Playlista

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 26 ;)

Rozdział 26

Kiedy zabrzmiał hymn Ligi Mistrzów wszyscy kibice zarówno jak i piłkarze uważnie go nasłuchiwali. Nasza trybuna była naprzeciw "żółtej ściany", więc dobrze widzieliśmy wszystkie oprawy kibiców. Jak zawsze były niesamowite. Od momentu w którym chłopacy usłyszeli pierwszy gwizdek było ciekawie. 
-Wiesz jak za tym tęsknie... -powiedział po chwili niezadowolony Goetze. 
-Więc dlaczego odchodziłeś? -chłopak skrzywił się lekko i westchnął.
-Szczerze mówiąc to sam nie wiem. Kochałem i w sumie nadal kocham ten klub nad życie. Myślałem, że jeśli odejdę do Bayernu jakoś pomoże mi to w rozwoju, ale jednak się myliłem i tego żałuję...
-Nie chcę Cię dobijać, ale to była najgłupsza decyzja jaką może podjąć piłkarz. Nie dość, że zrobiłeś w pewnym sensie przykrość sobie to do tego zabolało to wszystkich kibiców takich jak ja czy Caroline -Mario spojrzał na mnie, ale już nic nie odpowiedział. Do końca meczu nie powiedział już niczego dotyczącego tego tematu. Pierwsza połowa moim zdaniem była dla Borussii jednak wynik obu drużyn w dalszym ciągu był równy 0. W czasie przerwy kilka razy widnieliśmy na telebimie, jednak kiedy pokazali Mario na stadionie rozległy się gwizdy kibiców. Było widać, że trochę go to zabolało, ale mógł się tego spodziewać. Nie był dość mile widzianym gościem w Dortmundzie. Po 15 minutach przerwy chłopaki ponownie wyszli na boisko. Niestety druga połowa była przeciwieństwem pierwszej. W 62' bramkę dla Arsenalu zdobył Ramsey. Od tego momentu gra żółto-czarnych wyraźnie się pogorszyła. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0-1 dla Londynu. Przez to Borussia ma bardzo niekorzystną pozycję w grupie. Mimo złego wyniku mój humor nie za bardzo się zmienił. W dalszym ciągu było całkiem dobrze. Z tego co zauważyłam Caro i Goetze mięli podobnie jak ja, bynajmniej nie okazywali złości. Dość długo czekaliśmy na chłopaków bo prawie pół h, ale dość szybko to zleciało. Marco z szatni wyszedł z widocznym niezadowoleniem. Kiedy tylko wyszedł zza drzwi szybko do niego podeszłam i czule pocałowałam.
-Byłeś świetny -uśmiechnęłam się jednocześnie go przytulając.
-Proszę Cię to była porażka -odparł ze złością w głosie.
-Dla mnie byliście genialni. Może nie wygraliście, ale walczyliście do ostatniej minuty -chłopak odwzajemnił mój uśmiech i pocałował mnie w policzek. Po tym podeszliśmy do Caroline i Mario, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali. Jako, że wracałam razem z chłopakami pożegnałam przyjaciółkę mocnym uściskiem. To samo zrobili piłkarze jednak Goetze dodatkowo pocałował Caro w policzek i odeszliśmy. Pojechałam razem z chłopakami do Reusa. Pewnie gdyby było inaczej nieźle by się spili. W efekcie miałam zamiar zostać u ukochanego na noc, ale nagle usłyszałam dźwięk swojej komórki. Dzwoniła Caroline.
-No co jest kocie -rzuciłam z uśmiechem na twarzy po odebraniu połączenia. 
-Ann błagam Cię powiedz, że możesz do mnie przyjść -usłyszałam zapłakany głos przyjaciółki.
-Caro, ale co się stało? -uśmiech od razu zszedł z mojej twarzy i zaczęłam się martwić, więc wstałam z kanapy i szybkim krokiem ruszyłam do kuchni. 
-Powiem Ci wszystko tylko proszę przyjdź -odpowiedziała szlochając. Powiedziałam jej, że za chwilę u niej będę i pośpiesznie się rozłączyłam. Wróciłam do salonu powiedzieć, że idę i wziąć swoje rzeczy.
-Co się stało? -poderwał się Reus.
-Nie mam pojęcia. Dzwoniła do mnie zapłakana Caroline, muszę do niej pójść.
-Jak to, dlaczego płakała? -przejął się Mario.
-Wiem tyle samo co wy -odparłam i wyszłam do korytarza.
-Zawiozę Cię -odparł. Nie protestowałam, bo chciałam jak najszybciej być przy przyjaciółce. Marco również pojechał z nami. Kiedy byliśmy pod domem dziewczyny pocałowałam Reusa na do widzenia i wyszłam. Goetze chciał iść ze mną, ale poprosiłam żeby został. Znałam Caro na wylot i wiedziałam, ze nie lubi robić wokół siebie jakiejś sensacji. Weszłam do jej domu bez pukania jak miałam w zwyczaju, szybko zdjęłam buty i poszłam do salonu gdzie siedziała zapłakana dziewczyna. Od razu ją przytuliłam jednocześnie gładząc po głowie. Brunetka płakała w moje ramie, więc przez chwilę siedziałyśmy w ciszy. Wiedziałam, że najpierw musi się uspokoić żebym mogła czegokolwiek się dowiedzieć. 
*********************************************************************************

Gówniane trochę xD
Sorry, że wczoraj nie było, ale wróciłam do domu po 20,
a wyszłam o 8 pozderki :D


4 komentarze: