Rozdział 48
Nie
ukrywam trochę się wystraszyłam gdy obudziłam się w szpitalu a na de mną stał
jakiś nieznajomy mężczyzna. Odkryłam spod kołdry brzuch, który strasznie mnie
bolał. Był cały zabandażowany. Nie do końca wiedziałam co się stało, byłam
przerażona i niczego nie pamiętałam. Kiedy lekarz wyszedł z Sali w której
leżałam ponownie okryłam się kołdrą i wygodnie się położyłam. Spojrzałam w
stronę okna, słońce świeciło, a niebo było bezchmurne. Kiedy zaczęłam sobie
powoli przypominać co stało się dzisiejszej nocy usłyszałam dźwięk
otwierających się drzwi. Zza nich wyszedł Robert. Cieszyłam się, że go
widziałam, ale wyglądał fatalnie. Jego twarz była jednocześnie zmęczona i
smutna. Domyśliłam się, że był przy mnie cały czas pomimo naszej kłótni i
martwił się o mnie.
-Cześć
kochanie -powiedział siadając na krześle koło mojego łóżka łapiąc mnie za rękę
i podarował mi czuły, a za razem delikatny pocałunek.
-Dzień
Dobry -przywitałam się z uśmiechem na
twarzy.
-Jak
się czujesz? Mam nadzieję, że dobrze -uśmiechnął się.
-Jest
okej, tylko trochę boli mnie to -powiedziałam i odsłoniłam brzuch, a w sumie
zakrwawiony bandaż. Robert gdy to zobaczył od razu zasłonił mnie kołdrą, a ja
zauważyłam, ze w jego oczach są łzy- Dlaczego ten mężczyzna mi to zrobił?
-Nie
wiem, ale znajdę go i obiecuje Ci ,że tego pożałuje -między nami zapadła cisza-
To moja wina, gdyby nie ta nasza kłótnia..
-Hej,
nawet tak nie mów! Ty niczym nie zawiniłeś, wiadomo jesteśmy razem i czy tego
chcemy czy nie to i tak i tak będziemy się kłócić, a to, że akurat ktoś włamał
się do mieszkania to całkiem inna sprawa -oparłam patrząc piłkarzowi prosto w
oczy.
Po
chwili rozmowy do mojej Sali weszli Klara, Marco, Klaudia i Mario. Zrobiło mi
się miło gdy ich zobaczyłam. Dostałam od nich piękne kwiaty i bombonierkę.
Wszyscy usiedli wkoło mnie i wspólnie rozmawialiśmy. Poprawili mi humor,
różnymi śmiesznymi opowieściami. Było naprawdę fajnie, ale niestety lekarz
wyprosił ich, ponieważ musieli mi zrobić badania i dać jakieś zastrzyki. Kiedy
było po wszystkim położyłam się wygodnie i myślałam o tym jak to będzie.
Stwierdziłam, że mam strasznego pecha. Po raz drugi gdy poszłam do jakiegoś
nowego studia coś mi się stało po jednym z pierwszych treningów. Kiedy tak o
tym myślałam po prostu zasnęłam. Obudziłam się dopiero następnego dnia rano. Ku
mojemu zdziwieniu Koło mnie był, a w sumie spał Lewy. Obudził się kiedy poruszyłam
nogami, na których leżał.
-O
już wstałaś -powiedział zaspanym głosem.
-Ty
też -zaśmiałam się- Byłeś tu całą noc? Chciało Ci się?
-Dla
Ciebie wszystko. Zresztą myślisz, że zostawiłbym Cię samą na całą noc?
-Nie
wiem, ale wiesz co zrób sobie wolne -wyszczerzyłam się i złapałam piłkarza za
rękę- Idź do domu się przespać, a później wypad mi na trening bo Jurgen się
wkurzy.
-Wiesz
co masz rację. W takim razie nie męczę Cię już -wstał po czym pocałował mnie w
policzek- Co ja bym bez Ciebie zrobił?
-No
nie wiem, nie poradziłbyś sobie sam -wytknęłam do niego język.
-Dobra
słońce to ja idę i będę po treningu. Papa -powiedział po czym znikł za
drzwiami.
Kiedy
Robert poszedł włączyłam telewizor, który wisiał na ścianie. Miałam szczęście
bo akurat leciała powtórka półfinałów ligi mistrzów, a dokładnie meczu Borussii
z Realem. Chyba najlepszy mecz w życiu Lewego. W końcu nie każdy strzela 4
bramki Madrytowi. Pamiętam jak byłyśmy w tedy z Klarą na stadionie. Ta
atmosfera, Ci kibice. To było niezapomniane przeżycie. Pamiętam tą radość po
strzeleniu tych 4 bramek przez Lewego. Dalej nie mogę uwierzyć w to, że moja
Borussia jest w finale Ligi Mistrzów, ale też boli mnie to, że finał już za 6
dni, a ja będę tutaj w szpitalu zamiast wspierać chłopaków na Wembley.
Najważniejsze wydarzenia sezonu, a ja leże w szpitalu, a to wszystko przez tego
włamywacza. Po co ludziom kradnięcie, albo zabijanie innych? Tego typu pytania
chodziły mi po głowie przez większą część dnia. Praktycznie od razu po
zakończeniu się meczu w odwiedziny przyszły do mnie Klara i Klaudia, więc się
nie nudziłam. Przyniosły mi kolejny kwiaty, słodycze i do tego jakiegoś
wielkiego misia i balony. Mój pokój stawał się coraz bardziej kolorowy przez te
upominki, ale jakoś mi to nie przeszkadzał, w końcu miałam tu spędzić
najbliższe 2 tygodnie. Razem z dziewczynami rozmawiałyśmy dużo o jakiś
bzdurach. Zauważyłam, że dziewczyny są do siebie strasznie podobne pod względem
zachowania i charakteru. Cieszyłam się, bo było widać, że się zaprzyjaźniły.
Jeszcze bardziej cieszył mnie fakt, że nasi partnerzy również są przyjaciółmi.
Dzięki temu będziemy mogły spędzać ze sobą dwa razy więcej czasu i przy okazji
być z naszymi drugimi połówkami.
*****************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
~Lewa ♥

Ale super !
OdpowiedzUsuń