Rozdział 73
Obudziłam się dopiero następnego dnia w okolicach 10. Kiedy otworzyłam oczy leżałam w łóżku Roberta, którego nie było obok. Kiedy zeszłam na dół ujrzałam ukochanego przygotowującego śniadanie.
-Dzień dobry -powiedziałam po czym podeszłam do Lewandowskiego i musnęłam jego policzek.
-No cześć mój śpiochu -również mnie pocałował- Siadaj śniadanie już prawie gotowe.
-U a co dobrego tym razem mój ukochany przyrządził -zaśmiałam się lekko.
-Właśnie wybacz, że taka bieda, ale na szybko -odwzajemnił uśmiech i położył na stole koszyczek z pieczywem. Doniósł jeszcze twarożek i półmisek z różnymi wędlinami, serami itd.
-No bieda rzeczywiście, to się nie nadaje do jedzenia w ogóle -powiedziałam ironicznie.
-No wybacz, ale teraz zajadaj i nie marudź -zaśmiał się i usiadł koło mnie. Po spożytym posiłku ogarnęliśmy się i poszliśmy na długi spacer z Brunem. Oczywiście wszystko jak zawsze śledziło paparazzi. Poszliśmy do parku, a następnie na jakąś łąkę. Po nie całej godzinie ruszyliśmy w drogę powrotną. Idąc ulicami Dortmundu w dość szybkim czasie znaleźliśmy się w moim domu. Na tarasie znaleźliśmy Reusów, więc bez zastanowienia do nich dołączyliśmy.
-Witam małżeństwo -piłkarz zaśmiał się i lekko ukłonił przed przyjaciółmi.
-Widzę, że Lewuskowi włączył się żart -powiedziała Klara.
-Zobaczymy, czy zaraz będzie mu tak do śmiechu -rzucił Marco po czym zaczęli wygłupiać się z Lewym.
-Ah Ci piłkarze. Oni chyba już zawszę będą dziećmi -uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-No niestety takich sobie wybrałyśmy -powiedziała poważnie po czym zaczęłyśmy się śmiać- Lori chodź na chwilę do środka zostawimy tych durni, zresztą chciałam Ci o czymś powiedzieć -dodała Klara po czym poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmowę.
-No to o co chodzi coś się stało?
-Nie, nie wszystko jest dobrze, po prostu chciałam Ci powiedzieć, że się wyprowadzam... Znaleźliśmy z Marco ładny i duży dom no i tak jakoś wyszło ...
-Klara kurde przecież dobrze wiesz, że nie stać mnie samą na ten dom -rzuciłam nieco zdenerwowana- Ciesze się, że układasz sobie życie, no ale jak się wyprowadzisz będę musiała wrócić do Oberhausen.
-Przepraszam, ale już za późno... Zresztą możecie znaleźć jakiś dom z Lewym prawda?
-To nie jest takie proste... Nie wiem pomyśle jeszcze nad tym najwyżej znajdę sobie jakieś małe mieszkanie. W sumie dobrze, że powiedziałaś mi to teraz a nie dwa dni przed przeprowadzką -uśmiechnęłam się- No to kiedy się przeprowadzacie?
-Za tydzień -przyjaciółka skrzywiła się lekko.
-Klara kurde! -wykrzyknęłam wściekła- dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz... Przecież wiesz, że jak na razie jest u mnie krucho z kasą ...
-No przepraszam, ale sama się dowiedziałam o tym dwa dni temu.
Po słowach przyjaciółki westchnęłam głośno następnie wyszłam z salonu i poszłam do siebie zadzwonić do mamy. Powiedziałam jej to samo co Klara mi kilka minut temu. Była tego samego zdania co ja i stwierdziła, że mam wrócić do domu. Po zakończonej rozmowie poszłam pod prysznic. Myślałam o tym wszystkim. Nie mogłam stąd wyjechać miałam tu przecież Roberta i pracę, ale wychodzi na to, że nie będę mieć mieszkania. Wyszłam z łazienki i poszłam po rzeczy do swojego pokoju. Ubrałam jakieś czarne leginsy i luźną koszulkę. Zeszłam na dół i zobaczyłam Roberta który siedzi na kanapie, usiadłam koło niego, a on objął mnie lekko.
-Wiesz Robert jest taka sprawa -zaczęłam, a piłkarz spojrzał na mnie nie jasno.
-No o co chodzi? -zapytał.
-Chyba będę musiała z powrotem przeprowadzić się do Oberhausen ...
-Co? Jak to? Dlaczego? -powiedział zdziwiony.
-Za pewne już wiesz, że Klara i Marco kupili dom prawda?
-No tak, ale co to ma wspólnego z tobą?
-Właśnie dużo. Nie stać mnie samej na to by wynajmować ten dom... Nie mam wyboru będę musiała wrócić -powiedziałam i zamilkłam.
-Ale o czym ty w ogóle do mnie mówisz?! Przecież nie musisz tutaj mieszkać, możemy zamieszkać u mnie, co to za problem? -rzucił trochę zdenerwowany piłkarz.
-Nie wiem Robert czy to będzie dobry pomysł ... -powiedziałam niepewnie.
-Ale ja wiem. Nie pozwolę Ci wrócić, nie teraz. Nie ma nawet takiej opcji! Jutro zabierasz swoje rzeczy i wszystko zanosimy do mnie. To nawet lepiej będę mieć ciebie cały czas przy sobie -powiedział i mnie pocałował.
-Jesteś pewny, że to dobry pomysł? A co jeśli się pokłócimy ? -powiedziałam niepewnie.
-Nie pokłócimy się obiecuję, że wszystko będzie dobrze -powiedział i namiętnie mnie pocałował. W końcu się zgodziłam, ale i tak trochę się bałam, jednak w głębi serca cieszyłam się, że w końcu zamieszkamy razem. Wtulona w Lewego zaczęłam rozmawiać o naszej przyszłości, ale przerwał nam Michał który nagle przyszedł do domu. Nie był jednak sam...
******************************************************************************
Taki sobie rozdział xd Sorry, że teraz dodaję w takich prezerwach,
ale jak zacznie się rok szklony to raczej będę tutaj bywać systematyczniej niż teraz xd
No chyba, że bd jakieś mecze to w tedy bd gorzej haha ;d
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
~ Lewa ♥

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz