Playlista

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 13 ;)

Rozdział 13

 -Na prawdę nie wiem co mam Ci na to powiedzieć -rzuciłam po dłuższej chwili ciszy.
 -Najlepiej to co o tym sądzisz -odparł niemalże szeptem.
 -Ty też nie jesteś mi obojętny -powiedziałam, a piłkarz poniósł wzrok- Ale dla mnie to za wcześnie...
 -Rozumiem, ale chcę żebyś po prostu wiedziała jaki jest mój stosunek do Ciebie. Naprawdę coś do Ciebie czuję, ale to na pewno nie jest zwykłą przyjaźń -odparł puszczając moje dłonie, a po tym zamilkł na dłuższy czas. Siedzieliśmy nic się nie odzywając aż w końcu znów zaczęliśmy rozmawiać "o nas" jeśli można tak powiedzieć. Wspólnie stwierdziliśmy, że jeszcze chwilę poczekamy i najwyżej później coś spróbujemy. Reus przyniósł kolejną butelkę wina, którą zresztą po czasie wypiliśmy do pełna. Zaproponowałam oglądnięcie jakiegoś filmu. Piłkarz bez zastanowienia zaczął szukać jakiegoś w telewizji. Zatrzymał się na HBO, ponieważ zaczynał się film pt. "Siła Spokoju". Sam opis mi się podobał, więc wychodziłam z założenia, że musi być naprawdę dobry. Nie była to żadna komedia romantyczna ani horror, akurat był to dramat sportowy opowiadający o młodym gimnastyku, który miał naprawdę poważny wypadek. Oglądałam go z wielkim zainteresowaniem podobnie jak Marco. Zauważyłam naszą kolejną wspólną cechę: podobają nam się te same rzeczy. Wspólnie stwierdziliśmy, że jest to film, który naprawdę potrafi zmotywować. Kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe zbliżała się już 20, jednak nie miałam ochoty żegnać się piłkarzem.
-Wiesz co, skoro siedzimy cały dzień w domu wybierzmy się teraz na jakiś spacer co ty na to?
-W sumie dlaczego nie -powiedziałam z uśmiechem na twarzy i podniosłam się z kanapy. Marco pożyczył mi swoją bluzę, bo stwierdził, że się przeziębię, a on miałby poczucie winy, że to przez niego. Posłuchałam piłkarza i zarzuciłam na siebie jego część garderoby. Pachniała jego perfumami, który były naprawdę cudowne. Wyszliśmy z domu chłopaka i ruszyliśmy w stronę centrum miasta. Jednak dobrze, że Reus dał mi tą bluzę, bo było bardzo chłodno. Szliśmy bez przerwy rozmawiając, a miasto było wyjątkowo spokojne jak na wieczór. Szliśmy długo bo ponad pół godziny i w końcu dotarliśmy do parku w centrum. Usiedliśmy na ławce przy fontannie tak, by widzieć nawzajem swoje twarze. Nie ma pojęcia dlaczego tak się działo, ale po tym jak powiedziałam mu kim tak naprawdę dla mnie jest rozmawiało mi się z nim jakoś lepiej, czułam się bardziej swobodnie. Myślałam, że będzie na odwrót, ale na szczęście się myliłam. Gdy tak sobie siedzieliśmy nagle Marco zamilkł i spojrzał się w bok.
-Patrz, chyba nasza nowa para się dobrze dogaduje -powiedział, a moim oczom ukazała się Caroline i Jonas. Stali naprzeciw siebie jednocześnie się całując.
-Wiesz co może lepiej im nie przeszkadzajmy -zaśmiałam się i energicznie wstałam z ławki. Pociągnęłam za sobą chłopaka i zaczęłam wolno biec. Marco był tuż za mną, lecz dalej trzymałam go za rękę. Kiedy wybiegliśmy z parku stanęłam, a piłkarz niespodziewanie wziął mnie na barana.
-Aaaa Marco głupku postaw mnie -krzyknęłam cicho śmiejąc się przy tym.
-Coś ty powiedziała? O niee to się tak szybko nie skończy -wybuchł "złowieszczym" śmiechem i przyśpieszył krok, a w sumie zaczął biec, następnie stanął i zaczął obracać się wokół swojej osi. Najpierw w jedną stronę, a później w drugą. Bez przerwy piszczałam i prosiłam żeby mnie postawił, ale piłkarz nic sobie z tego nie robił i się śmiał.
-No i teraz się do Ciebie nie odzywam -powiedziałam robiąc obrażoną minę i odwróciłam się do niego plecami i odeszłam od niego stając koło dużego drzewa. Stałam tak może 20 sekund aż w końcu podszedł i przytulił mnie mocno od tyłu.
-Oj no przepraszam, nie gniewaj się -powiedział i dał mi soczystego buziaka w policzek, a później w drugi. Nie powiem, że nie podobał mi się sposób w jaki mnie przepraszał, bo bym skłamała. Po chwili obszedł mnie i lekko przycisnął do drzewa zbliżając swoje usta do mojego ucha -Albo w sumie wiesz chyba jeszcze nie skończyłem-szepnął mi i zaczął mnie energicznie łaskotać. Znów zaczęłam się głośno śmiać, podobnie jak piłkarz.
-Proszę powiedz, że to już koniec -rzuciłam kiedy chłopak oparł się o drzewo tak, bym ja była pomiędzy jego rękoma.
-No nie do końca -odparł ściszając głos, a po chwili złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie odpychałam go od siebie, a wręcz przeciwnie oddałam się pocałunkowi. Dawno nie czułam się tak dobrze, jak dla mnie ta chwila mogła trwać wiecznie.
 
************************************************************************************
Takie jakieś dziwne, ale ważne, że jest :D
Miłego czytania życzę i mam nadzieję, że się podoba ;)
zapraszam również na mojego pb, gdzie również dodaję te opowiadanie ;p
 
 
 
A tak wgl to 150 wpis na tym blogu, więc można powiedzieć, że mam mały jubileusz :D

2 komentarze: