią -Jurek chwycił mnie za dłoń i ją pocałował. Staliśmy z nim chwilę i rozmawialiśmy, a później poszliśmy usiąść przy stoliku. Było naprawdę dużo paparazzi, ale tym razem nie musieliśmy przed nimi uciekać. Przy naszym stoliku siedzieli też Wojtek z Sandrą i Michał Żewłakow z żoną. Próbowałam ignorować Sandrę, ale ona co chwilę mówiła coś do Roberta o Ani i w końcu wytrąciła mnie z równowagi, więc wstałam i wyszłam przedzierając się przez innych gości. Lewy powiedział coś do Wojtka i wybiegł za mną. Kiedy byłam na tarasie oparłam się o balustradę ze łzami w oczach. Piłkarz przytulił mnie bardzo mocno, a ja schowałam się w jego ramionach i zaczęłam po cichu płakać.
-Ciii, kochanie proszę nie płacz -powiedział gładząc mnie po głowie.
-Jak mam nie płakać skoro ona robi wszystko żeby mi ubliżyć?! Może nie wyglądam na wrażliwą, ale naprawdę taka jestem -odpowiedziałam przez łzy. Robert nie wiedząc co zrobić przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Nie ważne co ona powie, dla mnie i tak zawszę będziesz idealna -powiedział i wytarł mi łzy opuszkami swoich palców. Staliśmy jeszcze chwilę na zewnątrz i wróciliśmy za rękę do środka. Kiedy byliśmy przy stoliku po prostu mnie zamurowało...
*************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



~ Lewa ♥