Playlista

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 45 ;)

Rozdział 45
Ann:         
Rano obudziłam się wtulona w piłkarza. Z tego co pamiętam poszliśmy spać dość późno, bo jakoś po 3. Po kolacji na którą mnie zabrał wróciliśmy do domu i wypiliśmy jeszcze jakieś dwie butelki wina na tarasie. Niespodzianka jaką wczoraj przygotował była rewelacyjna! Nie spodziewałam się takiego czegoś, do tego kompletnie zapomniałam, ze wczoraj były moje urodziny. Wszystko zaczęło mieć sens. Po jakiejś chwili spojrzałam na zegarek, który wskazywał 13:05. Chciałam wstać, ale nagle poczułam jak coś mnie powstrzymuje. Przekręciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka.
-Dzień dobry -powiedziałam po czym Marco mnie pocałował.
-Dzień dobry -odparł, a ja odwzajemniłam pocałunek- Jak tam, moja księżniczka się wyspała?
-Oj już tak nie słodź -pstryknęłam go w nos- Ale tak, dziękuję. A mój królewicz? -zaśmiałam się.
-A wiesz poleniuchował bym jeszcze trochę -powiedział i objął mnie swoim ramieniem.
-Ale to już be ze mnie -odparłam po czym wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni.
-No weź! -usłyszałam tylko za sobą słowa piłkarza przez co cicho się zaśmiałam. Stanęłam przed lodówką z której wyciągnęłam potrzebne mi składniki do zrobienia naleśników i zaczęłam robić ciasto. Po raz kolejny dziś poczułam jak piłkarz mnie uściska.
-Co robisz? -zapytał głupkowato.
-A jak myślisz? -zaśmiałam się- Jak chcesz mi pomóc, pokrój owoce -cmoknęłam go w policzek, a On posłusznie sięgnął po wymienione wcześniej prze ze mnie składniki. Ja za to zaczęłam smażyć „placki”. Kiedy posiłek był już gotowy wyszliśmy na taras i zaczęliśmy zajadać się pysznym śniadaniem. Następnie poszliśmy się ubrać w strój kąpielowy. Mięliśmy w planie iść na plaże bo już za dwa dni mięliśmy wracać do Dortmundu. Założyłam
bikini, a na to zwiewną białą sukienkę, spakowałam do torby ręczniki, jakieś picie oraz owoce i po chwili byliśmy już w drodze na plażę. Rozłożyliśmy się jakoś na środku plaży, w sumie było to jedno z nielicznych wolnych miejsc. Zdjęłam sukienkę i położyłam się na plecach. Chciałam się trochę poopalać, ale oczywiście Marco chciał zrobić mi na złość. Niemal, że od razu po tym jak się położyłam wziął mnie na ręce i wbiegł ze mną do wody.
-Marco głupku puść mnie!! -krzyczałam przez śmiech, ale piłkarz jakoś zbytnie nie zważał na to uwagi, a wręcz przeciwnie.
-Za tego głupka powinnaś nie żyć kochana -zaśmiał się po czym dał mi buziaka.
Za to, że mnie wrzuciłeś powinieneś nie żyć -zaśmiałam się i chlapnęłam wodą w jego twarz.
-O nie teraz to się doigrałaś -na jego twarz pojawił się szeroki uśmiech. Blondyn wziął mnie na ręce i razem ze mną zanurkował. Od razu po tym jak się wynurzyliśmy podtopiłam go tak by móc jak najszybciej od niego odpłynąć. Oczywiście zaraz po tym zaczął mnie gonić. Jak łatwo się domyślić dość długo mu to nie zajęło. Po raz kolejny wziął mnie na ręce, ale tym razem nie zanurkował tylko wyniósł nas na brzeg. Niemal że bez przerwy towarzyszył nam śmiech. Kiedy byliśmy już na brzegu piłkarz delikatnie postawił mnie na ziemi po czym chwycił moją dłoń i razem skierowaliśmy się na ręczniki.
-Posmarujesz mi plecy? -poprosiłam, a chłopak bez wahania się zgodził. Położyłam się na brzuchu i rozpięłam zapięcie od góry stroju. Piłkarz dokładnie wmasował w moje ciało krem i po chwili sam położył się koło mnie. Włączyłam jakąś muzykę, a na głowę nałożyłam kapelusz. Marco poleżał ze mną może 10 minut czyli do czasu aż usłyszał dźwięk swojego telefonu. Przeprosił mnie po czym odszedł jakiś kawałek. Wrócił po jakiś 30 minutach, całe szczęście bo już prawie tutaj zasypiałam.
-Kto to? -zapytałam z uśmiechem jednocześnie zapinając strój.
-Mats pytał się co u nas, a no właśnie masz pozdrowienia od niego, Cathy, Denise i Davida. Prosili żebyśmy byli jakoś wieczorem na Skype, bo chcą z nami pogadać -uśmiechnął się szeroko.
-O dziękuję -odparłam i tym razem położyłam się na plecach. Poopalaliśmy się jeszcze jakąś chwilę później poszliśmy jeszcze trochę popływać i wróciliśmy do siebie. Nie opłacało nam się zmieniać stroju na zwykłe ciuchu bo położyliśmy się jeszcze nad basenem. Jednak słońce pozbawia człowieka trochę energii przez co moje zmęczenie wygrało i zasnęłam na jednym z leżaków. Kiedy się obudziłam słońce już zachodziło, a na brzuchu poczułam palący ból. Chyba trochę za dużo tego słońca -powiedziałam sama do siebie. Dopiero w tedy zauważyłam, że na tarasie nie ma Reusa. Poszłam do kuchni gdzie zobaczyłam małą karteczkę. Marco coraz to częściej mi je zostawiał.
„Kochanie poszedłem na zakupy, będę za jakiś czas :*”
Po przeczytaniu odłożyłam kawałek papieru na miejsce i poszłam wziąć prysznic, a kiedy spod niego wyszłam ubrałam na siebie szeroką koszulkę i krótkie spodenki. Wróciłam do kuchni żeby napić się wody i w tym samym momencie do domu wchodził piłkarz. Przywitałam go szybkim buziakiem, wzięłam kilka łyków napoju i pomogłam chłopakowi rozpakować zakupy.
**************************************************************************************
 
Sorry, że znów jakoś tak długo nie dodawałam,
ale jakoś nie mam czasu <3
 
 

4 komentarze:

  1. Uwielbiam ♥
    Ann i Marco to takie słodziaki dwa :*
    Czekam na nn i zapraszam do mnie na rozdział z soboty ;*
    Pozdrawiam kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo! ♥
      O dziękuję, muszę nadrobić ♥

      Usuń
  2. Słodko *.*
    Pozdrawiam i zapraszam do nas ;)
    -Kamila ;>

    OdpowiedzUsuń