Rozdział 17
Punktualnie o umówionej godzinie byłem pod domem Ann. Rzeczy na trening zostawiłem w samochodzie, a sam ruszyłem w stronę drzwi posiadłości dziewczyny. Nacisnąłem na dzwonek i czekałem aż ktoś mi otworzy. Po kilku sekundach ujrzałem jak zawszę piękną szatynkę.
-Cześć kochanie -powiedziałem i złożyłem na jej ustach czuły pocałunek.
-Jak ja kocham te twoje przywitania -pokazała swoje idealnie białe zęby i wpuściła mnie do środka. Usiedliśmy w salonie i jak zawszę od razu zaczęliśmy rozmowę. Ann jako pierwsza opowiedziała mi o swoim dniu. Najpierw powiedziała mi o ustaleniach dotyczących ślubu Jennifer, a następnie co mieli na wykładzie. Mówiła o tym z tak wielkim zafascynowaniem, że nie miałem serca jej przerywać. Nie często spotyka się osoby, które aż tak bardzo interesują się historią sportu. Wystarczyło porozmawiać z nią kilka minut i już widać, że jest to jej największe hobby. Po jakiejś chwili zapytała mnie o mój dzień. Opowiedziałem jej wszystko z treningu, bo w sumie po za tym nic cały dzień nie robiłem nie licząc niezbyt długiej wizyty u Matsa.
-Wiesz kochanie tak w ogóle mam dla Ciebie taką małą niespodziankę -uśmiechnąłem się do niej.
-Miło, a jaka to niespodzianka? -zapytała z zaciekawieniem.
-Pamiętasz jak kiedyś mi mówiłaś, że chciałabyś być instruktorką na siłowni?
-No tak, a czy to ma coś wspólnego z tą niespodzianką?
-Owszem -uśmiechnąłem się podobnie jak ona- Albo może Ci ni powiem -zacząłem się z nią droczyć. W sumie często to robiłem, żeby dłużej trzymać ją w ciekawości- Wiesz musisz pokazać, że bardzo, bardzo chcesz wiedzieć -zaśmiałem się.
-Bardzo, bardzo? -rzuciła zbliżając się do mnie jednocześnie przegryzając dolną wargę.
-Bardzo, bardzo, bardzo -odparłem z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Okey -powiedziała po czym usiadła na moich kolanach tak by była ze mną twarzą w twarz- Bardzo, bardzo -zachichotała cicho i namiętnie mnie pocałowała.
-Dlaczego ja zawszę muszę Ci ulegać? -rzuciłem patrząc prosto w jej oczy- Dobra teraz to już muszę powiedzieć. A więc ... -zarobiłem długą pauzę.
-No Marco mów! -zaśmiała się.
-Wiesz rozmawiałem dziś z Jurgenem i dowiedziałem się, że instruktor od siłowni zrezygnował z posady, więc można powiedzieć, że tak przypadkiem załatwiłem Ci pracę -wyszczerzyłem swoje zęby czekając na reakcję dziewczyny.
-Żartujesz? -odparła z niedowierzeniem. Pokazałem tylko głową, że nie, a ona po prostu wybuchła szczęściem. Zaczęła skakać po całym salonie niczym mała dziewczynka- Boże, dziękuję, dziękuję, dziękuję!- po każdym "dziękuję" mnie pocałowała, ale ja oczywiście nie miałem nic przeciwko. Było mi miło patrzeć na jej szczęście, nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej co jeszcze bardziej poprawiło mój dobry humor.
-Czyli rozumiem, ze niespodzianka się spodobała -zaśmiałem się obejmując Ann w biodrach.
-Jesteś najlepszy na świecie -rzuciła i po raz kolejny poczułem słodki smak jej ust. Powiedziałem jej jeszcze, że jutro Klopp chciałby z nią jeszcze porozmawiać i, że będzie mieć "egzamin". Po tym ruszyliśmy do kuchni zrobić coś do jedzenia, bo oboje trochę zgłodnieliśmy. Zrobiliśmy jakieś kanapki i herbatę. Po spożytym posiłku od razu po sobie posprzątaliśmy i wróciliśmy do salonu.
-Kochanie poczekaj na mnie chwilę. Ja pójdę pod prysznic i zaraz jestem -rzuciła z uśmiechem.
-Wiesz to w takim razie ja już będę się zbierać -odwzajemniłem uśmiech.
-O nie, nie, nie -powiedziała stając naprzeciw mnie- Dziś zostajesz u mnie.
-Nie wygłupiaj się wariacie, przecież jutro rano i tak się spotkamy -zaśmiałem się.
-No właśnie, więc nawet nie opłaca nam się rozstawać. Ty ostatnio kazałeś mi zostać u siebie, więc dziś twoja kolej -odparła pewnie.
-Ale na następny dzień nie szliśmy rano na trening.
-Dobra w takim razie więcej u Ciebie nie zostaje -odwróciła się "obrażona".
-Oj no Ann -powiedziałem przytulając ją, a ona dalej stała z założonymi rękoma na piersi- Dobra niech Ci będzie zostanę już, tylko się nie obrażaj -dodałem, a szatynka odwróciła się z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
-Łatwo Cię przekonać -pocałowała mnie w policzek, a następnie razem ze mną skierowała się do sypialni- Włącz telewizor i poczekaj na mnie chwilę ja zaraz wracam -rzuciła i zniknęła za drzwiami łazienki. Czekałem na nią może 15 minut i wróciła do pokoju. Z zasuwanej szafy wyjęła ręcznik i podała mi go do ręki. Wstałem i tym razem to ja poszedłem wziąć prysznic. Kiedy ponownie byłem w sypialni dziewczyny położyłem się koło niej mocno ją przytulając.
-Dobranoc skarbie -pocałowałem ją w usta.
-Dobranoc -odparła i po chwili zamknąłem oczy. Oboje zasnęliśmy po jakiś 5 minutach.
_______________________________________________________________________________
Czytających przepraszam, że tak późno, ale nie było mnie cały dzień w domu ;*

Wybaczam ^^
OdpowiedzUsuńMarco i Ann to takie słodziaki <3
Świetny rozdział ;*
hahah tak jakoś miałam ochotę na słodziutki rozdział ^^ Dziękuję bardzo <33
Usuń