Rozdział 46
*kilka dni później*
Dziś w nocy wróciliśmy do Dortmundu, więc jak łatwo było się domyślić spaliśmy dość długo. Obudziliśmy się praktycznie w tym samym czasie, a kiedy zjedliśmy śniadanie i ogarnęliśmy się poszliśmy na świąteczne zakupy. Zapowiadało się, że będę mieć sporo gości, więc trochę pieniędzy ubyło mi z konta. Do tego prezenty. Prawie wszystkie kupiłam razem z Reusem oprócz oczywiście tego dla niego. Bardzo chcieliśmy spędzić te święta razem, więc postanowiłam, że na kolację wigilijną zaproszę również jego rodziców. Na początku chłopak nie chciał się zgodzić, ale po jakimś czasie udało mi się go namówić. Szczerze mówiąc cieszyłam się, że poznam jego rodziców i przy okazji On moich. W sumie wyszło na to, że wigilię spędzamy u mnie, a na drugi dzień świąt zostaliśmy zaproszeni do rodziny piłkarza. Mam nadzieję, że nie wyjdę przed nimi za nie wiadomo jaką dziewczynę... Jakoś popołudniu kiedy Marco pojechał odwiedzić chłopaków pojechałam z Caroline na zakupy. Obydwie miałyśmy okazję wybrać jakiś prezent dla naszych ukochanych. Oczywiście jak zawsze spodobało nam się to samo, więc kupiłyśmy chłopakom w sumie taki sam prezent, ale z innej firmy. Kiedy wszystko już kupiłyśmy wróciłyśmy do swoich domów. Jak się dowiedziałam do Caroline również przychodzi rodzina, więc obiecałam jej, że przyjdę złożyć życzenia. Często jak do niej przyjeżdżali akurat byłam ja, więc dość dobrze ich znam. Może z Caro nie znamy się od przedszkola, ale mimo wszystko i tak długo. Kiedy zaparkowałam swój samochód pod domem była 18. Szybko poszłam się przebrać w dresy i jakąś luźną koszulkę, włosy związałam w kitkę i już wzięłam się za przygotowywanie jakiś potraw na jutro. Włączyłam głośno muzykę i zaczęłam robić sałatkę warzywną, a kiedy ją skończyłam postanowiłam, że zrobię ciasta. Wzięłam się za orzechowca, pierniczki i sernik szwarcwaldzki. Zajęło mi to dużo czasu, nie powiem, że nie. Jakoś o 20 dopiero wstawiałam ciasta do piekarnika i w końcu mogłam chwilę odpocząć. W momencie w którym siadałam na kanapie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiło mnie to trochę, pomyślałam, że to może Caroline albo Marco. Niemałe było więc moje zdziwienie kiedy za drzwiami ukazał się Lewandowski.
-Robert?! Co Ty tutaj robisz? -rzuciłam po czym wpuściłam go do środka.
-Wiesz chciałem złożyć Ci życzenia i dać prezent -uśmiechnął się szeroko po czym podał mi małe pudełko. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. A On tylko uśmiechnął się szerzej.
-Łał dziękuję bardzo, ale w sumie wiesz poczekaj, ja też mam coś dla Ciebie! -przypomniałam sobie, że dziś również dla niego coś kupiłam- Idź do salonu, a ja zaraz przyjdę -powiedziałam z uśmiechem na twarzy i szybkim krokiem skierowałam się na górę. Z szafy wyjęłam torbę z prezentem dla przyjaciela i zeszłam na dół- Wesołych świąt! -wyszczerzyłam zęby i wręczyłam piłkarzowi paczkę- Przy okazji przepraszam, że takie to skromniutkie, ale nie wiedziałam co kupić
-Nie musiałaś -powiedział kiedy wyjął koszulkę- Dziękuję Ci bardzo -uśmiechnął się szeroko po czym mnie do siebie przytulił- Ale ja umiem tańczyć! -oburzył się po chwili.
-Tak, tak niech Ci będzie -zaśmiałam się i postanowiłam zobaczyć swój prezent. Ponownie do rąk wzięłam małe pudełeczko i otworzyłam je. Kiedy to zrobiłam zobaczyłam cudowną bransoletkę- O Boziu jakie to piękne! -pisnęłam szczęśliwie- Dziękuję, jesteś kochany! -powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Po tym poszłam zrobić nam herbaty, a kiedy zaparzyłam wróciłam do salonu w którym siedział piłkarz i zaczęliśmy rozmawiać.
-A tak właściwie to dlaczego jesteś tutaj w Dortmundzie? Przecież jutro wigilia -zapytałam.
-Wiesz zapomnieliśmy razem z Anią wziąć z domu kilka rzeczy to postanowiłem, że wrócę i przy okazji złożę wam życzenia -odparł z uśmiechem- Ale za to jutro rano muszę lecieć z powrotem do Polski.
-Szczęściarz! Nie musisz przygotowywać żadnego jedzenia, ani nic w tym stylu -zaśmiałam się- Ja za to mam jutro dom pełen gości i będę cały dzień stać przy garach, chociaż Jenn obiecała, że mi pomoże.
-To ilu gości zaprosiłaś, że tyle będziesz gotować?
-Rodzice, Lucas z Denise, Jenn z Tobiasem, Marco i jego rodzice -odpowiedziałam unosząc kąciki ust.
-Czyli wychodzi na to, że wasz związek z blondyną jest już naprawdę poważny…
-Jak najbardziej -uśmiechnęłam się szeroko- Naprawdę kocham tego głupka i cieszę się, że go poznałam.
-Masz rację Reus to dobry chłopak -uśmiechnął się delikatnie- Wiesz co późno już jest, będę się zbierać -powiedział i od razu podniósł się z kanapy.
-No dobrze, jeszcze raz dziękuję za odwiedziny i za piękny prezent.
-Nie ma za co. Jeszcze raz wesołych świąt -przytulił mnie lekko i pośpiesznie wyszedł z mojego domu. Trochę mnie zdziwiło, że wyszedł tak nagle i szybko, ale przymknęłam na to oko. Akurat włączył się alarm, że czas wyjąć ciasta, więc tak właśnie zrobiłam po czym wyłączyłam piekarnik i poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i poszłam do swojej sypialni. Jako, że byłam mocno zmęczona nie miałam większego problemu z zaśnięciem.
*kilka dni później*
Dziś w nocy wróciliśmy do Dortmundu, więc jak łatwo było się domyślić spaliśmy dość długo. Obudziliśmy się praktycznie w tym samym czasie, a kiedy zjedliśmy śniadanie i ogarnęliśmy się poszliśmy na świąteczne zakupy. Zapowiadało się, że będę mieć sporo gości, więc trochę pieniędzy ubyło mi z konta. Do tego prezenty. Prawie wszystkie kupiłam razem z Reusem oprócz oczywiście tego dla niego. Bardzo chcieliśmy spędzić te święta razem, więc postanowiłam, że na kolację wigilijną zaproszę również jego rodziców. Na początku chłopak nie chciał się zgodzić, ale po jakimś czasie udało mi się go namówić. Szczerze mówiąc cieszyłam się, że poznam jego rodziców i przy okazji On moich. W sumie wyszło na to, że wigilię spędzamy u mnie, a na drugi dzień świąt zostaliśmy zaproszeni do rodziny piłkarza. Mam nadzieję, że nie wyjdę przed nimi za nie wiadomo jaką dziewczynę... Jakoś popołudniu kiedy Marco pojechał odwiedzić chłopaków pojechałam z Caroline na zakupy. Obydwie miałyśmy okazję wybrać jakiś prezent dla naszych ukochanych. Oczywiście jak zawsze spodobało nam się to samo, więc kupiłyśmy chłopakom w sumie taki sam prezent, ale z innej firmy. Kiedy wszystko już kupiłyśmy wróciłyśmy do swoich domów. Jak się dowiedziałam do Caroline również przychodzi rodzina, więc obiecałam jej, że przyjdę złożyć życzenia. Często jak do niej przyjeżdżali akurat byłam ja, więc dość dobrze ich znam. Może z Caro nie znamy się od przedszkola, ale mimo wszystko i tak długo. Kiedy zaparkowałam swój samochód pod domem była 18. Szybko poszłam się przebrać w dresy i jakąś luźną koszulkę, włosy związałam w kitkę i już wzięłam się za przygotowywanie jakiś potraw na jutro. Włączyłam głośno muzykę i zaczęłam robić sałatkę warzywną, a kiedy ją skończyłam postanowiłam, że zrobię ciasta. Wzięłam się za orzechowca, pierniczki i sernik szwarcwaldzki. Zajęło mi to dużo czasu, nie powiem, że nie. Jakoś o 20 dopiero wstawiałam ciasta do piekarnika i w końcu mogłam chwilę odpocząć. W momencie w którym siadałam na kanapie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiło mnie to trochę, pomyślałam, że to może Caroline albo Marco. Niemałe było więc moje zdziwienie kiedy za drzwiami ukazał się Lewandowski.
-Robert?! Co Ty tutaj robisz? -rzuciłam po czym wpuściłam go do środka.
-Wiesz chciałem złożyć Ci życzenia i dać prezent -uśmiechnął się szeroko po czym podał mi małe pudełko. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. A On tylko uśmiechnął się szerzej.
-Łał dziękuję bardzo, ale w sumie wiesz poczekaj, ja też mam coś dla Ciebie! -przypomniałam sobie, że dziś również dla niego coś kupiłam- Idź do salonu, a ja zaraz przyjdę -powiedziałam z uśmiechem na twarzy i szybkim krokiem skierowałam się na górę. Z szafy wyjęłam torbę z prezentem dla przyjaciela i zeszłam na dół- Wesołych świąt! -wyszczerzyłam zęby i wręczyłam piłkarzowi paczkę- Przy okazji przepraszam, że takie to skromniutkie, ale nie wiedziałam co kupić
-Nie musiałaś -powiedział kiedy wyjął koszulkę- Dziękuję Ci bardzo -uśmiechnął się szeroko po czym mnie do siebie przytulił- Ale ja umiem tańczyć! -oburzył się po chwili.
-Tak, tak niech Ci będzie -zaśmiałam się i postanowiłam zobaczyć swój prezent. Ponownie do rąk wzięłam małe pudełeczko i otworzyłam je. Kiedy to zrobiłam zobaczyłam cudowną bransoletkę- O Boziu jakie to piękne! -pisnęłam szczęśliwie- Dziękuję, jesteś kochany! -powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Po tym poszłam zrobić nam herbaty, a kiedy zaparzyłam wróciłam do salonu w którym siedział piłkarz i zaczęliśmy rozmawiać.
-A tak właściwie to dlaczego jesteś tutaj w Dortmundzie? Przecież jutro wigilia -zapytałam.
-Wiesz zapomnieliśmy razem z Anią wziąć z domu kilka rzeczy to postanowiłem, że wrócę i przy okazji złożę wam życzenia -odparł z uśmiechem- Ale za to jutro rano muszę lecieć z powrotem do Polski.
-Szczęściarz! Nie musisz przygotowywać żadnego jedzenia, ani nic w tym stylu -zaśmiałam się- Ja za to mam jutro dom pełen gości i będę cały dzień stać przy garach, chociaż Jenn obiecała, że mi pomoże.
-To ilu gości zaprosiłaś, że tyle będziesz gotować?
-Rodzice, Lucas z Denise, Jenn z Tobiasem, Marco i jego rodzice -odpowiedziałam unosząc kąciki ust.
-Czyli wychodzi na to, że wasz związek z blondyną jest już naprawdę poważny…
-Jak najbardziej -uśmiechnęłam się szeroko- Naprawdę kocham tego głupka i cieszę się, że go poznałam.
-Masz rację Reus to dobry chłopak -uśmiechnął się delikatnie- Wiesz co późno już jest, będę się zbierać -powiedział i od razu podniósł się z kanapy.
-No dobrze, jeszcze raz dziękuję za odwiedziny i za piękny prezent.
-Nie ma za co. Jeszcze raz wesołych świąt -przytulił mnie lekko i pośpiesznie wyszedł z mojego domu. Trochę mnie zdziwiło, że wyszedł tak nagle i szybko, ale przymknęłam na to oko. Akurat włączył się alarm, że czas wyjąć ciasta, więc tak właśnie zrobiłam po czym wyłączyłam piekarnik i poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i poszłam do swojej sypialni. Jako, że byłam mocno zmęczona nie miałam większego problemu z zaśnięciem.
***********************************************************************************
Przepraszam, że dopiero dziś dodaję, ale nie miała weny <3

Genialne ♥
OdpowiedzUsuńCzo ten Lewy , chyba się w niej nie zakochał ? ;o xd
Pozdrawiam :*
ja nic nie wiem haha :D
Usuń<33
Dopiero dzisiaj natrafiłam na twojego bloga. Cudo! Czekam na next .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! I przy okazji zapraszam do siebie. <3 :-*
http://mario-i-susanne.blogspot.com/?m=1
z chęcią wpadnę i dziękuję bardzo :*
Usuń