Playlista

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 41 ;)

Rozdział 41

Próba wyciągnięcia od piłkarza miejsca pobytu tak mnie zmęczyła, że po pewnym czasie zasnęłam w niego wtulona. Obudziłam się, a raczej zostałam obudzona przez Marco chwilę po tym jak wylądowaliśmy. Spojrzałam przez okno samolotu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zachodzące za morzem słońce. 
-Kochanie nie sądzisz, że już możesz mi powiedzieć gdzie tak właściwie jesteśmy? -powiedziałam po tym jak wyszłam z samolotu i zaczęłam podziwiać piękne widoki.
-W sumie -zaśmiał się- Więc słońce witam Cię na Ibizie! -rozłożył teatralnie ręce na co moja szczęka metaforycznie rzecz jasna znalazła się na ziemi.
-Żartujesz sobie prawda? -wypuszczałam szczęśliwa, na co ludzie wychodzący za nami zmierzyli mnie wzrokiem jednak jakoś specjalnie nie przejęła mnie ich reakcja. Podeszłam bliżej piłkarza i dałam mu słodkiego buziaka w policzek na co odpowiedział mi uśmiechem- Kocham Cię wiesz?
-Zdradzę Ci coś.. Ja Ciebie bardziej -wyszeptał mi do ucha, a następnie objął ramieniem. Z budynku odebraliśmy bagaż a następnie złapaliśmy pierwszą lepszą taksówkę. Blondyn podał kierowcy dokładny adres, a ten posłusznie zawiózł nas na miejsce. Całą drogę nie odrywałam wzroku od okna. Jest tutaj cudownie! Ciesze się, że Marco zrobił mi taką niespodziankę tym bardziej, że marzyłam o przyjeździe tutaj. Po jakoś 20 minutowej drodze byliśmy na miejscu. Podziękowałam kierowcy, a chłopak mu zapłacił. Moim oczom ukazała się piękna biała willa, a przed nią stał właściciel. Chciałam wziąć jedną z walizek, ale niestety mój chłopak na to nie pozwolił, więc chwyciłam tylko moją torbę. 
-Przepraszam, że tak długo musiał pan na nas czekać -powiedział Reus.
-Ale przecież nic się nie stało -odpowiedział z szerokim uśmiechem i wyciągnął rękę do Marco- Witam was w mojej posiadłości. Chodźcie, pozwólcie, że was oprowadzę -rzucił i poszedł przodem. Myślałam, że to co było na zewnątrz było cudowne, jednak bardzo się myliłam. Całe piękno "schowane" było w środku. Jestem w niebie! Johan, czyli właściciel pokazał nam wszystkie pokoje i pomieszczenia co zajęło nam jakieś 15 minuta, a następnie wręczył nam kluczyki i swoją wizytówkę w razie wypadku. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do sypialni by wyciągnąć jakąś pidżamę. W tedy zorientowałam się, że zapomniałam jej spakować.
-Kochanie jest sprawa -zaśmiałam się kiedy chłopak również znalazł się w pokoju.
-Jaka? -spojrzał na mnie się pytająco.
-Bo wiesz zapomniałam wziąć ze sobą pidżamy...
-Ale to nie problem - przerwał mi, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Nawet o tym nie myśl! -zaśmiałam się głośno- Chciałam po prostu zapytać czy masz jakąś koszulkę.
-Mam, ale myślę, że nie będzie Ci ona jakoś specjalnie potrzebna -rzucił po czym zaczął całować mnie po szyi i lekko odkrytym dekoldzie.
-A ja jednak myślę, że tak -powiedziałam kiedy udało mi się oderwać od siebie chłopaka.
-No dobra niech Ci będzie -powiedział zbulwersowany i sięgnął do swojej walizki.
-Dziękuję -rzuciłam i pocałowałam go w policzek.
-Tak, tak -machnął obojętnie ręką już mniej zadowolony niż kilka minut temu. Poszłam do łazienki się odświeżyć, a Reus przygotowywał dla nas coś do jedzenia. Wyszłam spod prysznica, dokładnie wytarłam ciało i zarzuciłam na siebie niebieską koszulkę z nike. Jak łatwo było się domyślić, była na mnie o wiele za duża, ale wprost takie uwielbiałam. Wyszłam z pomieszczenia, a następnie kierowałam się w stronę kuchni. Przez chwilę obserwowałam jak mój chłopak gotuje i szczerze mówiąc całkiem dobrze mu to wychodziło, po chwili jednak dołączyłam do niego i pomogłam przygotowywać posiłek. 
*********************************************************************************
Sorry, że ostatnio tak rzadko dodaje, ale postaram się to zmienić <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz