Playlista

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 40 ;)

Rozdział 40

Specjalnie wstałam wcześniej żeby się spakować jednak postanowiłam nie budzić chłopaka, który jak prawie zawszę spał. Nie ukrywam, że Marco zaskoczył mnie tą wiadomością, ale nie będę się sprzeciwiać. Ostrożnie wstałam z łóżka i skierowałam się do garderoby. Na środku pomieszczenia rzuciłam średnią walizkę i po kolei zaczęłam wrzucać do niej ciuchy. Spakowałam same cienkie rzeczy tak jak kazał Reus. W sumie nie zajęło mi to zbyt dużo czasu bo może jakieś 40 minut razem z prasowaniem. Kiedy skończyłam zeszłam po cichu na dół i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Zrobiłam jak na razie tylko dla siebie bo nie wiedziałam kiedy chłopak się obudzi. Jak zawszę zaparzyłam sobie jeszcze kubek zielonej herbaty po czym razem z posiłkiem skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Oglądałam jakieś wiadomości jednocześnie zajadając się naleśnikami. Kiedy skończyłam w dłonie wzięłam kubek z ciepłą herbatą i powoli zaczęłam sączyć napój. Usłyszałam dźwięk telefonu, więc wzięłam słuchawkę na której widniał numer domowy Caroline. 
-Cześć głupku nie obudziłam Cię? -usłyszałam rozpromieniony głos przyjaciółki.
-No hej, nie co ty wstałam jakąś godzinę temu -uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Co się z Ciebie nagle zrobił taki ranny ptaszek? -zaśmiała się.
-A wiesz musiałam się spakować, bo wieczorem wyjeżdżam.
-Jak to wyjeżdżasz, gdzie? -zdziwiła się.
-Szczerze mówiąc to jeszcze sama do końca nie wiem. Marco coś wymyślił, ale nie chce mi nic powiedzieć.
-Rozumiem wspólny weekend. Jak coś posadę chrzestnej masz zarezerwowaną prze ze mnie!
-A ta oczywiście o jednym -razem z przyjaciółką zaczęłyśmy się nawzajem przekomarzać, a później oczywiście rozmawiałyśmy o jakiś głupotach. W sumie skończyło się na tym, ze przegadałyśmy ponad godzinę. Pewnie rozmawiałybyśmy jeszcze dłużej gdyby nie Reus który właśnie się obudził. Podszedł do mnie i zaczął całować mnie delikatnie po szyi. Jako, że go nie zauważyłam lekko się wzdrygnęłam- Wiesz Caro ja już muszę kończyć bo blondynka się obudziłam -wystawiłam język do chłopaka- To pa!
-No pa, tylko tam na siebie uważajcie wariaci -zaśmiała się po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę kuchni razem z brudnymi naczyniami, a Marco jakby mnie śledził. Jako, ze miałam wszystko przygotowane to usmażyłam mu naleśniki. Oczywiście przez cały czas chłopak mnie w jakiś sposób zaczepiał przez co mało co jego śniadanie nie wylądowało na podłodze. Postawiłam przed nim jedzenie a sama usiadłam koło niego z kolejnym kubkiem herbaty. 
-Słuchaj, mogłabym dowiedzieć się czegoś więcej o tej twojej niespodziance? -zaczęłam.
-Nie, bo to nie byłaby niespodzianka -chłopak pstryknął mnie w nos.
-To może na ile tam jedziemy? -nie dawałam za wygraną.
-Koniecznie musisz się czegoś dowiedzieć prawda? -uśmiechnął się, a ja skinęłam twierdząco głową- Ehh no to mogę Ci powiedzieć, że wracamy we wtorek.
-Jak to? Przecież we wtorek jest wigilia! 
-No wiem, to jakiś problem? -zdziwił się.
-Wiesz w tym roku chciałam zaprosić rodziców.
-Najwyżej pomogę Ci wszystko przygotować -zaśmiał się. Rozmawialiśmy dość długo bo jakieś dwie godziny. Następnie Marco pojechał do siebie, bo w końcu on też musiał się spakować tym bardziej, że za 3 godziny mięliśmy wyjeżdżać. Poszłam wziąć prysznic, a kiedy skończyłam owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju po przygotowane ubranie. Założyłam je na siebie, a następnie zaczęłam suszyć włosy. Kiedy były już suche splotłam je w wysokiego kucyka, a następnie jak zawszę zrobiłam delikatny makijaż. W sumie kiedy skończyłam przyjechał po mnie Marco. Wziął o de mnie walizkę, a następnie wrzucił ją do czekającej przed moim domem taksówki. Zakluczyłam dom i razem z piłkarzem skierowałam się do pojazdu. Po jakiś 20 minutach znaleźliśmy się na lotnisku. Poszyliśmy na odprawę, która zeszła dość szybko, a następnie skierowaliśmy się do samolotu. Zajęliśmy swoje miejsca i jeszcze jakiś czas czekaliśmy aż samolot doleci. Cały czas próbowałam wyciągnąć od chłopaka gdzie dokładnie mnie zabiera, ale oczywiście On się uparł i za żadne skarby nie chciał mi powiedzieć. Poddałam się, kiedy już wiedziałam, że nic od niego nie wyciągnę.
*********************************************************************************
Przepraszam, ze tak długo nic nie było, ale jakoś nie było czasu :D
Umieram po raz kolejny coś sobie zrobiłam z kolanem!
tym razem z tym "zdrowym" xD
Nwm po co to piszę, ale okey ;p

Mam nadzieję, że sylwester minął wam równie dobrze co mi ^^
+ przepraszam za to coś u góry, ale nic więcej nie wymyślę <3


3 komentarze: