Rozdział 10
-Oj weź już się nie podlizuj -szturchnęłam go lekko i zaczęłam się śmiać.
-Gdzie, ja i podlizywanie się? Pfff chyba sobie żartujesz -zaśmiał się podobnie jak ja. Siedzieliśmy u piłkarza i jak zawszę dość sporo rozmawialiśmy. Kiedy spojrzałam na zegarek była chwila przed 19. Odskoczyłam jak poparzona i szybkim krokiem ruszyłam w stronę korytarza. Reus w momencie w którym to zobaczył wybuchł gromkim śmiechem.
-No i co się śmiejesz -skarciłam go wzrokiem.
-Nie, nie, przecież ja nic nie powiedziałem -powiedział i rozłożył bezbronnie ręce.
-Reus uważaj bo Ci obiję tą piękną mordkę!
-Pomoocyy! -wykrzyczał po czym razem wybuchliśmy śmiechem- Dobra jak Ci tak zależy na tym czasie to Cię zawiozę -powiedział po chwili i podniósł się z kanapy.
-Nie rób sobie problemu, przecież nie mieszkasz jakoś strasznie daleko o de mnie -odparłam.
-Weź się nie wygłupiaj -rzucił i po chwili już wychodziliśmy z jego mieszkania. Po nie całych 5 minutach byliśmy już pod moim domem- Ale żeby wszystko było jasne w piątek to z nami świętujesz wygrany mecz -zaśmiał się kiedy już wychodziłam z samochodu.
-Obiecuję -powiedziałam z uśmiechem na twarzy- Dziękuję bardzo i udanego wieczoru -cmoknęłam go w policzek i wyszłam z auta. Piłkarz pomachał mi jeszcze przez szybę i odjechał. Ja w tym czasie szybko poszłam do swojego domu i zaczęłam szykować się na imprezę. Ubrałam się, uczesałam, umalowałam i można powiedzieć, że byłam już w pełni gotowa. Było jakoś za 15 20, więc Denise zadzwoniła do mnie powiedzieć, że stoi już przed moim domem. Włożyłam jeszcze do torebki jakiś błyszczyk, portfel i komórkę, a następnie wyszłam domu. Zakluczyłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Dziewczyna od razu ruszyła, bo miałyśmy kawałek drogi. Na miejscu byłyśmy po nie całych 20 minutach, więc i tak się chwilę spóźniłyśmy. Trochę stresowałam się tym przyjęciem, bo w sumie nie znałam tam nikogo poza Denise i Cathy zresztą nawet nie wiedziałam, czy druga z nich tam będzie.
-Wiesz Denise, chyba złapał mnie lekki stres -powiedziałam nerwowo kiedy zmierzałyśmy do drzwi.
-Oj no przestań, nie ma czego -powiedziała spokojnym głosem i poklepała mnie po ramieniu- Jestem pewna, że dziewczyny Cię polubią.
-A jeśli nie? -bratowa nie zdążyła mi odpowiedzieć, ponieważ w tym momencie otworzyły się drzwi od posiadłości gospodyni imprezy.
-Denise! -szatynka rzuciła się na nią z uściskami- Ty musisz być Ann, ja jestem Riahannon, ale wszyscy mówią mi Riri -powiedziała o po chwili przytuliła również mnie- Proszę wejdźcie już prawie jesteśmy w komplecie -uśmiechnęła się i ruchem ręki zaprosiła nas do środka. Jej dom, był naprawdę zniewalający. Wszystko pięknie urządzone no bajka. Kiedy weszłyśmy do salonu siedziała grupka dziewczyn, a wokół nich kręcił się Mitch. Chyba czegoś szukał, bo z tego co wiem to cała drużyna poszła świętować wygrane derby.
-Ann! -rzucił kiedy mnie zobaczył i nagle oczy wszystkich dziewczyn skierowały się na mnie.
-No hej -uśmiechnęłam się nieśmiało- A ty co nie idziesz do klubu? -zapytałam kiedy był bliżej.
-Idę tylko wiesz, chyba zgubiłem telefon -powiedział drapiąc się po głowie.
-To może zadzwonię, a jak usłyszysz to chyba raczej znajdziesz -zaśmiałam się.
-Gdybyś mogła -złożył błagalnie ręce, a ja zrobiłam to o co mnie właśnie poprosił. Kiedy usłyszał dzwonek zaczął latać po całym pokoju, aż w końcu znalazł szukaną przez niego rzecz. Podziękował mi, pożegnał się z Riri i pośpiesznie wyszedł z domu. Po tym Denise i Riahannon zapoznała mnie z resztą grupy. Poznałam Jenny- dziewczynę Marcela, Kelly- najlepszą przyjaciółkę Riri, Ewę- żonę Piszcza, Tugbę- żonę Nuriego i jeszcze kilka innych dziewczyn, ale z nimi akurat nie załapałam wspólnego języka. Na moje szczęście była tam również Cathy, więc miałam więcej osób do rozmowy. Dziewczyny głównie wypytywały mnie o zainteresowania i tego typu rzeczy. Okazało się, że niepotrzebnie bałam się tego spotkania, bo wszystkie były naprawdę sympatyczne. Trochę się pośmiałyśmy, wiadomo
alkohol robi swoje, a co jak co, ale akurat tego nie zabrakło. Dziewczyny co chwile przynosiły jakieś kolorowe drinki, a kiedy znacznie większa część była już wstawiona grupa z 10 osób zmieniła się na zaledwie 4. Zostałam tylko ja, Denise, Cathy i oczywiście Riri. Naprawdę dobrze mi się z nimi rozmawiało, więc zanim się oglądnęłam było już grubo po północy. Nie mam pojęcia kiedy ten czas tak szybko minął, ale jakoś specjalnie nie przeszkadzała mi godzina. Pożegnałyśmy się z dziewczynami w tedy kiedy do domu wrócił Mitch, a my byłyśmy już naprawdę pijane. Zadzwoniłam po taxi, które przyjechało po nie całych 5 minutach. W momencie w którym weszłam do domu, zrzuciłam z siebie płaszcz i buty, zdjęłam sukienkę razem z rajtuzami, włożyłam jakąś luźną koszulkę i od razu rzuciłam się na łóżko. Nie minęły nawet 3 minuty, a ja już byłam w krainie Morfeusza.
*************************************************************************************

Świetne <3 Aż nie mogę się doczekać następnego ;D
OdpowiedzUsuńdziś powinien się pojawić ;) Ale weź ty też dodaj :D <3
Usuń