Rozdział 76
Robert tak jak go prosiłam podwiózł mnie na trening, który trwał do 18. Za dwa dni mieliśmy wyjeżdżać na mistrzostwa, więc zajęcia były intensywniejsze niż zwykle. Wszystko dokładnie wyczyszczone, każdy krok, obrót itd. Dla wszystkich dziewczyn będzie to duże wyzwanie. Thomas jest wymagający i chce żeby wszystko było perfekcyjne, za wszelką cenę chce żebyśmy wygrali, ponieważ rywalizujemy z jego największym wrogiem, czyli moim byłym studiem. Było to trochę dziwne, ta świadomość, że rywalizujesz z kimś z kim spędziłeś prawie całe życie, bałam się też reakcji znajomych z byłego zespołu, ponieważ nikt z nich nie wiedział, że przeszłam do tego zespołu. Po części się bałam, ale też byłam szczęśliwa. Mogłam w końcu pokazać Simonowi czyli byłemu trenerowi, że niepotrzebnie był według mnie niesprawiedliwy i niemiły. W sumie gdyby nie kłótnia z nim jednak nie zdecydowałabym się na ten wyjazd, ale zrozumiałam, że kłótnia Simonem zarówno jak i Manuelem zmieniła moje życie na lepsze. Teraz miałam kochającego partnera i świetny zespół wszystko było w najlepszym porządku. Kiedy skończył się trening poszłam do szatni, przebrałam się i wyszłam ze studia przed którym czekał na mnie Lewy. Weszłam do samochodu i usiadłam na przednim siedzeniu.
-No cześć kochanie -powiedziałam i przywitałam piłkarza całusem.
-No hej kocie -odwzajemnił pocałunek- Głodna?
-Nawet nie wiesz jak -zaśmiałam się lekko.
-To dobrze bo zrobiłem pyszny obiad -uśmiechnął się promiennie.
-Boże ratujesz mi życie -wyszczerzyłam zęby- Dobra jedźmy do domu bo zaraz Ci tu umrę -po moich słowach Robert odpalił silnik i ruszył w stronę domu. W kuchni na stole czekał już przygotowany posiłek jak obiecywał piłkarz. Od razu po wejściu usiadłam przy stole i zaczęłam jeść posiłek.
-Dziękuję Ci kochanie bardzo, było pyszne -uśmiechnęłam się do ukochanego.
-Cieszę się, ze Ci smakowało. A teraz leć szybko wziąć prysznic i idziemy do Reusów tak jak obiecaliśmy.
-O boże kompletnie o tym zapomniałam -zerwałam się z krzesła i od razu pobiegłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Po nie całych 20 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół do Roberta, który także był gotowy i wyszliśmy z domu. Po drodze zajechaliśmy jeszcze do sklepu po jakieś przekąski, napój i jakieś piwa i drinki i pojechaliśmy w dalszą drogę. Okazało się, że ich dom był może 2-3 km od naszego, więc w cale nie tak daleko jak myśleliśmy. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę domu Reusów. Od razu poszliśmy do ogrodu tak jak kazali. Kiedy weszliśmy zauważyliśmy przytulonych do siebie Klarę i Marco siedzących na bujanej ławce koło basenu.
-Wstajemy, nie mulimy -zaśmiał się Robert.
-Czy wy zawszę musicie być punktualni? -rzucił z uśmiechem na twarzy piłkarz, po czym wstał i przywitał się ze mną i Lewym. Następnie ja poszłam do Klary, a chłopaki do kuchni.
-No cześć kochani -powiedziałam siadając koło przyjaciółki i całując lekko jej brzuszek.
-Weź bo go zawstydzasz tymi pocałunkami -zaśmiała się melodyjnie.
-No co to ciotka już swojego chrześniaka całować nie może?
-Dobra, ale jak będzie do każdego chodzić i go całować będzie na Ciebie -powiedziała poważnie po czym obydwie wybuchłyśmy śmiechem. Po tych słowach wstałyśmy z ławki i Klara oprowadziła mnie po swoim nowym domu. Na dole była wielka kuchnia połączona z salonem i jadalnią, spiżarka, toaleta i pokój gościnny z łazienką, a na górze duża łazienka, kolejny pokój gościnny, pokój Arona i sypialnia z szklaną łazienką. Cały dom był cudowny aż zapierało dech w piersiach, kiedy oglądnęłyśmy wszystko wróciliśmy na taras gdzie czekali już chłopaki. Zrobiliśmy grilla i miło spędzaliśmy ze sobą czas, do chwili aż obydwaj chłopacy się upili i poszli spać. Zostałyśmy w tedy z Klarą same i zaczęłyśmy rozmowę.
******************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
~ Lewa ♥

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz