Rozdział 50
Kiedy
otworzyły się drzwi do mojego pokoju weszła Ania. Zdziwiłam się, że mnie
odwiedziła, w końcu nie miałyśmy dobrych kontaktów, wręcz przeciwnie.
-Cześć!
-powiedziała uśmiechając się szeroko.
-No
hej -odwzajemniłam uśmiech.
-Jak
się czujesz? -zapytała siadając na krześle koło mnie i wręczając mi bukiet
kwiatów.
-A
już lepiej, i dziękuję bardzo. A co tam u Ciebie?
-A
wszystko dobrze -powiedziała i między nami zapadła cisza- Wiesz przyszłam tu bo
chciałam z tobą porozmawiać tak szczerze w cztery oczy.
-No
to słucham -uśmiechnęłam się, ale szczerze mówiąc trochę się przestraszyłam.
-Chciałam
Cię za wszystko serdecznie przeprosić. Za to, że jak się po raz pierwszy
spotkałyśmy źle o tobie mówiłam, za ten pocałunek na imprezie, bo wiem, że
chciałaś zostawić Roberta, no i za to, że próbowałam Ci go odbić. Po prostu
byłam zazdrosna, bo spędziłam z nim naprawdę spory kawałek życia. Uświadomiłam
sobie, że bardzo cierpiałam po naszym rozstaniu i nie chciałam, żebyś czułą się
tak samo. Pasujecie do siebie z Lewym idealnie, więc jeszcze raz Cię
przepraszam -powiedziała, a ja nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, ale
ucieszyło mnie to.
-Łał,
No to nie źle mnie zaskoczyłaś -zaśmiałam się- Szczerze mówiąc rozumiałam twoje
zachowanie, bo pewnie zachowałabym się tak samo na twoim miejscu. Czyli
rozumiem, że pomiędzy nami już wszystko ok. tak?
-Na
to wychodzi -wyszczerzyła zęby, po czym się przytuliłyśmy- Boże czuję się o
niebo lepiej.
-Ja
tak samo, nigdy nie chciałam mieć wrogów.
Ania
została u mnie jeszcze godzinę, która zleciała w mgnieniu oka. Jeśli się na siebie
nie wydzierałyśmy była nawet fajna, ale wiadomo, że i tak przyjaciółkami nigdy
nie zostaniemy. Byłyśmy po prostu w zgodzie. Kiedy Ania wyszła poprawiłam
poduszkę i położyłam się wygodnie. Długo myślałam o tym co skłoniło Stachurską
do przeproszenia mnie i wkrótce zasnęłam.
Sześć
dni później:
Tego
dnia wstałam wcześnie rano. Wzięłam laptopa, który leżał na komodzie i
zadzwoniłam do Roberta, który był już w Londynie. Gadałam z nim do czasu aż nie
przyszły do mnie Klara z Klaudią czyli do 15. Życzyłam mu powodzenia na
dzisiejszym meczu i pożegnałam się z nim. Dziewczyny przyniosły do mojej Sali mnóstwo
chipsów, popcornu i rzeczy tego typu, więc byłyśmy już gotowe na mecz. Co
prawda spotkanie zaczynało się dopiero za 5 godzin, ale jakoś się nie
nudziłyśmy. W między czasie Klara zabrała mi komputer, bo za wszelką cenę
chciała mi pokazać dwa artykuły i coś jeszcze. Pierwszy był o mnie i o mojej
wizycie w szpitalu. Były zdjęcia, wywiady z bliskimi mi osobami i lekarzami. Co
prawda nie byłam żadną gwiazdą, choć ludzie i media tak mnie traktowali. Drugi
reportaż z kolei był o Klarze i Reusie, a dokładniej o ich zaręczynach i ciąży.
Po tych artykułach przyjaciółka chciała pokazać jeszcze jedną rzecz. Wybrali
już z Marco miejsce ślubu, który miał odbyć się za dwa tygodnie. Był to
ekskluzywny hotel w Austrii. Ostatnią rzeczą którą chciała nam pokazać była jej suknia ślubna, która wyglądała rewelacyjnie.
Góra była bez ramiączek, wysadzana małymi kryształkami, a dół był jakby puchowy
z długim trenem. Razem z Klaudią zaniemówiłyśmy jak ją zobaczyłyśmy. Po oglądnięciu
wszystkich rzeczy była już 18, więc do finału zostały nam jeszcze ponad dwie
godziny, który minęły ja 10 minut. Nim się oglądnęłyśmy zaczynało się
spotkanie. Wszystko było świetnie przygotowane, rozpoczęcie, puchar, boisko, po
prostu wszystko. Razem z dziewczynami trzymałyśmy kciuki za naszych mężczyzn.
Pierwsza połowa była genialna. Moim zdanie Borussia była lepsza. Pierwsza
bramka podła w drugiej połowie dla Bayernu, a strzelił ją Mandżukić. Następnie
po faulu na Marco sędzia podyktował rzut karny dla nas, który genialnie
strzelił Illy. Razem z dziewczynami
skakałyśmy z radości. Kiedy praktycznie każdy był przekonany, ze będzie
dogrywka bramkę strzelił Robben. Zalałyśmy się łzami, ale dalej wierzyłyśmy w
naszych chłopców. Po cichu miałam nadzieję, że będzie tak ja w meczu z Malagą,
że w doliczonym czasie strzelimy te dwie bramki, jednak nie stało się po mojej
myśli. Płakałam przez cały czas podobnie jak dziewczyny, a skończyłam tylko
dlatego, że zasnęłam. Spałam może trzy, cztery godziny, nie mogłam pogodzić się
z porażką, za bardzo wierzyłam.
*********************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
~ Lewa ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz