Playlista

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział LI ;p

Rozdział 51

Obudziłam się o 8 kiedy przyszło śniadanie. Zjadłam je i poszłam dalej spać. Byłam zmęczona tą nocą, nie wyspałam się w ogóle, a to wszystko przez ten mecz. Dalej byłam smutna i złą, ale po prostu musiałam spać. Wstałam dopiero po 16, a to tylko dlatego, że obudził mnie Robert. Zdziwiła mnie jego obecność, myślałam, że z Anglii wracają dopiero jutro jednak się myliłam.
-Robert? A co ty tu robisz?
-Jak chcesz mogę sobie pójść -zaśmiał się. 
- Nie no co ty, Cześć -powiedziałam po czym namiętnie go pocałowałam- Myślałam, że wracacie jutro.
-No bo mięliśmy, ale jakoś nie mięliśmy powodu żeby tam zostać, sama wiesz dlaczego -powiedział smutnym głosem.
-Nie przejmuj się, dla mnie i tak byliście lepsi i nie tylko dla mnie. Graliście znakomicie no, ale co poradzisz? Tamci mięli po prostu szczęście -uśmiechnęłam się do mężczyzny i na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Wiadomo jak zawszę rozmawialiśmy długo jednak przerwał nam lekarz, który wszedł do Sali.
-Dzień Dobry. Mogę państwu przeszkodzić? -powiedział pogodnym głosem. 
-Tak oczywiście, proszę wejść -odparłam z uśmiechem.
-Mam dobrą wiadomość. Wyniki badań wykazują, że pani stan jest stabilny i nie ma żadnych komplikacji, więc może pani już dziś wrócić do domu.
-Naprawdę? Boże nawet pan nie wie jak się cieszę!
-Jest jednak jeden warunek. Nie może pani się przemęczać i przez najbliższe 3 dni musi pani leżeć w łóżku.
Po tych słowach lekarz wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą z Robertem. Wyjęłam rzeczy które miałam w torbie, poszłam do łazienki przebrać się w nie i wróciłam do Sali gdzie czekał na mnie Lewy. Piłkarz pomógł mi wziąć wszystkie prezenty i poszliśmy do rejestracji wypisać mnie z szpitala. Zapakowaliśmy wszystko do samochodu i pojechaliśmy do mojego domu po rzeczy. Kiedy weszłam przywitałam się z Klarą i Marco którzy robili coś w kuchni. Porozmawialiśmy chwilę, a następnie poszłam do swojego pokoju po ubrania.
-Ale co ty nie zostajesz w domu na noc? -rzuciła zdziwiona przyjaciółka.
-Nie, bo przez następne trzy dni muszę leżeć bezczynnie w łóżku i nie chcę być dla Ciebie ciężarem. W końcu masz już jedno dziecko na głowie, no może dwa -zaśmiałam się.
-Dzięki Lori -powiedział Reus, który udawał obrażonego.
-Oh nie ma za co przyjacielu -rzuciłam i wytknęłam w jego stronę język- Dobra kochani my już będziemy się zbierać, tylko nie zróbcie sobie krzywdy.
-No, a wy uważajcie tam, bo wiecie dwójka niemowlaków w jednym domu to nie będzie za fajne -odgryzła się Klara- To pa!
No papa -rzuciłam, a po chwili wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do Roberta. Kiedy byliśmy na miejscu Lewy wziął moją torbę i skierowaliśmy się w stronę domu.
-Jeju jak mnie tu dawno nie było.
-No nawet nie wiesz jak bardzo -powiedział piłkarz dając mi buziaka w policzek.
-Idę zrobić coś do jedzenia, też chcesz? -zapytałam.
-O nie, nie, nie, nie! Ty teraz idziesz się przebrać w pidżamkę i kładziesz się do łóżeczka, a ja idę do kuchni i robię Ci kolacje stoi?
-Oj no nie wygłupiaj się, przecież mam ręce -powiedziałam próbując wydostać się z objęć Lewego.
-Okej tak chcesz grać? -rzucił po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do jednej z sypialni na dole.
-Ty to jednak uparciuch jesteś -uśmiechnęłam się, a następnie pocałował go czule. Kiedy poszedł ja wzięłam pidżamę i przebrałam się w nią. Wróciłam do pokoju, położyłam się w łóżku i włączyłam telewizor, który wisiał na ścianie. Po chwili do pokoju przyszedł Robert z kanapkami i herbatką.
-Proszę bardzo i smacznego!
-A dziękuję ślicznie -powiedziałam i wzięłam się za jedzenie. W końcu mogła zjeść coś innego niż szpitalne jedzenie. Kiedy ja jadłam Robert poszedł pod szybki prysznic. Do sypialni wrócił w tym samym czasie gdy ja skończyłam kolację. Położył się koło mnie, a ja wtuliłam się w niego mocno. Brakowało mi jego przez ten tydzień. W końcu mogłam się do niego przytulić i zasnąć u jego boku.
*********************************************************************************

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


~ Lewa ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz