Rozdział 6
Jako, że śniadanie już było gotowe, a Reus w dalszym ciągu spał postanowiłam go obudzić. Włączyłam telewizor, ale na początku go wyciszyłam, później włączyłam stację z rockowymi piosenkami i po głosiłam w trakcie przerwy między piosenkami. Kiedy rozbrzmiała kolejna energiczna piosenka piłkarz dosłownie wyskoczył na baczność. Od razu po tym zaczęłam się śmiać, aż w końcu znalazłam się na podłodze nie przerywając poprzedniej czynności.
-Ha-ha, bardzo śmieszne -powiedział po chwili i zrobił obrażoną mina. Ja w tym czasie nawet na sekundę nie przestałam się śmiać- Tak bardzo lubisz się śmiać? Okej sama tego chciałaś -Marco prawie, że do mnie podbiegł i zaczął mnie łaskotać.
-Aaa! Marco nie ja mam łaskotki! Haha przestań proszę! -krzyczałam przez śmiech.
-No dobra, niech Ci będzie -powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą i usiadłam na podłodze- A nie jednak nie -rzucił i znów zaczął mnie gilgotać. Nie mogłam wytrzymać, że aż popłakałam się ze śmiechu. Po jakiś 3 minutach chłopak w końcu mnie zostawił i pomógł mi wstać. Kiedy już stałam Reus byłam na tej wysokości, że mój wzrok przykuły cudowne zielone tęczówki piłkarza. Z niemałym trudem przestałam spoglądać chłopakowi w oczy i pociągnęłam go za sobą do kuchni gdzie był już przygotowany posiłek.
-Smacznego -powiedziałam i zabrałam się za jedzenie śniadania.
-Smacznego -piłkarz uśmiechnął się lekko i również zaczął jeść. Po spożytym posiłku dalej siedzieliśmy przy stole i piliśmy herbatę.
-Wiesz chciałam Ci podziękować -rzuciłam po chwili.
-Ale za co? -zdziwił się piłkarz.
-Jak to za co? Gdyby nie ty nie wiem jakbym przeżyła wczorajszy dzień, a dzięki tobie nawet dobrze się bawiłam. Praktycznie zapomniałam o całym zdarzeniu i teraz wiem, że popełniłam błąd wiążąc się z Davidem, więc jeszcze raz dziękuję -uniosłam lekko kąciki ust.
-Oj Ann nie ma za co. Jak to się mówi prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie -zaśmiał się, a po chwili wstał od stołu i zaczął sprzątać.
-Nie wygłupiaj się, zostaw ja to posprzątam -powiedziałam podchodząc do piłkarza.
-Siadaj i mi tu nie przeszkadzaj -wyszczerzył swoje białe zęby- ty zrobiłaś to ja sprzątam, a resztą wypij sobie na spokojnie herbatkę mi nic się nie stanie -posłuchałam chłopaka i posłusznie usiadłam na miejscu obserwując jak Marco wszystko sprząta.
-Wiesz co ja zaraz przyjdę, pójdę tylko pod prysznic i za chwilę jestem.
-Okey -odpowiedział, a ja znikłam za schodami. Czułam tylko, że Reus odprowadził mnie wzrokiem. Szczerze to cieszyłam się, że go poznałam. W sumie znamy się nieco ponad dobę, ale wydaje mi się jakbym znała go od zawszę.
Marco:
Po tym jak Ann zafundowała mi oryginalną pobudkę poszliśmy zjeść przygotowane przez nią śniadanie. Ja posprzątałem po posiłku, a dziewczyna poszła pod prysznic. Praktycznie od razu po tym jak skończyłem sprzątać zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekran i wyświetlił się numer Hummelsa. Bez zastanowienia odebrałem.
-No cześć Reusik! Przyjechać zaraz po Ciebie na trening? -zapytał.
-Kurde zapomniałem, że dziś jest! Muszę najpierw pojechać do domu się spakować, więc chyba wybiorę się sam -odpowiedziałem przyjacielowi.
-Jak to musisz pojechać do domu? To gdzie ty jesteś? -zapytał zdziwiony.
-U Ann -chciałem coś dodać, ale Mats mi przerwał.
-Coo?! Jak to u Ann?! Przecież ona jest z Davidem. Zresztą ty i ona? No nie wierzę...
-Nie, nie o to chodzi, a w sprawie chłopaka to już nie ma.
-Aaaa dobra rozumiem Reusik romantyk, pocieszyciel... Ale jak ją w sobie rozkochasz i zranisz to stary nie będzie z tobą dobrze. Pamiętaj, ze to moja przyjaciółka i siostra najlepszego przyjaciela, więc uważaj lepiej -powiedział całkiem poważnie.
-Spokojnie nie zamierzam jej zranić. Jednak najpierw muszę ją jakoś do siebie przekonać... Dobra wiesz ja muszę kończyć do zobaczenia zaraz -powiedziałem i od razu się rozłączyłem, ponieważ do salonu weszła gospodyni domu. Wyglądała naprawdę cudownie. Miała na sobie czarne rurki i jakąś luźniejszą koszulkę, a do te jej cudowne, długie, brązowe włosy i delikatny makijaż. Jeszcze ten jej śnieżnobiały uśmiech... Była taka śliczna, że kiedy tylko ją zobaczyłem moje serce zaczęło szybciej bić.
-I co wyglądam jakoś jak człowiek czy nie za bardzo? -zapytała po chwili.
-Jest idealnie -powiedziałem i dałem jej buziaka w policzek.
-A to za co? -zarumieniła się lekko.
-Tak na pożegnanie -uśmiechnąłem się.
-Już mnie zostawiasz? -zaśmiała się.
-Wiesz zapomniałem, że za chwilę mam trening, więc muszę się zbierać -powiedziałem i ruszyłem w stronę przedpokoju- Słuchaj ty jesteś na AWF-ie prawda?
-No tak, a o co chodzi?
-A o której dziś kończysz zajęcia?
-O 16 ale dlaczego pytasz ?-zdziwiła się trochę.
-Czyta ciekawość -uśmiechnąłem się do niej- Dobra mała ja lecę pa -powiedziałem po czym ją przytuliłem, a następnie wyszedłem z jej domu. W ekspresowym tępię znalazłem się u siebie w domu, spakowałem się i po chwili byłem już na treningu. Udało mi się przyjechać chwilę przed rozpoczęciem. Chłopaków trochę zdziwiło tak późne moje przybycie, bo zazwyczaj na porannych treningach jestem jednym z pierwszych. Szybko się przebrałem, a chwilę później biegałem już po murawie.
***********************************************************************************
Sorry, że tak późno, ale jakoś nie miałam czasu xD
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Jeśli można prosiłabym każdego czytającego o zostawienie komentarza ;)
Z góry dziękuję <3

''Reusik romantyk pocieszyciel.." :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. <3
Czekam na nexta ;*
Hahah no tak jakoś mi się napisało xd haha dziękuje <3
Usuń