Playlista

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 87 ;*

Rozdział 87

Po próbie wszystkie byłyśmy lekko zestresowane. Mistrzostwa miały zacząć się o 18, a była już 13, więc wszystkie zaczynałyśmy się powoli szykować. Kiedy weszłam do swojego pokoju w robiłam wszystko w pośpiechu. Rzuciłam torbę przy szafie, przywitałam siedzącego w łóżku Lewego buziakiem w policzek, wyjęłam z szafy jakieś luźniejsze i wygodniejsze ciuchy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki odświeżający prysznic, ubrałam się w rzeczy, które przygotowałam i wyszłam z łazienki. Napiłam się wody i na chwile usiadłam na łóżku patrząc w telefon. Robert przytulił mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Robert nie mam czasu... Muszę się jeszcze spakować, pójść do dziewczyn, uczesać i wymalować. Wiesz ile to zajmuje czasu -powiedziałam lekko odpychając piłkarza.
-Oj tam, oj tam. Chwila przerwy dobrze Ci zrobi -odparł i ponownie zaczął muskać moją szyję.
-No w sumie -zaśmiałam się lekko, a następnie odwróciłam się  do Lewego twarzą i utonęłam w namiętnym pocałunku. Ukochany położył się na łóżku przytulając mnie do siebie i zaczęliśmy rozmawiać o jakiś głupotach. Naszą rozmowę przerwało dość energiczne pukanie do drzwi. Postanowiłam wstać i je otworzyć. Moim oczom ukazał się wkurzony Marc.
-Kochanie kto to? -zapytał Robert.
-Kochanie?! -powiedział jeszcze bardziej zdenerwowany piłkarz, ale zasłoniłam mu dłonią usta i wypchnęłam na korytarz.
-A wiesz, to Tomas, zaraz wrócę -powiedziałam zamykając za sobą drzwi. Wyszłam na korytarz i ustałam przed chłopakiem.
-Rozumiem, że zrobiłaś mi nadzieję i wróciłaś do tego idioty tak? -powiedział podniesionym głosem.
-Przepraszam, ale w którym momencie robiłam Ci nadzieję? Kiedy byliśmy na kawie, a może w tedy kiedy biegaliśmy? Przytuliłam Cię może dwa razy w podziękowaniu za pocieszenie i kiedy się żegnaliśmy. Nic po za tym się nie wydarzyło, więc nie rozumiem twojej złości -odparłam opierając się o pokojowe drzwi- Zresztą nie obiecałam Ci niczego, ani nie powiedziałam nic takiego co mógłbyś ująć jako robienie nadziei. Wróciłam do Roberta, bo mimo wszystko go kocham, a ta jego zdrada, okazała się jednym wielkim nieporozumieniem. Zresztą po co ja Ci to tłumaczę, to moja sprawa, a jeśli przyjaźń ze mną Ci nie pasuje to do widzenia -powiedziałam po czym szybko się obróciłam i zatrzasnęłam drzwi przed nosem chłopaka. Byłam trochę zdziwiona wizyta Marca, ale nie chciałam sobie psuć dobrego humoru, więc postanowiłam się tym nie przejmować.
-I co trener chciał? -Robert uśmiechnął się delikatnie.
-A nie, nic specjalnego -odwzajemniłam uśmiech po czym spojrzałam na zegarek. Była już 14:30. Zdziwiłam się, że czas tak szybko leciał, ale też zaczęłam się trochę stresować, ze nie zdążę. Pobiegłam szybko do łazienki i wzięłam wszystkie potrzebne kosmetyki, szczotkę, wsuwki oraz czerwony lakier do paznokci. Powiedziałam Lewemu, że idę szykować się do dziewczyn i szybko wyszłam z pokoju. Wpadłam do dziewczyn, które już na mnie czekały. Położyłam wszystkie rzeczy, które ze sobą wzięłam na łóżku i zaczęłyśmy się szykować. Najpierw zaczęłyśmy robić sobie fryzury. Każda z nas miała mieć taką samą. Musiała ona ładnie się prezentować, ale też dobrze się trzymać i być wygodna. Ustaliłyśmy ją już wcześniej. Około 16 każda z nas miała ją gotową. Przyznam, że  końcowy efekt wyglądał naprawdę ślicznie. Następnie wzięłyśmy się za makijaże. To również miałyśmy ustalone wcześniej, więc zaczęłyśmy robić wszystko wg wskazówek. To na szczęście zajęło nam mniej czasu. Kiedy byłam już gotowa wróciłam się do mojego pokoju by wziąć potrzebne stroje. Kiedy do niego weszłam Lewego tam nie było. Nie przejęłam się tym zbytnio byłam zbyt zestresowana mistrzostwami. Dołożyłam wszystko co było mi potrzebne i wyszłam z hotelu gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Szybkim krokiem poszłyśmy na sale gdzie miał odbyć się cały konkurs.
*********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



~Lewa ♥




4 komentarze: