Playlista

środa, 11 września 2013

Rozdział 78 ;)

Rozdział 78 

Siedziałyśmy z Klaudią na samych tyłach razem z Sashą i Jenną. Droga była długa, ale nawet na chwilę nie zamknęły nam się buzie. Tak może po godzinie jazdy zaczęłyśmy rozmawiać o chłopakach.
-A no właśnie zapomniałabym się wam pochwalić -zaśmiała się Klaudia.
-Że niby czym? -zapytała Sash.
-Że niby tym -Klau wyszczerzyła zęby, a następnie wyciągnęła w naszą stronę rękę na której na jednym z palców widniał pierścionek zaręczynowy.
-No nie wierze -wykrztusiłam z siebie po czasie- Nie wierze, że tak długo to przed nami trzymałaś wredoto! -powiedziałam i szturchnęłam lekko przyjaciółkę.
-Oj no nie chciałam się tak od razu chwalić -powiedziała z uśmiechem na twarzy. Cieszyłam się, że moi przyjaciel się zaręczyli, ale w głębi serca zrobiło mi się przykro. Kolejna moja przyjaciółka wychodzi za mąż i do tego jeszcze ta, która najkrócej zna swojego partnera. Po mojej głowie chodziły takie myśli jak to, że może Robert wcale nie chce spędzić ze mną reszty życia, że może jego uczucie do mnie nie jest tak silne jak moje do niego. Miałam niezły dylemat. Nie chciałam, żeby dziewczyny zauważyły, że jestem na jakiś sposób smutna więc starałam się tego zbytnio nie okazywać. Na szczęście udało mi się. W między czasie razem z Klau i Sash stwierdziłyśmy, że najwyższa pora by znaleźć kogoś dla Jenn. Ta oczywiście wypierała się jak tylko mogła, ale do czasu. 

-Dobra jest taki jeden, który mi się podoba, ale to niemożliwe -uniosła kącik ust.
-No mów, przecież mi nikomu nie powiemy -zaśmiała się jedna z dziewczyn.
-No dobra, a więc ty chłopakiem jest Sven, ale ja i tak nic z tym nie zrobię. Zresztą nawet go nie znam!
-Kochana wszystko da się załatwić -zaśmiała się Sasha i zaczęłyśmy obmyślać plan jak ich ze sobą zapoznać. Przychodziły nam do głowy różne dziwne pomysły więc było sporo śmiechu. W sumie nie obmyśliłyśmy jeszcze żadnego sensownego sposobu, ale stwierdziłyśmy, że w końcu mamy jeszcze prawie 4 dni do tego byłyśmy jeszcze razem w pokoju, więc czasu było sporo. W międzyczasie do Sashy zadzwonił Hummels, ale nie za bardzo udało jej się z nim dogadać, bo cały czas śmiałyśmy się jak głupie, więc nic nie słyszała. Dowiedziała się jednak, ze Bender aktualnie jest singlem, więc w sumie zadanie stało się łatwiejsze. Rozmawiałyśmy tak do końca drogi. Kiedy byłyśmy na miejscu była już 15. Poszliśmy do recepcji się zameldować, a następnie wszystkie poszłyśmy do swoich przydzielonych pokoi. Z dziewczynami dostałyśmy pokój z numerem 19. Każda z nas się rozpakowała do swoich półek, a później miałyśmy zejść na dół na obiad tak więc zrobiłyśmy. Po spożytym posiłku w hotelowej stołówce miałyśmy czas wolny. Mieszkałyśmy w centrum Monachium, więc mogłyśmy wyjść na miasto czy coś w tym stylu. Poszłam pod szybki prysznic i wyszłam z łazienki po niecałych 10 minutach. Dziewczyny chciały iść na miasto, więc również poszły się odświeżyć. Ja za to włączyłam laptop żeby pogadać z Robertem na Skype. Ku mojemu zdziwieniu nie był dostępny. Postanowiłam do niego zadzwonić. Po dwóch sygnałach odebrał.

-No część kochanie, już dojechaliście? -zapytał zdziwiony.
-No tak, chciałam zadzwonić do Ciebie na Skype tak jak obiecałem, ale nie byłeś dostępny, więc dzwonie -odparłam miłym głosem.
-Wiesz mnie na razie nie ma w domu, więc może za jakieś 1,5 godziny pogadamy co?
-No dobrze jak chcesz, a gdzie jesteś? -zapytałam nieco wścibsko.
-Yyyy no wiesz, jestem yyyy u Reusów, bo Marco mnie zaprosił -zająknął się.
-No Okey to pozdrów ich o de mnie, jak coś mogę być chwilę później bo idę z dziewczynami na zakupy.
-Dobra pa -rozłączył się pośpiesznie, nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać. Nie byłam pewna, czy jest ze mną do końca szczery. Mogłam to wywnioskować po zająknięciu się, które brzmiało jak wymówka. Pomyślałam, że zacznę martwić się dopiero w tedy gdy nie będzie odbierać telefonu, teraz nie chciałam psuć sobie humoru nieuzasadnionymi oskarżeniami. Podeszłam do szafy, założyłam pierwsze lepsze rzeczy z szafy i poszłyśmy z dziewczynami na zakupy. Weszłyśmy do pobliskiego centrum, zaszłyśmy do sklepów typu H&M, New Yorker, Stradivarius.

-Cześć Lori -gdy stałam przy kasie usłyszałam zza moich pleców męski głos. Kiedy się odwróciłam nie do końca byłam szczęśliwa z widoku osoby którą widzę.
*********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz