Rozdział 77
Po dłuższej chwili rozmowy z przyjaciółką poszłyśmy do domu po koce, bo zaczynało robić się chłodno i wróciłyśmy na taras, ponieważ bardzo przyjemnie się nam tam siedziało. Zaczęłyśmy rozmowę na nowy temat dotyczący mistrzostw.
-Wiesz, szczerze trochę się boję jechać na te krajowe -powiedziałam i skrzywiłam się lekko.
-Ale dlaczego, przecież macie wszystko doskonale przygotowane -odparła przyjaciółka.
-Tak wiem, ale nie chodzi mi o to. Boję się bo naszymi przeciwnikami są OD, a dziewczyny i Simon nie wiedzą, że tańczę w Blummerze. Boję się ich reakcji...
-Lori boisz się reakcji Simona? Proszę Cię już nie pamiętasz dlaczego zaczęłaś tu tańczyć?! Nie pamiętasz co tobie nagadał na ostatnim treningu?! Najwyraźniej zapomniałaś też jak płakałaś przez niego przez bity tydzień! Nie denerwuj mnie proszę Cię, a jeśli coś tylko na Ciebie powie to osobiście mu wygarnę -powiedziała lekko podniesionym tonem.
-No w sumie masz rację, ale boję się reakcji dziewczyn..
-Oj nie przesadzaj one nie mają nic do tego -Klara się uśmiechnęła i przytuliła mnie do siebie- A no właśnie miałam Ci coś powiedzieć. Zgadnij kto dziś do mnie dzwonił ...
-Nie wiem, ale się boję -powiedziałam nieco przestraszona.
-Słusznie. Dzwonił Marc i pytał się o Ciebie. Powiedział, że Michał wspomniał, że przeprowadziłyśmy się do Dortmundu -rzuciła poważnym głosem.
-Nie no zabije Michała! Ale w sumie coś mówił, że on się o mnie wypytuje. Zaraz stop, ale skąd Marc miał twój numer?
-No w sumie nie zmieniałam numeru od czasu kiedy byliście razem i chyba miał go cały czas.
-Ale no przecież mówiłam mu już milion razy, że nie chcę do niego wrócić, pewnie Michał mu coś znowu nagadał, ale przecież on wie, ze jestem teraz z Robertem więc nie wiem o co chodzi.
-No właśnie o to, że Marc nie może się pogodzić, że jesteś z Lewym, a nie z nim.
-Dobra wiesz co nie chcę o nim słyszeć. On to zamknięty rozdział w moim życiu, mam nadzieję, ze nigdy więcej go nie spotkam -uśmiechnęłam się i zmieniłam temat. Rozmawiałam z przyjaciółką jeszcze dobrą godzinę, ale w końcu poszłyśmy do środka spać. Kiedy weszłam do pokoju gościnnego na łóżku leżał rozwalony Robert w samych bokserkach. Śmieszył mnie jego widok, więc zaczęłam się cicho śmiać i zrobiłam mu zdjęcie telefonem. Następnie przebrałam się w koszulkę którą dałam mi Klara i położyłam się koło piłkarza. Kiedy się kładłam Robert przebudził się, spojrzał na mnie zaspany, po czym wtulił się we mnie i zasnął. Po raz kolejny zaczęłam się z niego śmiać, ale starałam się opanować. Zamknęłam oczy i w ciągu najbliższy minut zasnęłam.
Dwa dni później:
Wstałam przed szóstą i zapakowałam plecak na drogę. W Monachium mięliśmy być przez 4 dni, więc spakowałam się w małą walizkę plus wszystkie stroje i bagaż podręczny. Zjadłam szybkie śniadanie, zrobiłam kanapki i kawę do termosu na drogę i w sumie byłam już gotowa. Poszłam szybko ubrać się w jakieś dresy i luźną koszulkę, a następnie obudziłam Roberta który miał zawieźć mnie pod siedzibę zespołu. Kiedy byliśmy na miejscu piłkarz pomógł spakować mi walizkę do autobusu, a ja poszłam położyć plecak koło Klaudii, która zajęłam nam już miejsca, później ponownie wyszłam przed autobus, żeby pożegnać się z Lewym.
-Jak nie będziesz odbierać telefonu to obiecuję, że Cię zabiję -powiedział łapiąc mnie a pasie, a ja zarzuciłam ręce na jego ramiona.
-Okej, ale jak ty nie będziesz odbierać to wracam od razu -zaśmiałam się i pocałowałam piłkarza.
-Nie wytrzymam czterech dni bez Ciebie to jak wieczność -rzucił spoglądając mi prosto w oczy.
-Oj już nie kłam, że będziesz tęsknić -pstryknęłam go w nos.
-Oj już nie kłam, że ty nie -odgryzł się tym samym co ja. Zaczęło przyjeżdżać coraz więcej osób, więc musiałam już powoli wchodzić do autobusu. Wtuliłam się w Roberta i powiedziałam:
-Zadzwonię do Ciebie na Skype od razu jak przyjedziemy i masz odbierać bo Cię ukatrupię.
-Będę czekać obiecuję -powiedział i namiętnie mnie pocałował. Po tym odeszłam do piłkarza i weszłam do autobusu. Usiadłam przy oknie koło Klau, a Lewy posłał mi tylko całusa przez szybę. Udawałam, ze go złapałam i po czym przyłożyłam dłoń do piersi i uniosłam kącik ust. Po nie całej minucie autobus odjechał podobnie jak mój ukochany.
*****************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
~ Lewa ♥

Alee super!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń