Rozdział 47
Musiałam nastawić sobie budzik na 9:30, żeby się z wszystkim wyrobić. Ubrałam na siebie czarne legginsy oraz szarą koszulkę z nike i wzięłam się za gotowanie. Nie chciało mi się nic jeść więc zaoszczędziłam trochę czasu. Wypiłam jedynie herbatę i od razu po tym wzięłam się za robienie potraw. Jakoś o 11 przyszła Jenn, więc nie musiałam wszystkiego robić sama. Miałyśmy wszystko robić razem, ale wyszło na to, że i tak każda robiła co innego. Po jakimś czasie dołączyła do nas również Denise. Cieszyłam się, że dziewczyny mi pomagały, bo sama nigdy bym się nie wyrobiła! Oczywiście wypytywały mnie również o wycieczkę na Ibizę, ale to było do przewidzenia.
-To jak będą małe Mareczki? -zaśmiała się moja siostra.
-Uważaj żeby zaraz nie było małych Tobiasów! -odgryzłam się ze śmiechem.
-Ej, ej spokojnie! Za miesiąc ślub jak, już to dopiero za dwa będzie dzidzi! -rzuciła na co z Denise odpowiedziałyśmy jej gromkim śmiechem. W sumie przez większość dnia towarzyszyła nam podobna atmosfera i bardzo dobrze. Dużo zrobiłyśmy, ale jakoś mega dużo czasu nam to nie zajęło. Dziewczyny wyszły jakoś po 16 czyli kiedy już właściwie wszystko było gotowe. Coś tam jeszcze dokończyłam i poszłam wziąć prysznic. Wyszłam spod niego może po jakiś 25 minutach, zarzuciłam na siebie szlafrok, a mokre włosy owinęłam w turban. Wyszłam z łazienki i poszłam do mojej sypialni po czystą bieliznę. Otworzyłam komodę i w tym momencie poczułam dłonie na biodrach. Odskoczyłam wystraszona i w tedy zobaczyłam śmiejącego się Marco.
-Boże chcesz żebym dostała zawału! -krzyknęłam na niego przykładając rękę do serca.
-Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć -mówił przez śmiech.
-Ha ha bardzo śmieszne. W ogóle co Ty tutaj robisz?
-Pukałem do drzwi przez jakieś 5 minut, a kiedy ogarnąłem, że jest otwarte to po prostu wszedłem.
-Ups, no cóż musiałam się umyć -wyszczerzyłam się i ponownie ruszyłam w stronę łazienki.
-Może Ci jakoś pomóc hmm... -powiedział po czym zaczął całować moją szyję.
-Możesz. Idź na dół rozłóż obrus i zastawę na stole -zaśmiałam się.
-Nie chodziło mi o taką pomoc -zrobił obrażoną minę, a ja złożyłam na jego ustach przelotny pocałunek- Dobra, dobra już idę -powiedział i po chwili zniknął za drzwiami. Ja w tym czasie zaczęłam suszyć włosy. Kiedy były już suche zaczęłam robić makijaż, a kiedy skończyłam wzięłam się za fryzurę. Na sam koniec ubrałam na siebie specjalnie wczoraj kupioną sukienkę i byłam już w pełni gotowa. Po tym zeszłam na dół, bo musiałam jeszcze wszystko porozkładać na stole. Byłam więc miło zaskoczona kiedy ujrzałam już całkowicie przygotowany stół i piłkarza stojącego obok niego.
-Boże kochanie dziękuję Ci bardzo, oszczędziłeś mi tyle roboty -powiedziałam po czym dałam mu słodkiego buziaka.
-Gdybym nic nie zrobił źle bym się czuł, więc byłem zmuszony -uśmiechnął się- Przy okazji ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też niczego sobie -w sumie dopiero teraz zauważyłam ubiór mojego chłopaka. Miał na sobie śliczny czarny garnitur i nieskazitelnie białą koszulę. Prezent, który dla niego kupiłam idealnie do niego w tym wydaniu pasuje. Jako, że Marco przygotował już stół mięliśmy chwilę wolną. Była za 10 szósta kiedy przyszli moi rodzice. Najbardziej bałam się spotkania taty z Marco, ale piłkarza w ogóle to nie ruszało. Co prawda mój rodziciel dokładnie wiedział kim jest chłopak, bo odkąd pamiętam był moim ulubieńcem i gadałam o nim non stop oraz jest On również zażyłym kibicem Borussii, więc wszystkich zawodników miał w małym palcu. Bałam się jednak, że może być przeciwny temu, że jestem z mężczyzną, który jest sławny i rozpoznawalny w świecie. Marco spokojnie przedstawił się moim rodzicom, ucałował mamie rękę i uścisnął dłoń tacie. Widziałam po kobiecie, że od razu się do niego przekonała, ale tata miał kamienną twarz. Zaprowadziłam ich do salonu i pokazałam gdzie są ich miejsca. Posiedziałam może 5 minut i ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi. Tym razem byli to rodzice piłkarza. Odtworzyłam im z uśmiechem na twarzy, wpuściłam ich do domu po czym się przedstawiłam. Następnie im również pokazałam gdzie są ich miejsca. Moje rodzeństwo jak zawsze weszło do mojego domu bez pukania jak to mieli w zwyczaju. Przywitali się ze wszystkimi ciepło i usiedli koło nas przy stole. Podostawiałam na stół jeszcze potrawy przyniesione przez gości i wyszłam do kuchni zrobić herbaty i kawy. Po chwili dołączyła do mnie mama.
-No córcia powiem Ci, że ten twój chłopak jest bardzo kulturalny i sympatyczny -powiedziała.
-Też tak sądzę -zaśmiałam się- A jak tata? Polubił go czy nie za bardzo?
-Kochanie od wczoraj chodził i cieszył się, że go pozna, a kiedy zobaczył jak jest to w ogóle jest szczęśliwy! -kiedy to usłyszałam kamień spadł mi z serca! Aż odetchnęłam z ulgą. Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość, bo wbrew pozorom zdanie rodziców jest dla mnie naprawdę ważne. Musiałam się trochę pośpieszyć z tymi napojami, bo z pokoju już wyraźnie było już słychać śmiechy gości. Dałam każdemu to na co miał ochotę, a chwilę później już byliśmy w trakcie łamania się opłatkiem i składania sobie życzeń. Czułam, że dziś już nic nie będzie w stanie zepsuć mi humoru.
**********************************************************************************
Trochę późno, ale ważne, że wgl jest :D
Taki jakiś nie za fajny ten rozdział, ale
coś tam może komuś się spodoba ;p
Kolejny rozdział zakładam, że bdz lepszy.
Nawet mam już na niego fajny pomysł :p
Musiałam nastawić sobie budzik na 9:30, żeby się z wszystkim wyrobić. Ubrałam na siebie czarne legginsy oraz szarą koszulkę z nike i wzięłam się za gotowanie. Nie chciało mi się nic jeść więc zaoszczędziłam trochę czasu. Wypiłam jedynie herbatę i od razu po tym wzięłam się za robienie potraw. Jakoś o 11 przyszła Jenn, więc nie musiałam wszystkiego robić sama. Miałyśmy wszystko robić razem, ale wyszło na to, że i tak każda robiła co innego. Po jakimś czasie dołączyła do nas również Denise. Cieszyłam się, że dziewczyny mi pomagały, bo sama nigdy bym się nie wyrobiła! Oczywiście wypytywały mnie również o wycieczkę na Ibizę, ale to było do przewidzenia.
-To jak będą małe Mareczki? -zaśmiała się moja siostra.
-Uważaj żeby zaraz nie było małych Tobiasów! -odgryzłam się ze śmiechem.
-Ej, ej spokojnie! Za miesiąc ślub jak, już to dopiero za dwa będzie dzidzi! -rzuciła na co z Denise odpowiedziałyśmy jej gromkim śmiechem. W sumie przez większość dnia towarzyszyła nam podobna atmosfera i bardzo dobrze. Dużo zrobiłyśmy, ale jakoś mega dużo czasu nam to nie zajęło. Dziewczyny wyszły jakoś po 16 czyli kiedy już właściwie wszystko było gotowe. Coś tam jeszcze dokończyłam i poszłam wziąć prysznic. Wyszłam spod niego może po jakiś 25 minutach, zarzuciłam na siebie szlafrok, a mokre włosy owinęłam w turban. Wyszłam z łazienki i poszłam do mojej sypialni po czystą bieliznę. Otworzyłam komodę i w tym momencie poczułam dłonie na biodrach. Odskoczyłam wystraszona i w tedy zobaczyłam śmiejącego się Marco.
-Boże chcesz żebym dostała zawału! -krzyknęłam na niego przykładając rękę do serca.
-Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć -mówił przez śmiech.
-Ha ha bardzo śmieszne. W ogóle co Ty tutaj robisz?
-Pukałem do drzwi przez jakieś 5 minut, a kiedy ogarnąłem, że jest otwarte to po prostu wszedłem.
-Ups, no cóż musiałam się umyć -wyszczerzyłam się i ponownie ruszyłam w stronę łazienki.
-Może Ci jakoś pomóc hmm... -powiedział po czym zaczął całować moją szyję.
-Możesz. Idź na dół rozłóż obrus i zastawę na stole -zaśmiałam się.
-Nie chodziło mi o taką pomoc -zrobił obrażoną minę, a ja złożyłam na jego ustach przelotny pocałunek- Dobra, dobra już idę -powiedział i po chwili zniknął za drzwiami. Ja w tym czasie zaczęłam suszyć włosy. Kiedy były już suche zaczęłam robić makijaż, a kiedy skończyłam wzięłam się za fryzurę. Na sam koniec ubrałam na siebie specjalnie wczoraj kupioną sukienkę i byłam już w pełni gotowa. Po tym zeszłam na dół, bo musiałam jeszcze wszystko porozkładać na stole. Byłam więc miło zaskoczona kiedy ujrzałam już całkowicie przygotowany stół i piłkarza stojącego obok niego.
-Boże kochanie dziękuję Ci bardzo, oszczędziłeś mi tyle roboty -powiedziałam po czym dałam mu słodkiego buziaka.
-Gdybym nic nie zrobił źle bym się czuł, więc byłem zmuszony -uśmiechnął się- Przy okazji ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też niczego sobie -w sumie dopiero teraz zauważyłam ubiór mojego chłopaka. Miał na sobie śliczny czarny garnitur i nieskazitelnie białą koszulę. Prezent, który dla niego kupiłam idealnie do niego w tym wydaniu pasuje. Jako, że Marco przygotował już stół mięliśmy chwilę wolną. Była za 10 szósta kiedy przyszli moi rodzice. Najbardziej bałam się spotkania taty z Marco, ale piłkarza w ogóle to nie ruszało. Co prawda mój rodziciel dokładnie wiedział kim jest chłopak, bo odkąd pamiętam był moim ulubieńcem i gadałam o nim non stop oraz jest On również zażyłym kibicem Borussii, więc wszystkich zawodników miał w małym palcu. Bałam się jednak, że może być przeciwny temu, że jestem z mężczyzną, który jest sławny i rozpoznawalny w świecie. Marco spokojnie przedstawił się moim rodzicom, ucałował mamie rękę i uścisnął dłoń tacie. Widziałam po kobiecie, że od razu się do niego przekonała, ale tata miał kamienną twarz. Zaprowadziłam ich do salonu i pokazałam gdzie są ich miejsca. Posiedziałam może 5 minut i ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi. Tym razem byli to rodzice piłkarza. Odtworzyłam im z uśmiechem na twarzy, wpuściłam ich do domu po czym się przedstawiłam. Następnie im również pokazałam gdzie są ich miejsca. Moje rodzeństwo jak zawsze weszło do mojego domu bez pukania jak to mieli w zwyczaju. Przywitali się ze wszystkimi ciepło i usiedli koło nas przy stole. Podostawiałam na stół jeszcze potrawy przyniesione przez gości i wyszłam do kuchni zrobić herbaty i kawy. Po chwili dołączyła do mnie mama.
-No córcia powiem Ci, że ten twój chłopak jest bardzo kulturalny i sympatyczny -powiedziała.
-Też tak sądzę -zaśmiałam się- A jak tata? Polubił go czy nie za bardzo?
-Kochanie od wczoraj chodził i cieszył się, że go pozna, a kiedy zobaczył jak jest to w ogóle jest szczęśliwy! -kiedy to usłyszałam kamień spadł mi z serca! Aż odetchnęłam z ulgą. Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość, bo wbrew pozorom zdanie rodziców jest dla mnie naprawdę ważne. Musiałam się trochę pośpieszyć z tymi napojami, bo z pokoju już wyraźnie było już słychać śmiechy gości. Dałam każdemu to na co miał ochotę, a chwilę później już byliśmy w trakcie łamania się opłatkiem i składania sobie życzeń. Czułam, że dziś już nic nie będzie w stanie zepsuć mi humoru.
**********************************************************************************
Trochę późno, ale ważne, że wgl jest :D
Taki jakiś nie za fajny ten rozdział, ale
coś tam może komuś się spodoba ;p
Kolejny rozdział zakładam, że bdz lepszy.
Nawet mam już na niego fajny pomysł :p

Kocham to ♥
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział :*
Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej ;)
dzięki kochanie <3
UsuńWspaniały rozdział. !! czekam na nn.
OdpowiedzUsuń<3 :-*
dziękuję ♥
Usuń