Rozdział 25
Drzwi otworzyłam od razu, ponieważ wiedziałam, że to mój ukochany. Przywitałam go czułym pocałunkiem, a On uśmiechnął się szeroko. Ubrałam szybko buty, zarzuciłam na siebie kurtkę i wzięłam torbę.
-Kochanie nie przeszkadza Ci, że zabrałem ze sobą kolegę prawda? -zapytał kiedy zamykałam drzwi.
-Nie, ależ skąd -uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę samochodu chłopaka. Reus otworzył mi drzwi i dopiero w tedy zobaczyłam jego przyjaciela.
-Cześć -rzucił uśmiechnięty Goetze.
-Hej -byłam trochę zdziwiona, ale odwzajemniłam uśmiech.
-Ty pewnie jesteś Ann, ja jestem Mario -powiedział i uścisnął mi dłoń.
-Miło mi -uniosłam lekko kąciki ust. Zaskoczyła mnie obecność byłego piłkarza Borussii. Mimo, że wcześniej go nie znałam widywałam często jego zdjęcia w gazetach, czy telewizji i jeśli chodzi o jego wygląd zewnętrzny bardzo się zmienił od kiedy wyjechał do Monachium. Jechaliśmy w ciszy, ale na szczęście droga do stadionu nie była długa. Z pojazdu wyszłam szybciej niż chłopacy i od razu poszłam w stronę stadionu. Po chwili dogonili mnie piłkarze. Ochroniarz wpuścił nas do środka, a po chwili byliśmy w środku. Oboje poszli do szatni, a ja szybkim krokiem udałam się w stronę gabinetu trenera. Zapukałam delikatnie, a kiedy usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka. Przywitałam się z mężczyzna i usiadłam po drugiej stronie biurka. Jurgen był uśmiechnięty i w dobrym humorze jak ostatnio. Porozmawialiśmy chwilę, ponieważ czekaliśmy na dyrektora aż przyniesie potrzebne papiery. Kiedy przyszedł przywitał się, a następnie położył prze de mną kilka zapisanych kartek. Musiałam podpisać się w kilku wyznaczonych miejscach i w sumie wszystko już było gotowe. Porozmawiałam z nimi jeszcze przez chwilę, by wszystkiego się upewnić, a później razem z trenerem zeszłam na murawę stadionu gdzie czekali chłopaki. Usiadłam na ławce obok Mario, którego Klopp nawet nie zauważył.
-Dobra panowie -klasnął w dłonie- Więc Ann oficjalnie jest pracownikiem klubu -uśmiechnął się i pokazał na mnie jednocześnie się uśmiechając. Dopiero w tym momencie zauważył Goetzego. Ten podniósł się i podszedł do Jurgena. Wyglądało na to, że mężczyzna mimo "zdrady" piłkarza nadal miał z nim dobry kontakt. Podyktował grupie trening, a później razem z dawną klubową 10 usiedli stanęli koło mnie. Cały czas chodziło mi po głowie w jakim celu tak naprawdę przyjechał. Kiedy chłopacy przestali biegać Jurgen wziął się za dalszy trening, a chłopak z uśmiechem na twarzy usiadł koło mnie.
-Kim jesteś w klubie? -zapytał zaczynając rozmowę.
-Trenuje chłopaków na siłowni -powiedziałam, a On zaśmiał się pod nosem- To takie śmieszne?
-Nie, ale po prostu ty jesteś taka no wiesz, a Oni no wiesz -powiedział dalej się podśmiewając.
-No nie wiem oświeć mnie -założyłam nogę na nogę i oparłam na nich łokieć.
-Bo jesteś taka drobna i w ogóle, a po nich nawet widać, że są no silniejsi.
-W sumie Oni też tak mówili, ale jednak po pierwszym treningu zmienili zdanie. Jak mi nie wierzysz to zapytaj się ich. Jestem ciekawa co Ci powiedzą -uśmiechnęłam się do piłkarza. Rozmawiałam z nim praktycznie cały trening na róże tematy jednak jednocześnie cały czas obserwowałam grę chłopaków. Kiedy na murawę przyszli zawodnicy Arsenalu wraz z ich trenerem było może 1,5 godziny do rozpoczęcia się meczu. Posiedzieliśmy razem z piłkarzem chwilę na ławce, a później poszliśmy kupić sobie coś do picia. Zamówiłam sobie jakiś sok w stadionowej restauracji podobnie jak Mario, a następnie poszliśmy na swoje miejsca już na trybunę. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Była to Caroline, więc od razu odebrałam.
-Ann jesteś już na stadionie? -zapytała mnie przyjaciółka.
-No tak siedzę właśnie an trybunie, a ty gdzie jesteś?
-Będę za 5 minut. Mogłabyś proszę mnie wyjść?
-No niech Ci będzie -westchnęłam po czym się rozłączyłam i wstałam- Mario będziesz tak miły popilnujesz mi proszę torebki? Ja idę po moją przyjaciółkę -chłopak zgodził się, więc skierowałam się w stronę wejścia na stadion. Czekałam może 3 minuty i ujrzałam Caro.
-No hej -przytuliłam ją na powitanie.
-Cześć, cześć -powiedziała lekko zdyszana, a następnie poszłyśmy na swoje miejsca- Widzisz kto tak siedzi? -wskazała wzrokiem na Mario- Po On tutaj przyszedł? -wkurzyła się lekko. Caroline była jego anty-fanką od kiedy Goetze odszedł z Borussii.
-No to Cię trochę zmartwię, bo siedzi z nami.
-Dlaczego -skrzywiła się. Powiedziałam jej jak to się w ogóle stało, że tu jest. Co prawda nie była jakoś specjalnie zadowolona, ale nie miała innego wyboru. Jak na jej negatywne nastawienie co do chłopak dość dobrze zaczęła się z nim dogadywać. Do momentu rozpoczęcia meczu nie zamykała im się buzia.
*********************************************************************************
sorry, że takie beznadziejne ... Nie mam wgl pomysłów ;/

Mmmmm Gotzeus ♥
OdpowiedzUsuńRozdział nie beznadziejny tylko świetny :*
biedny xd
Usuń