Playlista

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 89.


Rozdział 89


Kiedy zobaczyłam Lewego siedzącego w pierwszym rzędzie nie wiem dlaczego, ale jakoś mi to pomogło zamiast bardziej zestresować. Choreografia wyszła nam naprawdę dobrze, można nawet powiedzieć, że idealnie. Gdy zeszłyśmy ze sceny Tomas był po prostu wniebowzięty. Wszystkie byłyśmy z siebie naprawdę dumne, ale uśmiech trenera był bezcenny. Do następnego tańca miałyśmy jeszcze naprawdę dużo czasu. Wszystkich zespołów było 10 w tym każdy przygotował dwie choreografię. Jako, że miałam naprawdę dużo czasu postanowiłam pójść do chłopaków. Kiedy stałam przy drzwiach wejściowych na publiczność Robert akurat spojrzał w moją stronę. Zawołałam go ruchem ręki, a ten szepnął coś do ucha piłkarzowi i podszedł do mnie. Lewy objął mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na ramiona i lekko musnęłam jego wargi.
-Byłaś niesamowita -wyszeptał mi do ucha.
-Dziękuję, ale to wszystko twoja zasługa -uśmiechnęłam się delikatnie. Po moich słowach Lewy lekko mnie przytulił i w ciszy oglądaliśmy dalszy przebieg mistrzostw. Najlepiej z grup na nasze nieszczęście wypadło OD, no ale to nic nie zmienia. Podczas przerwy przeprosiłam Roberta i wróciłam do szatni. Chciałam się trochę porozciągać, a jako, że większość dziewczyn zajmowała swoje miejsce na publiczności w garderobie było naprawdę sporo przestrzeni. Nie była tam nikogo poza Sashą, Jenną i Tomasem. Klaudia poszła porozmawiać z Mario, a my zaczęłyśmy się przygotowywać do występu. Po pewnym czasie dołączyła do nas również Klau. Po niedługim czasie byłyśmy już gotowe do wyjścia na scenę, więc stanęłyśmy za kulisami czekając na naszą kolej. Przed nami występowała grupa Simona. W czteroosobowej drużynie była Monika, która do mojego wyjazdu była moją przyjaciółką. Nie zdziwiło mnie jej miejsce w składzie bo naprawdę dobrze tańczyła. Przywitałyśmy się ze sobą i nawet zdążyłyśmy chwile pogadać lecz po krótkiej dyskusji życzyłyśmy sobie dobrego występu i wróciłyśmy do swoich zespołów. Nie ukrywam, że trochę bałam się tej chorografii, ale jeszcze bardziej zaczęłam się stresować po występnie OD. Jak się okazało niepotrzebnie bo to także wyszło nam naprawdę dobrze. Po zejściu ze sceny od razu poszłyśmy się przebrać i musiałyśmy poczekać na podliczenie wszystkich wyników i ostateczny werdykt. Sędziowie ogłosili 20 minutową przerwę, więc wszystkie się rozeszłyśmy. Jak łatwo było się domyślić razem z Klaudią poszłyśmy do swoich chłopaków.
-Dziewczyny nie martwcie się na pewno to wygracie. Byłyście naprawdę niesamowite! -rzucił Mario.
-Zgadzam się z młodym, wyszło wam naprawdę genialnie -uśmiechnął się Robert.
-Może i dobrze nam poszło, ale OD też zrobiło dobre wrażenie -powiedziała zestresowana Klau.

-Mówię wam byłyście o niebo lepsze! Zresztą zobaczycie jak wrócimy do Omu wszystko nagraliśmy -dodał Goetze wskazując na kamerę, którą trzymał Lewy. Porozmawialiśmy z nimi jeszcze jakieś 10 minut, a następnie ponownie ruszyłyśmy za kulisy. Spiker wyszedł na środek sceny i zaczął czytać wyniki zaczynając od trzeciego miejsca. 
******************************************************************************
Przepraszam, ze dodaję to dopiero dziś,
no ale wiecie.. brak czasu itd :D
Trochę słaby, ale no trudno ;p

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~Lewa ♥

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 88 ;p

Rozdział 88


-No wreszcie jesteście! Już się wystraszyłem, że coś się stało -powiedział trener i odetchnął z ulgą.
-Spoko trener wszystko O.K. -zażartowała Klaudia- Przecież wiesz, że mu zawszę na ostatnią chwilę, zresztą do rozpoczęcie jeszcze ponad godzinka, więc o co tyle krzyku? -uśmiechnęła się.
-O co tyle krzyku?! Kochane trzeba wszystko umówić -powiedział lekko podniesionym głosem.
-Dobra ja tylko żartowałam -ponownie się zaśmiała. Tomas był tak spięty, ze chyba nie za bardzo ogarniał co się dzieje. Wszystkie dziewczyny były mega zestresowane. Tylko nasza czwórka jakoś specjalnie nie bała się porażki. Może dlatego, że każda z nas była już na takich mistrzostwach, a większość dziewczyn z naszego zespołu podchodzi do nich po raz pierwszy. Razem z Klau poszłyśmy dokładnie obejrzeć scenę. Jako, że była zasłonięta kulisa, mogłyśmy swobodnie poruszać się po parkiecie. Był on naprawdę ogromny, ale no takie były wymagania. Było nam to na rękę, ponieważ układ zawierał sporo kroków w parterze.
-No proszę, proszę. No i znów się spotykamy pani Lauro -usłyszałam donośny męski glos zza pleców. Gdy się obróciłam moim oczą ukazał się Simon z szyderczym uśmiechem na twarzy.
-Nie powiem, że to spotkanie mnie jakoś zadawala -rzuciłam oschle.
-Oj Lori, przecież wiesz, że się tylko wygłupiam. Jak tam nowy zespół? Za pewne bardzo ciepło Cię w nim przyjęli. Wiesz nie często zdarza się taki przypadek jak ty -mówił chodząc wokół mnie.
-Takiego trenera jak ty też trudno znaleźć. Ale to akurat na korzyść większości tancerzy -powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy- przepraszam, ale muszę wracać do grupy.
-Zagaduję, że to był ten twój ukochany trener Simon? -powiedziała przyjaciółka gdy byłyśmy już w swojej garderobie.
-Niestety tak.. No cóż zdarzają się tacy „uprzejmi” ludzie jak on, ale co zrobisz?
-Nie przejmuj się nim. On zrobi wszystko żeby Cię w jakiś sposób zdekoncentrować. Skup się na konkursie teraz to jest najważniejsze -powiedziała kładąc dłonie na moich ramionach, a po chwili lekko mnie przytuliła. Podziękowałam jej za to i razem poszłyśmy przebrać się w stroje do pierwszego tańca. Zaczęłyśmy się śpieszyć, bo to nasz grupowy taniec otwierał cały konkurs, a choreografia czteroosobowa zamykała. Nie za bardzo na to przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Kiedy byłyśmy już w pełni gotowe do rozpoczęcia było jeszcze 15 minut.
-Lori ktoś do Ciebie! -wykrzyknęła jedna z dziewczyn, a następnie podeszłam do drzwi. Moim oczom ukazał się Robert.
-Cześć kochanie, w końcu się znalazłem -powiedział i dal mi soczystego całusa.
-No hej, hej. Ale skąd się tu wziąłeś, przecież wszystkie bilety były wykupione już ponad miesiąc temu -zdziwiłam się.
-A wiesz ma się te znajomości -zaśmiał się- Wyobraź sobie, że razem z Mario mamy miejsca w pierwszym rzędzie.

-No to pięknie. Jak Klaudia się zestresuję to obiecuję, że was pozabijam! -zaśmiałam się- Kochanie przepraszam, ale muszę już iść, za chwilę się zaczyna. Po pierwszym tańcu będę miało sporo czasu, więc może przyjdę do ciebie na chwilę obserwować rywali -wyszczerzyłam zęby, a następnie przytuliłam ukochanego i zniknęłam za drzwiami garderoby. Przed samym rozpoczęciem zrobiliśmy tzw łapkę, czyli omówiliśmy sobie wszystko dokładnie żeby się zmobilizować i ustawiłyśmy się na swoich miejscach za kurtyną. Przeżegnałam się i czekałam, aż zapowie nas spiker.  
**********************************************************************
Taki trochę pisany na szybko :D
Z dedykacją dla Gosi i Gabi, które tak naprawdę mnie motywują.
Jesteście kochane i bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze i oceny ;*

Jutro dam kolejną część, ale teraz idę chyba spać ;p ;)
Dobranoc <3


CZYTASZ = KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 87 ;*

Rozdział 87

Po próbie wszystkie byłyśmy lekko zestresowane. Mistrzostwa miały zacząć się o 18, a była już 13, więc wszystkie zaczynałyśmy się powoli szykować. Kiedy weszłam do swojego pokoju w robiłam wszystko w pośpiechu. Rzuciłam torbę przy szafie, przywitałam siedzącego w łóżku Lewego buziakiem w policzek, wyjęłam z szafy jakieś luźniejsze i wygodniejsze ciuchy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki odświeżający prysznic, ubrałam się w rzeczy, które przygotowałam i wyszłam z łazienki. Napiłam się wody i na chwile usiadłam na łóżku patrząc w telefon. Robert przytulił mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Robert nie mam czasu... Muszę się jeszcze spakować, pójść do dziewczyn, uczesać i wymalować. Wiesz ile to zajmuje czasu -powiedziałam lekko odpychając piłkarza.
-Oj tam, oj tam. Chwila przerwy dobrze Ci zrobi -odparł i ponownie zaczął muskać moją szyję.
-No w sumie -zaśmiałam się lekko, a następnie odwróciłam się  do Lewego twarzą i utonęłam w namiętnym pocałunku. Ukochany położył się na łóżku przytulając mnie do siebie i zaczęliśmy rozmawiać o jakiś głupotach. Naszą rozmowę przerwało dość energiczne pukanie do drzwi. Postanowiłam wstać i je otworzyć. Moim oczom ukazał się wkurzony Marc.
-Kochanie kto to? -zapytał Robert.
-Kochanie?! -powiedział jeszcze bardziej zdenerwowany piłkarz, ale zasłoniłam mu dłonią usta i wypchnęłam na korytarz.
-A wiesz, to Tomas, zaraz wrócę -powiedziałam zamykając za sobą drzwi. Wyszłam na korytarz i ustałam przed chłopakiem.
-Rozumiem, że zrobiłaś mi nadzieję i wróciłaś do tego idioty tak? -powiedział podniesionym głosem.
-Przepraszam, ale w którym momencie robiłam Ci nadzieję? Kiedy byliśmy na kawie, a może w tedy kiedy biegaliśmy? Przytuliłam Cię może dwa razy w podziękowaniu za pocieszenie i kiedy się żegnaliśmy. Nic po za tym się nie wydarzyło, więc nie rozumiem twojej złości -odparłam opierając się o pokojowe drzwi- Zresztą nie obiecałam Ci niczego, ani nie powiedziałam nic takiego co mógłbyś ująć jako robienie nadziei. Wróciłam do Roberta, bo mimo wszystko go kocham, a ta jego zdrada, okazała się jednym wielkim nieporozumieniem. Zresztą po co ja Ci to tłumaczę, to moja sprawa, a jeśli przyjaźń ze mną Ci nie pasuje to do widzenia -powiedziałam po czym szybko się obróciłam i zatrzasnęłam drzwi przed nosem chłopaka. Byłam trochę zdziwiona wizyta Marca, ale nie chciałam sobie psuć dobrego humoru, więc postanowiłam się tym nie przejmować.
-I co trener chciał? -Robert uśmiechnął się delikatnie.
-A nie, nic specjalnego -odwzajemniłam uśmiech po czym spojrzałam na zegarek. Była już 14:30. Zdziwiłam się, że czas tak szybko leciał, ale też zaczęłam się trochę stresować, ze nie zdążę. Pobiegłam szybko do łazienki i wzięłam wszystkie potrzebne kosmetyki, szczotkę, wsuwki oraz czerwony lakier do paznokci. Powiedziałam Lewemu, że idę szykować się do dziewczyn i szybko wyszłam z pokoju. Wpadłam do dziewczyn, które już na mnie czekały. Położyłam wszystkie rzeczy, które ze sobą wzięłam na łóżku i zaczęłyśmy się szykować. Najpierw zaczęłyśmy robić sobie fryzury. Każda z nas miała mieć taką samą. Musiała ona ładnie się prezentować, ale też dobrze się trzymać i być wygodna. Ustaliłyśmy ją już wcześniej. Około 16 każda z nas miała ją gotową. Przyznam, że  końcowy efekt wyglądał naprawdę ślicznie. Następnie wzięłyśmy się za makijaże. To również miałyśmy ustalone wcześniej, więc zaczęłyśmy robić wszystko wg wskazówek. To na szczęście zajęło nam mniej czasu. Kiedy byłam już gotowa wróciłam się do mojego pokoju by wziąć potrzebne stroje. Kiedy do niego weszłam Lewego tam nie było. Nie przejęłam się tym zbytnio byłam zbyt zestresowana mistrzostwami. Dołożyłam wszystko co było mi potrzebne i wyszłam z hotelu gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Szybkim krokiem poszłyśmy na sale gdzie miał odbyć się cały konkurs.
*********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



~Lewa ♥




sobota, 21 września 2013

Rozdział 86 xd

Rozdział 86

Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. W końcu był to dzień mistrzostw. Co prawda zaczynały się one dopiero późnym popołudniem, ale wiadomo musiałyśmy się razem z dziewczynami zrobić na bóstwo i odbyć ostatnią próbę generalną. Była 8, więc nie chciałam budzić Roberta. Podniosłam się z łóżka, wyjęłam z szafy granatowe rurki z wysokim stanem, a do tego koszulkę z jakimś motywem. Następnie poszłam do łazienki się umyć. Po jakiś 15 minutach wyszłam spod prysznica, ubrałam się, lekko podsuszyłam włosy po czym wyszłam z pomieszczenia. Piłkarz w dalszym ciągu słodko spał. Chciałam powiedzieć mu, że wychodzę do dziewczyn, ale nie miałam serca go budzić, więc napisałam mu karteczkę i położyłam na komodzie obok łóżka. Na nogi założyłam kapcie i poszłam do pokoju przyjaciółek. Kiedy do niego weszłam Klaudia była w łazience, Jenna dopiero co się obudziła, a Sasha w dalszym ciągu spała. Przywitałam się z Jenn ruchem ręki tak żeby nie obudzić Sash, a następnie podeszłam do jej łóżka i pochyliłam nad nią.
-Sashaa !!!  -wykrzyczałam jej do ucha a ona wstała z łóżka jakby na baczność.
-Boże co się stało? -wystraszyła się, a ja rzuciłam się na jej łóżko i wybuchłam śmiechem podobnie jak druga z dziewczyn- Ha-ha-ha bardzo śmieszne. Ładnie to tak się naśmiewać z innych -powiedziała i ponownie usiadła na łóżku.
-Wiem, że mnie kochasz -przytuliłam ją w dalszym ciągu się śmiejąc.
-Wmawiaj sobie głupku -pstryknęła mnie lekko w nos, ale po tym również przytuliła. Po chwili z łazienki wyszła Klau, Jenna do niej weszła, a Sasha wyszła z pokoju i poszła do dziewczyn.
-Klaudia? Widziałaś się wczoraj z Mario? -zapytałam przyjaciółkę.
-Tak, ale skąd wiesz, że on tutaj był? -zdziwiła się lekko.
-Widziałam go wczoraj jak byłam z Bartrą, pogadał z nami chwile, ale później odszedł mówiąc, ze ma coś do załatwienia na mieście.
-Słuchaj powiem Ci coś, ale obiecuj, że nie powiesz tego ani Lewemu, ani żadnemu z chłopaków- zaczęła, a ja tylko skinęłam głową twierdząco- Mario chyba będzie przechodzić do Bayernu -zrobiła długą pauzę, a mi po prostu opadła szczęka. Na początku myślałam, że dziewczyna sobie ze mnie żartuje, ale niestety mówiła prawdę. Nie wyobrażałam sobie Borussii bez Goetzego, zresztą wiązałoby się to z przeprowadzką do Monachium, więc po raz kolejny straciłabym kontakt z Klaudią.
-Czyli, że będziecie się wyprowadzać?! -powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza. Dziewczyna odpowiedziała ruchem głowy, a po tym wtuliła się we mnie i zaczęła lekko szlochać- Nie chcę kolejny raz Cię stracić -powiedziałam przez łzy.
-Wiem mała ja Ciebie też nie, ale nie mam innego wyjścia -odpowiedziała smutno.
-Obiecaj, że będziemy rozmawiać ze sobą na Skype co najmniej dwa razy w tygodniu i w każde wolne dni będziemy się spotykać. W przeciwnym razie Cię nie puszczę -uśmiechnęłam się lekko.

-Obiecuję. Zresztą wiesz jak Mario będzie wyjeżdżać na jakieś dłuższe treningi to nie będę przecież sama w domu siedzieć co nie? -zaśmiała się. Rozmawiałyśmy tak przez jeszcze dłuższą chwilę, a następnie razem z grupą poszłyśmy na śniadanie. Po spożytym posiłku wróciłyśmy do swoich pokoi. Kiedy weszłam do mojego Lewy w dalszym ciągu spał, więc po cichu spakowałam rzeczy potrzebne na trening i poszłam po dziewczyny. Były one już gotowe, więc po nie całych 5 minutach wyszłyśmy z budynku. Ruszyłyśmy w stronę Sali gdzie miał odbywać się cały konkurs. Byłyśmy prawie ostatnie, więc szybko się przebrałyśmy i poszłyśmy na scenę. Po zakończonej próbie przebrałyśmy się ponownie w swoje ciuchy i razem z dziewczynami z zespołu ruszyłyśmy w stronę hotelu. Przy wejściu minęłam się z moim poprzednim zespołem z Simonem na czele. Były choreograf zmierzył mnie tylko wzrokiem podobnie jak ja jego, a następnie szybkim krokiem wyszłam z budynku. Po jakiś 15 minutach byłyśmy powrotem w pensjonacie. 
*********************************************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~Lewa ♥

piątek, 20 września 2013

Rozdział 85 ;D

Rozdział 85
Kiedy z niej wyszłam byłam w szoku i nie do końca wiedziałam o co chodzi, ponieważ w pokoju nie było nikogo za wyjątkiem Roberta siedzącego na moim łóżku.
-Co ty tutaj robisz? -rzuciłam wystraszona.
-Laura, chciałem to wszystko wyjaśnić -powiedział jednocześnie podnosząc się z łóżka i podchodząc do mnie.
-Ale co ty chcesz wyjaśniać? Wszystko wyjaśniła mi twoja przyjaciółeczka -odparłam wkurzona lekko odpychając piłkarza od siebie.
-Proszę to wszystko jest inaczej niż wygląda. Proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć -powiedział łapiąc mnie za dłonie i patrząc prosto w moje oczy- Proszę.
Oczywiście jak to ja nie umiałam mu odmówić, więc kazałam mu poczekać, podsuszyłam lekko włosy, ubrałam się w jakieś pierwsze lepsze ciuchy i poszłam razem z Lewandowskim do tej samej kawiarni w której byłam z Bartrą. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy rozmowę.
-Więc słucham, co masz mi do powiedzenia? -powiedziałam z kamienną miną po czym upiłam mały łyk zamówionej kawy.
-Więc to wszystko to jedno wielkie nieporozumienie.  Wiem, że okłamałem Cię mówiąc, że jestem u Reusów, ale w dobrej intencji. Przygotowywałem dla Ciebie niespodziankę, ale nie mogę powiedzieć Ci jaką. Mniejsza z tym, kiedy dzwoniłaś byłem w sklepie, no a dziewczyna która do Ciebie dzwoniła... to była Amanda -kiedy usłyszałam te słowa po prostu mnie zamurowało.
-Stop, stop, stop! Jak to Amanda?! -wykrzyczałam, a ludzie którzy siedzieli dookoła spojrzeli na mnie jak na jakąś wariatkę- Amanda? -powtórzyłam, ale kilka razy ciszej.
-Czekaj, czekaj to jeszcze nie koniec -uśmiechnął się delikatnie, a ja oparłam się o stolik i słuchałam dalej- Kiedy byłem u ju... w sklepie -poprawił się- zostawiłem tam telefon. Jak wychodziłem minąłem się właśnie z Amandą, która zapraszała mnie do siebie na kawę, ale ja jej odmówiłem i pojechałem do  domu żeby z tobą porozmawiać. Kiedy już wchodziłem do środka zauważyłem, że nie mam komórki, więc szybko wróciłem do tamtego sklepu i wziąłem swój telefon. Później ty zadzwoniłaś mówiąc, że jak przyjedziesz to się wyprowadzasz no i to w sumie cała historia. Dopiero dziś dowiedziałem się o co tak naprawdę chodziło dzięki Marco -skończył po czym upił łyk kawy.
-Dlaczego mam Ci teraz uwierzyć?
-Laura ja Cię naprawdę kocham! Nie mógłbym Cię skrzywdzić przecież dobrze o tym wiesz. Zresztą jeśli mi nie wierzysz zadzwoń do Marco, on Ci wszystko potwierdzi -powiedział wyciągając telefon w moją stronę. Żeby się upewnić zadzwoniłam do klubowej 11 czy to prawda. Reus potwierdził każde słowo Lewego, więc rozłączyłam się i oddałam telefon Lewemu. Było mi głupio i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Przepraszam, że Ci nie wierzyłam, ale rozumiesz...  -powiedziałam po chwili ciszy i spuściłam głowę.
-To już nie ważne -uśmiechnął się i poniósł lekko moją głowę tak bym mogła na niego spojrzeć- uwierz zareagowałbym tak samo. To ja przepraszam Cię za to, że musiałaś się tak denerwować. Najważniejsze, ze wszystko jest już ok?
-Jest ok -powiedziałam po czym zbliżyłam się do piłkarza i musnęłam jego usta.
Resztę dnia spędziliśmy w swoim towarzystwie. Około 21 poszliśmy do hotelu. Zamówiliśmy sobie osobny pokój. Poinformowałam o tym dziewczyny, one rozumiały, więc nie miały mi tego za złe, więc podziękowałam im, pożegnałam się i poszłam do mojego nowego pokoju. Jako, że obydwoje z Robertem byliśmy zmęczeni od razu się położyliśmy. Po niecałych 10 minutach spałam już jak małe dziecko.
****************************************************************************************
Drugi już dziś rozdział specjalnie dla Gosi <3 ;)
Wiem, że zwykle się nie rozpisuje pod postami z opowiadaniem, ale chyba jednak zacznę :D Tak czy tak, dziś już niczego tutaj nie dodam, więc miłego dnia ;) ;*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ





Lewa ♥




Rozdział 84 ;D

Rozdział 84
Kiedy zapoznałam ze sobą chłopaków odeszłam od nich na chwilę żeby zadzwonić do Klary.
-Cześć kochana! -wykrzyczałam wesoła do telefonu.
-No hej kicia. Co ty taka wesoła? -zaśmiała się.
-A no wiesz tak jakoś. Zgadnij z kim właśnie jestem na kawie.
-No nie wiem dawaj -odparła pogodnym głosem.
-To trochę dziwne, ale Marc przyjechał do Monachium i spotkaliśmy tutaj Mario. Wspominał wam coś, że tu przyjedzie? -zapytałam.
-Nie, bynajmniej mi nic nie mówił. Ale zaraz co robi tam Marc? Nie powinien być teraz w Barcelonie? -powiedziała zdziwiona przyjaciółka.
-Twierdzi, że nie... A wgl nie wiesz co tam u Roberta? -rzuciłam nieśmiało.
-Miałam Ci tego nie mówić, ale Marco jakieś dwie godziny temu poszedł z nim pogadać, wiesz o tym co się stało i jeszcze nie wraca. Mam nadzieję, że się tam nie pozabijali -odparła żartobliwie.
-Podziękuj o de mnie blondaskowi -uśmiechnęłam się do słuchawki- Dobra wiesz ja już muszę kończyć. To do Czwartku kocie!
-No papa kochana powodzenia jutro! -powiedziała po czym się rozłączyła.
Po zakończonej rozmowie z przyjaciółką wróciłam do chłopaków. Śmiali się z czegoś, ale kiedy podeszłam od razu ucichli. Usiadłam na swoim miejscu i upiłam spory łyk kawy. Piłkarze coś do mnie mówili, ale ja byłam jakby nieobecna. Mimo to, że miałam całkiem dobry humor nie mogła przestać dręczyć mnie myśl, że Lewy naprawdę mnie zdradził. Bolało mnie to bardzo, ale chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć, więc udawałam, że nic się  nie dzieję.  Mario posiedział z nami może jeszcze 15 minut po czym gdzieś poszedł. Twierdził, że musi jeszcze coś załatwić, więc nie trzymaliśmy go na siłę. Z Bartrą spędziłam naprawdę miłe południe, po naszym spotkaniu odprowadził mnie pod hotel, a następnie na trening. Dzięki niemu praktycznie zapomniałam o zaistniałym wczoraj zdarzeniu. Czułam się przy nim jak kiedyś, to byłe miłe z jego strony, że tak mi pomagał. Kiedy byliśmy pod salą treningową piłkarz przytulił mnie na pożegnanie, a następnie gdzieś zniknął. Weszłam do szatni gdzie była już większa część grupy i szybko przebrałam się w ciuchy treningowe. Posiedziałyśmy w szatni może 10 minut, a następnie weszłyśmy na salę by zacząć ostatnią próbę przed konkursem. Wszystkie byłyśmy podekscytowane i za wszelką cenę chciałyśmy wygrać mistrzostwa na co miałyśmy naprawdę duże szanse. Cieszyłam się, że tańczę tutaj w Blummerze bo kiedy byłam w OD praktycznie zawsze mięliśmy 2 miejsce na jakiś ważnych konkursach. Kiedy zaczął się trening wszystkie byłyśmy skupione na jednym. Przyznam, że taniec, który miałyśmy przygotowany był naprawdę dobry. Trening był długi i męczący, ale jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Kiedy próba się zakończyła wszystkie byłyśmy naprawdę bardzo zmęczone i wyczerpane. Od razu jak wróciłyśmy do swoich pokoi poszłam pod odświeżający prysznic. Z łazienki wyszłam owinięta ręcznikiem i z turbanem na głowie. Kiedy z niej wyszłam byłam w szoku i nie do końca wiedziałam o co chodzi, ponieważ w pokoju nie było nikogo za wyjątkiem ...
********************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ





Lewa ♥


czwartek, 19 września 2013

Rozdział 83 ;]

Rozdział 83
Od jubilera od razu pojechaliśmy do domu Amandy. Kiedy tylko stanąłem pod jej domem zacząłem energicznie uderzać w drzwi. Po chwili zza drzwi wyszła dziewczyna.
-Pali się czy co ?! ... O cześć chłopaki -nagle wyszczerzyła zęby.
-Możesz mi powiedzieć co ty do cholery odpierdalasz?! -wydarłem się na "przyjaciółkę" Laury.
-Ale, przecież ja nic nie zrobiłam -uśmiechnęła się drwiąco.
-Kłamiesz w żywe oczy! Jak mogłaś zrobić takie świństwo Lori? Ona uważała Cię za przyjaciółkę tak samo jak ja, z ty tak po prostu zniszczyłaś nasz związek! Jeśli to przez Ciebie będzie konie, obiecuję Ci, że tego pożałujesz -wykrzyczałem jej prosto w twarz, widząc jak na jej twarzy ponownie maluje się uśmiech. Postanowiłem, że nie odejdę i wysłucham co Amanda ma mi do powiedzenia.
-Nie zasługujesz na kogoś takiego jak ona, a raczej ona nie jest warta Ciebie. Ty powinieneś być ze mną, a nie z tą tępą suką. Ona Cię nie kocha tak jak ja!
-Kobieto, czy ty siebie słyszysz?! -wyrwał się Marco- Lecz się i odwal się od nich! - Po tych słowach Reus chwycił mnie za nadgarstek i szybkim krokiem ruszył w stronę samochodu. Amanda stała przy drzwiach śmiejąc się i patrząc jak razem z Marco odjeżdżamy. Zdenerwowany usiadłem za kierownicą i odjechałem spod domu dziewczyny.
-Gdzie Cię zawieźć? Ja jadę do Monachium musze to wszystko wyjaśnić -rzuciłem do przyjaciele.
-Możesz wysadzić mnie nawet tutaj, niedaleko jest SIP zrobię sobie krótki spacer -uśmiechnął się.
-Nie wygłupiaj się, podwiozę Cię tam -jak powiedziałem tak zrobiłem. Kiedy odwiozłem przyjaciela od razu ruszyłem w stronę Monachium. Czekała mnie długa droga.
Laura:
Po treningu poszłyśmy z dziewczynami do hotelu trochę odpocząć i się odświeżyć. Próba zakończyła się o 11 więc miała jeszcze 3 godziny do rozpoczęcia następnego treningu. Wzięłam szyki prysznic, ubrałam na siebie czarne legginsy z zamkami, do tego fioletowy, luźny t-shirt i tenisówki tego samego koloru, a następnie wyszłam z hotelu i poszłam do kawiarni w której umówiłam się z Marciem. Chłopak czekał już na mnie na miejscu. Przywitałam się z nim "przytulasem" i usiadłam naprzeciwko niego przy tym samym stolikiem. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i wypiliśmy kawę. Bartra robił wszystko żebym miała dobry humor i na szczęście mu się udawało. Kiedy tak z nim rozmawiałam nagle zauważyłam Mario, który przechodził obok.
-Mario? A o ty tutaj robisz? -zdziwiłam się i wstałam od stolika.
-O Laura cześć -powiedział lekko wystraszony przyjaciel- No wiesz zrobiłem sobie wycieczkę.
-Tu? Do Monachium? Ale po co? -zdziwiłam się.
-A no wiesz chciałem odwiedzić Klaudię, właśnie -zająknął się lekko- A wy nie macie teraz próby?
-Nie dopiero za godzinę -uśmiechnęłam się lekko, a Goetze wychylił się lekko za mnie.
-Z kim ty tam siedzisz? -rzucił pytająco.
-Sama siedzę, z kim mam siedzieć -uśmiechnęłam się i zasłoniłam piłkarzowi obraz swoją sylwetką.
-A ten koleś? -wskazał palcem- To jest Bartra?! -zrobił zdziwioną minę.
-A on, no tak to mój stary znajomy -uśmiechnęłam się po czym pociągnęłam lekko przyjaciela za sobą i poznałam go z Marciem. Musiałam tak zrobić, w przeciwnym razie Mario mógłby sobie coś pomyśleć. Co prawda nie praktycznie mój związek z Robertem nie miał już sensu, ale nie chciałam, żeby się o tym dowiedział.
**************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ





~ Lewa ♥




środa, 18 września 2013

No kućwa ! -.-

Co się dzieje na tym boisku ?!
Chłopaki weźcie się w garść błagam was.
Proszę, żeby II połowa byłą lepsza ...
Najpierw bramka dla Napoli, później Kloppo odesłany na trybuny, później
najprawdopodobniej kontuzja Hummelsa no i czerwona kartka dla Romana na
boisko wchodzi Mitch, a schodzi Roman oczywiście no i Kuba no ;/
PANOWIE GRAMY DO KOŃCA!
JESZCZE TO WYGRAMY ZOBACZYCIE NO !!
Dobrze, że chociaż Barcelonka wygrywa 1:0 po bramce Messiego <3
Oglądamy drugą połowę, oby była całkowitym przeciwieństwem pierwszej ...

~ Lewa ♥


LIGA MISTRZÓW !!! ♥

NO TO ZACZYNAMY !!!

SCC NAPOLI - BORUSSIA DORTMUND

AJAX AMSTERDAM -FC BARCELONA


W KOŃCU TE PIERWSZE MECZE LIGI MISTRZÓW ♥















~ Lewa ♥

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 82 ;)

Rozdział 82

Obudziłam się rano przed 8. Ubrałam na siebie jakieś leginsy i luźną koszulkę, a następnie obudziłam wszystkie dziewczyny. Kiedy już to zrobiłam koleżanki zaczęły się szykować na śniadanie, a ja w tym czasie zrobiłam lekki makijaż. Gotowe już zeszłyśmy na dół na śniadanie. Usiadłyśmy przy stoliku z dziewczynami, trochę z nimi pogadałyśmy, wypiłyśmy kawę i zjadłyśmy śniadanie. Po spożytym posiłku poszłyśmy do swoich pokoi by spakować się na trening. Cała grupa miała na 14, ale nasza czwórka musiałyśmy jeszcze doszlifować układ, dlatego miałyśmy na wcześniejszą godzinę. DO torby treningowej spakowałam dresy, koszulkę z Nike i buty do tańca. Kiedy byłyśmy na miejscu poszłyśmy do szatni by się przebrać. Ubrałam się, wzięłam wodę i buty na sale, a następnie poszłyśmy ćwiczyć. Kiedy spojrzałam na lustro które wisiało na ścianie, nagle uśmiech zszedł mi z twarzy. Koszulka która na sobie miałam należała do Roberta. Miałam ja na sobie zawszę gdy zostawałam u niego na noc i nie miałam rzeczy na przebranie. Byłam nieco zdenerwowana co pomogło mi w treningu. Dokładnie o 9:30 zaczęłyśmy pierwszą próbę generalną.

Robert:
Kiedy się obudziłem strasznie bolała mnie głowa, więc od razu poszedłem do kuchni po jakieś tabletki przeciwbólowe. Po tym ruszyłem w stronę łazienki. Po szybkim prysznicu wróciłem do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Mój humor był fatalny podobnie jak samopoczucie. Zrobiłem sobie kawę, którą wypiłem przy posiłku. Posprzątałem po sobie i szybkim krokiem zmierzyłem do sypialni. Chciałem wybrać jakieś rzeczy do ubrania. Kiedy otworzyłem szafę znacznie posmutniałem. Na półkach leżały ciuchy Lori, a na wierzchu moja ulubiona część garderoby dziewczyny, czyli czarna sukienka. Stwierdziłem, że nie mogę tego tak zostawić, musze dowiedzieć się o co chodzi. Pośpiesznie ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy. Kiedy już miałem odjeżdżać spod domu zabrzmiała moja komórka. Był to Marco. Bez zastanowienia odebrałem telefon od przyjaciela.

-Bądź za 10 minut pod stadionem, musimy pogadać, cześć -rzucił oschle po czym się rozłączył. Nawet nie zdążyłem się przywitać, ani nic powiedzieć. Domyśliłem się, że coś się stało, po prostu jeszcze nie do końca wiedziałem co. Tak Reus powiedział ruszyłem w stronę SIP. Na miejscu byłem po nie całych 10 minutach. Na miejscu czekał już na mnie Marco. Wyciągnęłam do niego rękę, ale on to zignorował i spojrzał na mnie wkurzonym wzrokiem.

-Możesz mi powiedzieć, co ty do cholery odwalasz? -powiedział zdenerwowany.
-Przecież nic tym razem nie zrobiłem, o co Ci chodzi? 
-O co mi chodzi?! Ja Ci powiem co jest grane. Chodzi mi o Lori, czy Ciebie do reszty powaliło?
-Wiesz o co chodzi? To dobrze bo ja nie wiem -odparłem podenerwowany. 
-Lewandowski nie rób sobie jaj! Wiem, że ja zdradziłem po prostu powiedz mi z kim i dlaczego?
-Co?! Ja nigdy nie zdradziłem Laury rozumiesz?! Ja ją kocham nad życie, nie wmawiaj mi coś czego nie zrobiłem! Wczoraj powiedziałem, że jestem u was bo byłem u jubilera. Wybierałem dla niej pierścionek zaręczynowy, a chyba nie powiem jej takiego czegoś to chyba jasne!
-Ona jest innego zdania. Powiedziała, że jakaś dziewczyna zadzwoniła do niej z twojego numerku i kazała jej się odwalić. O co tutaj chodzi? -wkurzył się Reus. Nie wiedziałem do końca o co mu chodzi, przecież swój telefon miałem cały czas pod ręką, za wyjątkiem chwili w której zostawiłem go w sklepie. W tedy mnie oświeciło, pomyślałem, że ktoś mógł zadzwonić do Lori i coś jej nagadać tylko kto. Postanowiliśmy z Marco pojechać do jubilera by zapytać się o to sprzedawczyń. Mięliśmy szczęście i były te same kobiety co wczoraj.

-Czyli jednak zdecydował się pan na pierścionek -powiedziała jedna z nich i szeroko się uśmiechnęła.
-Wie pani ja akurat w całkiem innej sprawie. Zostawiłem wczoraj swój telefon na tym stoliku, ale po jakiejś chwili po niego wróciłem. Zauważyły może panie jak ktoś z niego dzwonił? -zapytałem z nadzieją, że kobiety odpowiedzą mi na pytanie.
-To była ta kobieta z którą pan rozmawiał przy wejściu -wyrwała się druga, a ja po prostu zamarłem. Dlaczego Amanda zrobiła coś takiego? Stwierdziłem, ze pojadę do niej mimo wczesnej godziny i sam ją o to zapytam. Podziękowałem ekspedientką, pobiegłem do mojego auta razem z Reusem i ruszyliśmy w stronę domu dziewczyny.
********************************************************************************

CZYTASZ =KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥





Rozdział 81 ;D

Rozdział 81

Laura:

Chwile po rozmowie z dziewczyną, która dzwoniła od Roberta znów usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam tylko na ekran komórki i nie chciałam odbierać, ale Klaudia mnie namówiła, kazała mi wygarnąć Lewemu. Co prawda nie chciałam tego robić, ale pod wpływem emocji jestem zdolna do wszystkiego. Po telefonie jeszcze przez chwile pocieszała mnie Klaudia, a później poszłam przebrać się w dresy, wzięłam moją mp3 i słuchawki i poszłam biegać. Musiałam się jakoś od stresować. Jako, że mieszkałyśmy w centrum miałam dużo takich miejsc, ale kiedy tak biegłam ulicami Monachium dotarłam na jeden ze stadionów. Jako, że był otwarty postanowiłam na niego wejść i pobiegać trochę na bieżni. Zrobiłam 5 kółek najszybszym tempem jakim potrafiłam, a następnie usiadłam na murawie, podkulając nogi i chowając w nie twarz. Zdjęłam słuchawki i zaczęłam lekko szlochać, gdy nagle przerwał mi męski głos.

-Widzę, że nie tylko ja mam nie najlepszy humor -podniosłam głowę i ujrzałam Marca.
-Najwyraźniej -powiedziałam, a piłkarz usiadł koło mnie.
-To proszę zaczynaj -uśmiechnął się delikatnie i spoglądnął mi prosto w oczy.
-Nie Marc, nie powinnam z tobą o tym rozmawiać -powiedziałam odwracając wzrok.
-Dobrze jak nie chcesz to nie mów, ale wiesz że jak coś zawsze możesz na mnie liczyć -na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech.
-Dziękuję -dziewczyna wyszeptała i lekko się uśmiechnęła- Masz ochotę pobiegać?
-Z tobą? Pffff nie chce Ci narobić wstydu -zaśmiał się.
-Tak? Okej zobaczymy -powiedziałam i pobiegłam na jeden z torów, a Bartra na tor obok.
-Dobra to dla wygranego musi być jakaś nagroda -zaśmiał się.
-No okej, jak ja wygram too .. hmm odpowiesz mi na każde pytanie jakie Ci zadam okej?
-No okej, ale jak ja wygram powiesz mnie co Cię dręczy -uśmiechnął się.
-To co gotowy? Start! -wykrzyczałam nie czekając na odpowiedź piłkarza. Chłopak był za mną przez prawie połowę drogi, ale przyśpieszył i wyprzedził mnie o kilka ładnych metrów. Oczywiście wygrał zakład i musiałam mu powiedzieć, dlaczego tu jestem. Opowiedziałam mu wszystko w drodze powrotnej. Kiedy mówiłam mu wszystko po kolei, poleciało mi kila łez. Marc widząc to mocno mnie do siebie przytulił, a ja schowałam się w jego tors i zaczęłam szlochać. Bolała mnie zdrada Robert i to bardzo. Tym bardziej, że chciałam spędzić z nim resztę życia, byłam pewna, że to on jest tym jedynym, ale jednak się myliłam. Marc odprowadził mnie pod sam hotel, podziękowałam mu za to, że mnie wysłuchał i umówiłam się z nim na jutro na jakąś kawę. Pożegnałam się z nim i poszłam do swojego pokoju. Kiedy do niego weszłam dziewczyny już spały, więc jak szybko poszłam wziąć prysznic i również się położyłam na łóżku przy oknie.
*****************************************************************************

CZYTASZ =KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 80 ;)

Rozdział 80 

Kiedy spojrzałam na ekran telefonu wyświetlił mi się numer Roberta. Bez zastanowienia odebrałam połączenie.
-O proszę w końcu jaśnie pan odważył się zadzwonić. Może jakieś kolejne kłamstwo?! -powiedziałam przez łzy.
-Oj nie rób już z siebie takiej ofiary losu -w słuchawce usłyszałam znajomy kobiecy głos, jednak nie wiedziałam z kim mam do czynienia- Myślisz, że gdyby Cię kochał przespałby się z pierwszą lepszą dziewczyną? W takim razie jesteś w błędzie.
-Przepraszam, ale kim ty jesteś i dlaczego dzwonisz do mnie z numeru Roberta?! -wykrzyczałam do słuchawki.
-A dlaczego nie? Jestem właśnie u niego, a on się kąpię, więc dzwonię do Ciebie powiedzieć Ci, że masz się od niego odczepić! Cześć. -powiedziała i rozłączyła się. W tym momencie dosłownie zalałam się łzami, nie mogłam uwierzyć, że Robert jest w stanie zrobić mi coś takiego. Zawiodłam się na nim niesamowicie, już nie miałam do niego zaufania. Kiedy tak siedziałam i płakałam na tym balkonie, nagle przyszła do mnie Klaudia. Opowiedziałam jej co się stało, a ta robiła wszystko żeby tylko jakoś mnie pocieszyć.
Robert:
Po tym jak odwiozłem Laurę na przystanek, pojechałem do domu położyć się jeszcze na chwilę i zjeść jakieś śniadanie. Po spożytym posiłku pojechałem do jubilera. Chciałem kupić dla Laury pierścionek zaręczynowy, chciałem jej się w końcu oświadczyć, bo dobrze wiedziałem, że o tym marzyła. Kiedy tam byłem Lori do mnie zadzwoniła. Musiałem coś wymyślić, jakąś wymówkę, dlatego powiedziałem, że Marco mnie do siebie zaprosił. W efekcie pierścionka nie wybrałem, stwierdziłem, że przyjadę tu jutro z Klarą, która by mi pomogła w wyborze. Kiedy byłem pod domem, chciałem zadzwonić do ukochanej, ale zorientowałem się, że nie mam telefonu. Przypomniało mi się, że zostawiłem go w sklepie. Kiedy do niego wchodziłem zauważyłem wychodzącą ze sklepu Amandę przywitałem się z nią szybko, a następnie poszedłem po telefon który leżał na stoliku z gazetami. Pożegnałem się z ekspedientkami i wszyłem przed budek. W dalszym ciągu była tam dziewczyna. Zaprosiła mnie do siebie na kawę, ale ja jej odmówiłem, ponieważ za wszelką cenę chciałem porozmawiać Laurą. Od razu jak wróciłem do domu zadzwoniłem do Lori, po 4 sygnałach odebrała.

-Nie dzwoń do mnie nie chcę Cię znać! Jak mogłeś mi to zrobić?! Ja Ci ufałam, a ty to po prostu wykorzystałeś. Jesteś taki jak wszyscy, a ja głupia myślałam, że naprawdę jesteś inny. Od razu jak wrócę do Dortmundu to się od Ciebie wyprowadzam, a teraz nie zawracaj mi już głowy, cześć! -wykrzyczała do słuchawki i od razu się rozłączyła. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Przejąłem się tym, przecież nic nie zrobiłem, a ona jest dla mnie naprawdę ważna. Próbowałem kilka razy do niej zadzwonić, ale moje starania poszły na marne. Po prostu wyłączyła telefon. Byłem zły, nie wiedziałem co się dzieje. Mój związek się właśnie rozpada, a ja nie mam pojęcia z jakiego powodu. Byłem już naprawdę zdenerwowany, więc sięgnąłem po jakiś pierwszy lepszy alkohol stojący w barku. W dość szybkim czasie opróżniłem całą butelkę, a od razu po tym poszedłem spać. Położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem. 
********************************************************************************

CZYTASZ =KOMENTUJESZ 


~ Lewa ♥

środa, 11 września 2013

Rozdział 79 ;)

Rozdział 79

Odwróciłam się i zobaczyłam nie dość mile widzianą mi osobę. Dałam Klaudii ciuchy oraz pieniądze, żeby za mnie zapłaciła, a następnie szybkim tempem wyszłam ze sklepu ciągnąc za sobą piłkarza.
-Co ty tutaj robisz?! -zapytałam zdenerwowana.
-Przyjechałem, żeby z tobą porozmawiać -Marc uśmiechnął się lekko.
-Proszę rozmawiajmy. Słucham… -powiedziałam, a raczej wykrzyknęłam.
-O nie, tu rozmawiać nie będziemy -Bartra chwycił mnie za nadgarstek i lekko pociągnął.
-Ale ja nie chcę nigdzie z tobą iść, chcesz porozmawiać to proszę rozmawiajmy -próbowałam się wyrwać, ale niestety piłkarz miał więcej siły co wykorzystał i wyciągnął mnie do kawiarni przed centrum.
-Dobra to możemy rozmawiać -uśmiechnął się i posadził mnie na krześle. W międzyczasie przyszła kelnerka by przyjąć zamówienie- Dwie Latte poproszę -Marc zamówił moją ulubioną kawę o czym dobrze wiedział. W sumie zapomniałam jak on dobrze mnie zna, dlatego bałam się trochę rozmowy z nim. Gdybym skłamała dobrze by o tym wiedział.
-Słucham. O czym tak bardzo chciałeś rozmawiać, że przyjechałeś z Barcelony do Monachium? Skąd wgl wiedziałeś, że tu będę?!
-Mam dobrego informatora -uśmiechnął się lekko i w tym czasie przyszła kelnerka z zamówieniem- Mam do Ciebie kilka pytań, głównie dlatego tutaj jestem. Mam nadzieję, że udzielisz mi na nie odpowiedzi -przewróciłam tylko oczami składając jednocześnie ręce i czekałam na pytania mojego byłego- No więc, dlaczego nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na sms, nie dajesz znaku życia? Lori ja się o Ciebie martwię i ty dobrze o tym wiesz. Wiem, że jesteś bezpieczna tylko czasami od Michała, albo z gazet.. -chłopak spuścił głowę i zamilkł.
-Po pierwsze ostatni raz dzwoniłeś może pół roku temu, twoje sms do mnie nie dochodzą bo zmieniłam numer, tego mój kochany braciszek Ci nie powiedział? Kurde dziwne.. -rzuciłam i wzięłam łyk kawy- Proszę czekam na następne pytanie.
-No dobra to powiedz mi w końcu dlaczego przekreśliłaś nasz związek? Przecież dobrze nam się układało, nie kłóciliśmy się, byliśmy szczęśliwi, wszystko było w porządku, więc o co chodzi?
-Nie układało nam się dobrze, bo wszystko co tylko Ci powiedziałam musiałeś od razu też powiedzieć mojemu braciszkowi, kłóciliśmy się bez przerwy i nic nie było w porządku, widywaliśmy się raz na miesiąc, ale to akurat nie nasza wina tylko odległości. Zresztą nawet jeśli to jak ty to sobie wyobrażasz? Zrozum ja jestem teraz z Lewym, tylko on się teraz liczy. Nas już nie ma, to przeszłość -powiedziałam po czym założyłam torbę na ramię- Mogę już iść dziewczyny na mnie czekają -powiedziałam wstając od stolika i oddalając się. Marc położył na stoliku pieniądze i podbiegł do mnie łapiąc moje dłonie.
-No to teraz ostatnia rzecz o jaką Cię proszę, spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz, a zniknę z twojego życia na zawszę -to było wiadome, że coś dalej do niego czuję. W końcu no to on był moją taką pierwszą prawdziwą miłością, a tego się nigdy nie zapomina. Chciałam go okłamać, miałam nadzieję, że tego nie pozna. Miałam nadzieję, że odejdzie, gdyby tak się stało odszedł by i nikt by prze ze mnie nie cierpiał.
-Nic nie czuję -powiedziałam i lekko spuściłam wzrok.
-Kłamiesz, znam Cię zbyt dobrze -na jego twarzy pojawił się lekki, ale za to szczery uśmiech. Do przedniej kieszeni wsadził mi jakąś karteczkę po czym powiedział- Będę tu do piątku, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy -po tym odwrócił się i odszedł. Lori kurde co tu do cholery robisz?! Powiedziałam sama do siebie, a następnie weszłam do centrum gdzie na ławce przy wejściu czekały dziewczyny. Widziały, że jestem nie w humorze więc obeszło się bez zbędnych pytań. Klaudia dała mi moje rzeczy i wróciłyśmy do hotelu. Była już 17, więc postanowiłam zadzwonić do Roberta na Skype. Ponownie był niedostępny, więc chciałam do niego zadzwonić. Jako, ze nie miałam ze sobą telefonu na zakupach miałam kilka nieodebranych wiadomości. Wszystkie były od Klary, więc wyszłam na balkon i oddzwoniłam do niej.
-No cześć kochana sorry, że nie odbierałam, ale byłam na zakupach -uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Hej, hej, mogłaś chociaż coś powiedzieć, my tu już z Marco zawału dostajemy o Ciebie -zaśmiała się.
-Oj no przepraszam, ale przecież Robert miał was pozdrowić, ja mu dam. A no właśnie jest może dalej u was? -zapytałam miłym głosem.
-Jak to dalej? Roberta dziś u nas nie było, cały dzień siedzieliśmy z Marco w domu, bo przyszedł do nas Mario w odwiedziny -odparła, a mnie dosłownie zatkało.
-Proszę powiedz, że teraz sobie ze mnie żartujesz. Przecież dzwoniłam do niego, mało tego słyszałam jakiś kobiecy głos w tle byłam pewna, że to ty! -powiedziałam i w moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam dłużej z nikim gadać, więc pożegnałam się pośpiesznie z przyjaciółką i zakończyłam rozmowę. Usiadłam na ławce na balkonie, schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam delikatnie szlochać gdy nagle zabrzmiał mój telefon.
*********************************************************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥