Playlista

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 9 ;)

Rozdział 10
 
Myślę, że mój występ podobał się Ann, chociaż pewności nie mam. Starałem się naprawdę bardzo, ale niestety bramki nie zdobyłem. A szkoda chociaż mało brakowało. Mimo to, że nie umieściłem piłki w siatce to i tak wygraliśmy 3-1. Nasi kibice szaleli z radości, zresztą nie tylko oni. Wiadomo wygrane derby z Schalke to najlepsze co może dla nas być. Po meczu jak zawszę mięliśmy iść świętować do tego klubu co zwykle, więc postanowiłem, że zaproszę Ann. Kiedy zeszliśmy do szatni zrobiliśmy sobie z chłopakami jak praktycznie zawszę jakieś zdjęcia, poszedłem pod prysznic, przebrałem się i dość szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Przed stali Ann, Piszczu, Caroline i Denise. Jako, że śliczna szatynka stała tyłem pokazałem przyjaciołom, żeby byli cicho i założyłem dziewczynie dłonie na oczy. Siostra Lucasa delikatnie zdjęła je ze swojej twarzy, odwróciła się twarzą do mnie i rzuciła mi się na szyję co mnie trochę zdziwiło.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! -wypiszczała wesoło- mecz był genialny, więc również gratuluję -powiedziała po czym dała mi buziaka w policzek.
-Nie, to ja dziękuję, że przyszłaś, bo dzięki tobie grałem lepiej no i dziękuję za prezent -zaśmiałem się po czym złapałem się za policzek. Kiedy chciałem iść przywitać się z resztą grupy zauważyłem, że oddalili się o całkiem sporą odległość- Ann co powiesz na krótki spacer?
-Nie lepiej żebyś odpoczął? -zapytała troskliwie- Na pewno jesteś zmęczony, lepiej chyba żebyś poszedł się odprężyć czy coś w tym stylu.
-Oj no nie wygłupiaj się, chodź pójdziemy gdzieś się przejść, ale wiesz co poczekaj chwilę zaraz przyjdę -rzuciłem i pobiegłem na chwilę do szatni. Chciałem wziąć swoje rzeczy i uprzedzić chłopaków, że mogę się chwilę spóźnić.
-No proszę, proszę wrócił i nasz zakochaniec -zaśmiał się Lewandowski.
-Umarłbyś nie? -zaśmiałem się klepiąc go lekko w plecy.
-Reusik miłość nie wybiera -dodał Sahin.
-Oj odwalcie się! -rzuciłem poważnym głosem, a po chwili razem z chłopakami zaczęliśmy się śmiać- Dobra, a tak całkiem serio to mogę się chwilę spóźnić do klubu.
-Domyśliliśmy się -powiedział Mitch.
-Haha okey to do 20 -powiedziałem i zniknąłem za drzwiami. Kiedy wróciłem dalej czekała na mnie Ann, ale jednak nie było nikogo po za nią, więc praktycznie od razu wyszliśmy ze stadionu. Otworzyłem dziewczynie drzwi od mojego samochodu, a gdy do niego weszła zamknąłem je, torbę treningową rzuciłem na tylnym siedzeniu i sam usiadłem za kierownicą. Ruszyłem w stronę mojego domu. Chciałem, żeby szatynka została w samochodzie, ale ona nalegała, żeby mogła wejść ze mną. Nie dałem się długo prosić, więc otworzyłem jej drzwi od auta i ruszyłem w stronę domu.
Ann:
Lepszego weekendu nie mogłam sobie wymarzyć. Nie dość, że zostałam zaproszona na imprezę do dziewczyny, która naprawdę jest jedną z bardziej rozpoznawalnych, byłam na derbach Niemiec mając miejsce w sektorze dla Vipów to jeszcze Reus zaprosił mnie nie spacer, ale ostatecznie i tak wylądowaliśmy u niego w domu, który był naprawdę przecudowny. Szczerze mówiąc to piłkarz podobał mi się coraz to bardziej, ale dobrze wiedziałam, ze On to jak najbardziej nie moja bajka. Z tego co mi wiadomo to jego poprzednie dziewczyny były modelkami czy po prostu jakimiś celebrytkami, On sam jest światowej klasy piłkarzem a ja? Ja jestem zwykłą studentką AWF-u z Dortmundu, która nic większego w życiu nie osiągnęła i raczej już nie osiągnie. Jesteśmy z całkiem dwóch różnych światów, zresztą On może mieć każdą, którą tylko zechce, a ja muszę starać się, żeby mieć jednego, wiernego mi chłopaka, więc nawet nie robiłam sobie nadziei. Nawet gdybym miała jakieś tam minimalne szanse to i tak jestem świeżo po rozstaniu i do tego nie znam Marco nawet tygodnia. Właśnie takie myśli chodziły po mojej głowie kiedy blondyn poszedł się przebrać na górę.
-Chce Ci się gdzieś wychodzić czy wolisz sobie posiedzieć? -zapytał wchodząc do salonu.
-Szczerze mówiąc wolałabym zostać tutaj u Ciebie -zaśmiałam się.
-To dobrze, bo ja jestem tego samego zdania -wyszczerzył swoje białe zęby- Masz może ochotę na coś do picia.
-Jakbyś mógł -odparłam cicho.
-Woda, sok czy coś mocniejszego? -uśmiechnął się.
-Soku poproszę -odwzajemniłam uśmiech, a po chwili dostałam swój napój. Podziękowałam ładnie, a po chwili piłkarz usiadł koło mnie na kanapie.
-Słuchaj co robisz o 20? -zapytał po chwili ciszy.
-A no wiesz, zostałam zaproszona na imprezę akurat na tą godzinę. A dlaczego pytasz?
-Nie, nie ważne -uśmiechnął się- Na jaką imprezę?
-Riri i inne dziewczyny podobno bardzo chcą mnie poznać, choć szczerze mówiąc to nawet nie wiem skąd wiedzą o moim istnieniu -zaśmiałam się i wzięłam łyk soku.
-Pewnie Denise im o Tobie wspominała. Pewnie wiesz, że ona dosyć dobrze zna się z tymi wszystkimi "wags" -przy ostatnim słowie zakreślił cudzysłów w powietrzu- Ale powiem Ci, że znaczna większość jest naprawdę spoko.
-Wierzę, ale mimo to trochę się boję, że mnie nie polubią ...
-Masz rację, mogą być zazdrosne o to, że jesteś od nich ładniejsza -powiedział, a ja poczułam jak się rumienie. Domyśliłam się, że piłkarz powiedział to tylko dlatego, że był dobrze wychowany, ale mimo to zrobiło mi się miło.
********************************************************************
 
 
 

środa, 30 października 2013

Rozdział 8 ;)

Rozdział 8
 
Kiedy byłam już na górze stanęłam przed szafą i wybrałam sobie ubranie . Następnie poszłam do łazienki się trochę ogarnąć. Umyłam zęby, ubrałam się, prze prostowałam włosy, rzęsy pociągnęłam tuszem, a usta błyszczykiem i gotowa zeszłam na dół. Napiłam się jeszcze tylko wody i nagle usłyszałam dźwięk klaksonu. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam Denise. Zarzuciłam na siebie czarną skórę, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Drzwi zamknęłam na klucz i ruszyłam w stronę samochodu bratowej.
-Cześć kochana -przywitała mnie buziakiem w policzek.
-No siemka, to co możemy jechać? -uśmiechnęłam się, a dziewczyna w odpowiedzi skinęła głową. Po jakiś 15 minutach byłyśmy na miejscu, bo na nasze szczęście nie było zbyt dużego ruchu. Od razu po wejściu do centrum poszłyśmy do H&M. jak zawszę było tam mnóstwo ślicznych rzeczy, więc ze sklepu wyszłyśmy z kilkoma torbami. Później weszłyśmy jeszcze do Stradivariusa, Zary i New Yorkera.  Naprawdę dawno się tak nie obkupiłam, a że ostatnio dostałam wypłatę miałam ze sobą dość dużo pieniędzy. Może to było trochę dziwne, że pracowałam u brata, ale było to lepsze niż nic. W tym tygodniu dał mi wolne za to, że pomogłam mu we wtorek, ale w sumie to chyba nawet lepiej. Po zakupach poszłyśmy do jakiejś pierwszej lepszej kawiarni. Rozmawiałam z Denise gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam numer Marco. Bez zastanowienia odebrałam połączenie i jednocześnie wstałam od stolika.
-Cześć Ann co robisz? -zapytał.
-Hej, właśnie siedzę z Denise w kawiarni, a coś się stało?
-Nie, nie nic. Po prostu zastanawiam się czy masz ochotę może przyjść na dzisiejszy mecz?
-Zależy o której się zaczyna -uśmiechnęłam się do słuchawki.
-No tak dokładnie to 40 minut -zaśmiał się- wystarczy, że przyjedziesz na stadion w sumie miejsca macie już załatwione. To co wpadacie?
-Wiesz poczekaj chwilę za dosłownie 2 minuty do Ciebie oddzwonię -rzuciłam i pośpiesznie się rozłączyłam. Wróciłam do stolika i usiadłam na swoim miejscu.
-No i kto to był? -zapytała zaciekawiona dziewczyna.
-Marco, słuchaj o której jest ta impreza u Riri?
-Dopiero po 20, a co? -spytała.
-To zbieraj się jedziemy na SIP. Marco załatwił nam bilety na mecz -zaśmiałam się i podałam jej gotówkę- ty pójdź zapłać, a ja do niego zadzwonię i powiem, że przyjedziemy -zrobiłam tak jak powiedziałam i powiedziałam piłkarzowi, że będziemy za 5 minut, ponieważ do stadionu były może z 3 kilometry. Razem ze szwagierką wszyłam z budynku i od razu pojechaliśmy na Signal Iduna Park. Denise mimo to, że była modelką wręcz uwielbiała sport, więc miałyśmy dużo wspólnego. Co prawda tak samo jak mnie zaskoczyła ją nagła propozycja meczu, ale żadna z nas nie zaprzeczała. Tak jak myślałam na stadionie byłyśmy po 5 minutach. Nie do końca wiedziałyśmy jak wejść, ponieważ nie miałyśmy biletów, jednak ochroniarz, który stał przy bramce bez problemu wpuścił nas do środka. Wychodziłam z założenia, że Reus poinformował go o naszym przybyciu. Kiedy weszłyśmy na trybuny chłopaki mieli przedmeczowy trening, ale przy wejściu stał Piszczek.
-Cześć dziewczyny -uśmiechnął się i obydwie nas przytulił.
-No hej, to co gdzie siadamy -zapytałam i już zaczęłam schodzić po schodach lecz Łukasz pociągnął mnie tylko za rękę i wskazał na trybunę dla Vipów- Żartujesz prawda?
-Nie, jestem jak najbardziej poważny -powiedział a ja ze szczęścia rzuciłam mu się na szyję.
-Boże, boże dziękuję! -zapiszczałam cicho.
-Nie dziękuj mi tylko temu tam -zaśmiał się i pokazał palcem na Reusa. Po jego słowach cała nasza trójka poszła na swoje miejsca. Kiedy usiadłam na jednym z foteli zaskoczył mnie pewien fakt, a mianowicie to, że miejsce obok mnie było zajmowane przez Caroline.
-Caro? Co ty tutaj robisz? -spytałam zdziwiona.
-Dostałam bilet od Jonasa -uśmiechnęła się szeroko- A ty dlaczego mi nie powiedziałaś, że przychodzisz? -zapytała.
-Szczerze mówiąc dowiedziałam się o tym 10 minut temu -obydwie wybuchłyśmy śmiechem, następnie moja przyjaciółka zaczęła rozmawiać z Denise, a ja obserwowałam rozgrzewkę chłopaków. Zapatrzyłam się na Reusa, uwielbiałam oglądać jak gra w telewizji zarówno jak i na żywo. Chodziłam na mecze średnio co dwa tygodnie, ale nigdy nie byłam na trybunie dla Vipów. Oglądałam grę chłopaka i w tej chwili nic po za tym mnie nie obchodziło. Chyba mnie nawet zauważył bo kiedy schodzili do szatni odwrócił się i pomachał w moją stronę. Byłam tak zapatrzona, że nawet nie zauważyłam, że Caroline coś do mnie mówiła.
Marco:
W przewie w trakcie rozgrzewki przedmeczowej szybko pobiegłem do szatni zadzwonić do Ann. Chciałem zrobić jej niespodziankę i razem z Denise zaprosiłem ją na nasz mecz. Dobrze wiedziałem, że uwielbia ona Borussię, więc stwierdziłem, że bilet na derby to będzie świetna niespodzianka. Poprosiłem Piszcza, który akurat był w szatni żeby wyszedł po dziewczyny, a on praktycznie od razu się zgodził. Po tym od razu wróciłem na murawę. Nasza rozgrzewka potrwała jeszcze może 20 minut, a następnie ponownie zeszliśmy do szatni żeby przebrać się w wyjściowe stroje. Spojrzałem na trybunę gdzie miały być dziewczyny i zobaczyłem piękną jak zawszę Ann, która siedziała podpierając się ręką i patrzała w naszą stronę. Pomachałem do niej i biegiem ruszyłem do szatni. W ekspresowym tempie się przebrałem i już chciałem wychodzić na boisko. Stresowałem się, ale za wszelką cenę chciałem pokazać swoje umiejętności. To wszystko dlatego, że chciałem w jakiś sposób zaimponować dziewczynie. Kiedy staliśmy w tunelu razem z chłopakami z przeciwnej drużyny zacząłem się jeszcze bardziej denerwować, jednak wszedłem na boisko z uśmiechem i kiedy tylko zobaczyłem naszych kibiców stres od razu zniknął. Już w tedy wiedziałem, ze ten mecz dobrze się dla nas skończy.
****************************************************************************************
 
 
 

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 7 ;)

Rozdział 7
 
*kilka dni później*

 
Ann:
Praktycznie od tego czasu kiedy zerwałam z Davidem codziennie spotykałam się z Marco. Czasem z naszymi znajomymi, a czasami sami. Reus mimo krótkiego czasu stał się jednym z moich najlepszych przyjaciół. Wszyscy moi najbliżsi wiedzieli, że rozstanie z fizjoterapeutą nie było dla mnie łatwe i robili wszystko żebym miała jak najlepszy humor, a w szczególności piłkarz. Bardzo zawiodłam się na Davidzie , ale nie bardziej niż jego siostra. Kiedy o tym wszystkim jej opowiedziałam nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Z tego co mi wiadomo zrobiła mu niezłe kazanie. Chyba to wzbudziło w nim poczucie winy, ponieważ przyszedł do mnie do domu z bukietem róż i mnie przeprosił. Na moje szczęście w czasie kiedy przyszedł, był u mnie pomocnik Borussii więc nie prosił mnie o powrót do niego czy coś w tym stylu. Chyba pomyślał, że Reus jest moim nowym chłopakiem, ale może to i nawet lepiej. Jakoś specjalnie nie zawracałam sobie tym głowy.  
Była sobota, więc miałam dzień wolny od zajęć. Nocowała u mnie przyjaciółka, więc wiadomo poszłyśmy spać jakoś po 2. Obudziłam się po 12, ale Caroline nie było u mnie w pokoju. Jak się domyśliłam była na dole i robiła dla nas śniadanie. Sięgnęłam do łazienki po szlafrok i zaspana zeszłam na dół.
-No dzień dobry śpiochu! -przywitała mnie przyjaciółka.
-Hej, hej -powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
-No to siadaj bo właśnie kończę śniadanie robić -posłuchałam przyjaciółki i usiadłam przy stole. Caro przygotowała dla nas jajecznicę i do tego zrobiła herbatę.
-Łooo, widzę się postarałaś -uśmiechnęłam się do niej.
-A jakby inaczej -zaśmiała się i usiadła naprzeciw mnie. Po spożytym posiłku przyjaciółka poszła pod prysznic, a usiadłam, a raczej w sumie położyłam się na sofie. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Kiedy spojrzałam na ekran wyświetlił się numer Denise. Praktycznie od razu odebrałam.
-Cześć młoda co dziś robisz? -zapytała od razu.
-Siemka, a wiesz jeszcze nie wiem, a co?
-No to masz zaplanowane popołudnie. Zaraz do Ciebie przychodzę i idziemy na zakupy, a później idziesz ze mną na imprezę do Riri! -zaśmiała się.
-Czekaj, czekaj, ale po co Ci tam ja? -rzuciłam zdziwiona.
-Dziewczyny bardzo chciały Cię poznać, więc trochę Cię wprosiłam... Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe -powiedziała przyciszonym głosem.
-Nie skąd. Dobra jak coś już idę się ubierać i czekam na Ciebie -powiedziałam, a po chwili się uśmiechnęłam. Minęłam się z przyjaciółką i zaproponowałam jej wypad razem ze mną i moją szwagierką na zakupy. Zawszę była chętna, więc zdziwiła mnie jej odmowa.
-A no właśnie zapomniałam Ci coś powiedzieć -rzuciła, a ja spojrzałam na nią pytająco- No więc idę dziś na randkę!
-Co, co? Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? Dobra nie ważne z kim? -zapytałam po chwili.
-A no wiesz taki jeden -zaczęła się ze mną droczyć.
-Oj no nie wygłupiaj się tylko mi tu mów! -powiedziałam mega ciekawa.
-No, a więc idę z ... - i w tym momencie zaprzestała.
-Caro no mów! -wydarłam się na nią z ciekawością, a ona wyszczerzyła swoje białe zęby.
-Dobra powiem Ci -i znów przerwała- idę z Jonasem -powiedziała, a mnie zatkało.
-Z tym Jonasem co myślę? -ucieszyłam się.
-Tak z tym Jonasem co myślisz. Z Jonasem Hoffmanem piłkarzem Borussii Dortmund -zaśmiała się, a ja rzuciłam jej się szczęśliwa na szyję. Naprawdę ucieszyła mnie ta wiadomość mimo to, że nawet nie wiedziałam, że się znają. Powiedziała, że wszystko powie mi później i po tym pożegnała się ze mną i pośpiesznie wyszła z mojego domu. Ja za to poszłam do góry przygotować się na zakupy z Denise.
****************************************************************************
 
Przepraszam, że tak późno <3
 
 


poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 6 ;)

Rozdział 6
 
Jako, że śniadanie już było gotowe, a Reus w dalszym ciągu spał postanowiłam go obudzić. Włączyłam telewizor, ale na początku go wyciszyłam, później włączyłam stację z rockowymi piosenkami i po głosiłam w trakcie przerwy między piosenkami. Kiedy rozbrzmiała kolejna energiczna piosenka piłkarz dosłownie wyskoczył na baczność. Od razu po tym zaczęłam się śmiać, aż w końcu znalazłam się na podłodze nie przerywając poprzedniej czynności.
-Ha-ha, bardzo śmieszne -powiedział po chwili i zrobił obrażoną mina. Ja w tym czasie nawet na sekundę nie przestałam się śmiać- Tak bardzo lubisz się śmiać? Okej sama tego chciałaś -Marco prawie, że do mnie podbiegł i zaczął mnie łaskotać.
-Aaa! Marco nie ja mam łaskotki! Haha przestań proszę! -krzyczałam przez śmiech.
-No dobra, niech Ci będzie -powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą i usiadłam na podłodze- A nie jednak nie -rzucił i znów zaczął mnie gilgotać. Nie mogłam wytrzymać, że aż popłakałam się ze śmiechu. Po jakiś 3 minutach chłopak w końcu mnie zostawił i pomógł mi wstać. Kiedy już stałam Reus byłam na tej wysokości, że mój wzrok przykuły cudowne zielone tęczówki piłkarza. Z niemałym trudem przestałam spoglądać chłopakowi w oczy i pociągnęłam go za sobą do kuchni gdzie był już przygotowany posiłek.
-Smacznego -powiedziałam i zabrałam się za jedzenie śniadania.
-Smacznego -piłkarz uśmiechnął się lekko i również zaczął jeść. Po spożytym posiłku dalej siedzieliśmy przy stole i piliśmy herbatę.
-Wiesz chciałam Ci podziękować -rzuciłam po chwili.
-Ale za co? -zdziwił się piłkarz.
-Jak to za co? Gdyby nie ty nie wiem jakbym przeżyła wczorajszy dzień, a dzięki tobie nawet dobrze się bawiłam. Praktycznie zapomniałam o całym zdarzeniu i teraz wiem, że popełniłam błąd wiążąc się z Davidem, więc jeszcze raz dziękuję -uniosłam lekko kąciki ust.
-Oj Ann nie ma za co. Jak to się mówi prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie -zaśmiał się, a po chwili wstał od stołu i zaczął sprzątać.
-Nie wygłupiaj się, zostaw ja to posprzątam -powiedziałam podchodząc do piłkarza.
-Siadaj i mi tu nie przeszkadzaj -wyszczerzył swoje białe zęby- ty zrobiłaś to ja sprzątam, a resztą wypij sobie na spokojnie herbatkę mi nic się nie stanie -posłuchałam chłopaka i posłusznie usiadłam na miejscu obserwując jak Marco wszystko sprząta.
-Wiesz co ja zaraz przyjdę, pójdę tylko pod prysznic i za chwilę jestem.
-Okey -odpowiedział, a ja znikłam za schodami. Czułam tylko, że Reus odprowadził mnie wzrokiem. Szczerze to cieszyłam się, że go poznałam. W sumie znamy się nieco ponad dobę, ale wydaje mi się jakbym znała go od zawszę.
Marco:
Po tym jak Ann zafundowała mi oryginalną pobudkę poszliśmy zjeść przygotowane przez nią śniadanie. Ja posprzątałem po posiłku, a dziewczyna poszła pod prysznic. Praktycznie od razu po tym jak skończyłem sprzątać zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekran i wyświetlił się numer Hummelsa. Bez zastanowienia odebrałem.
-No cześć Reusik! Przyjechać zaraz po Ciebie na trening? -zapytał.
-Kurde zapomniałem, że dziś jest! Muszę najpierw pojechać do domu się spakować, więc chyba wybiorę się sam -odpowiedziałem przyjacielowi.
-Jak to musisz pojechać do domu? To gdzie ty jesteś? -zapytał zdziwiony.
-U Ann -chciałem coś dodać, ale Mats mi przerwał.
-Coo?! Jak to u Ann?! Przecież ona jest z Davidem. Zresztą ty i ona? No nie wierzę...
-Nie, nie o to chodzi, a w sprawie chłopaka to już nie ma.
-Aaaa dobra rozumiem Reusik romantyk, pocieszyciel... Ale jak ją w sobie rozkochasz i zranisz to stary nie będzie z tobą dobrze. Pamiętaj, ze to moja przyjaciółka i siostra najlepszego przyjaciela, więc uważaj lepiej -powiedział całkiem poważnie.
-Spokojnie nie zamierzam jej zranić. Jednak najpierw muszę ją jakoś do siebie przekonać... Dobra wiesz ja muszę kończyć do zobaczenia zaraz -powiedziałem i od razu się rozłączyłem, ponieważ do salonu weszła gospodyni domu. Wyglądała naprawdę cudownie. Miała na sobie czarne rurki i jakąś luźniejszą koszulkę, a do te jej cudowne, długie, brązowe włosy i delikatny makijaż. Jeszcze ten jej śnieżnobiały uśmiech... Była taka śliczna, że kiedy tylko ją zobaczyłem moje serce zaczęło szybciej bić.
 -I co wyglądam jakoś jak człowiek czy nie za bardzo? -zapytała po chwili.
-Jest idealnie -powiedziałem i dałem jej buziaka w policzek.
-A to za co? -zarumieniła się lekko.
-Tak na pożegnanie -uśmiechnąłem się.
-Już mnie zostawiasz? -zaśmiała się.
-Wiesz zapomniałem, że za chwilę mam trening, więc muszę się zbierać -powiedziałem i ruszyłem w stronę przedpokoju- Słuchaj ty jesteś na AWF-ie prawda?
-No tak, a o co chodzi?
-A o której dziś kończysz zajęcia?
-O 16 ale dlaczego pytasz ?-zdziwiła się trochę.
-Czyta ciekawość -uśmiechnąłem się do niej- Dobra mała ja lecę pa -powiedziałem po czym ją przytuliłem, a następnie wyszedłem z jej domu. W ekspresowym tępię znalazłem się u siebie w domu, spakowałem się i po chwili byłem już na treningu. Udało mi się przyjechać chwilę przed rozpoczęciem. Chłopaków trochę zdziwiło tak późne moje przybycie, bo zazwyczaj na porannych treningach jestem jednym z pierwszych. Szybko się przebrałem, a chwilę później biegałem już po murawie.
***********************************************************************************
 
Sorry, że tak późno, ale jakoś nie miałam czasu xD
Mam nadzieję, że się podoba ;)
 
Jeśli można prosiłabym każdego czytającego o zostawienie komentarza ;)
Z góry dziękuję <3
 
 
 
 

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 5 ;)

Rozdział 5

Po tym jak weszliśmy do domu ja usiadłem na kanapie tak jak kazała mi dziewczyna, a ona poszła się przebrać. Nawet kiedy jej przy mnie nie było cały czas o niej myślałem. W prawdzie nie znałem jej praktycznie w ogóle, ale od momentu gdy ją ujrzałem spodobała mi się bardzo. Nie mogę tego nazwać miłością, teraz jak najwyżej mogę powiedzieć, że to zauroczenie, ale kto wie jak to wszystko się potoczy. Jako, że Ann nie była mi obojętna nie czułem się źle w momencie w którym była cała zapłakana. Co prawda w dalszym ciągu nie wiem co się stało, ale zrobię wszystko by jej humor się wkrótce poprawił. Moje rozmyślenia przerwała szatynka, która ponownie weszła do pokoju. Spojrzałem na zegarek i było dopiero chwilę przed 16, więc mogłem zostać u dziewczyny jeszcze dużo czasu. Ann podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła z nich dwa kieliszki. Spojrzała na mnie pytająco unosząc jeden do góry, a ja w odpowiedzi skinąłem twierdząco głową. Mimo to, że byłem samochodem postanowiłem napić się z nową przyjaciółką. Szatynka postawiła kieliszki na szklanym stoliku, a następnie wróciła się po butelkę różowego wina. Nalała do każdej lampki po tyle samo trunku, a następnie podała mi jeden siadając na sofie po turecku.
-Chcesz wiedzieć co się stało? -zapytała po chwili ciszy.
-Nie ukrywam, że mnie to ciekawi, ale jeśli to dla Ciebie trudny temat nie musisz mówić.
-Spokojnie jakoś dam radę -uniosła lekko kąciki ust do góry- A więc... -zaczęła i od razu wzięła spory łyk wina- Widzisz przez najbliższe 4 lata spotykałam się z Davidem. Poznałam go dzięki Denise, ponieważ jest jej bratem, ale mniejsza z tym. Mięliśmy już praktycznie zaplanowaną przyszłość i ogólnie no byliśmy w sobie zakochani. Bynajmniej mi tak się wydawało. Kiedy byliśmy w tej kawiarni jak wiesz poszłam do łazienki no i kiedy myłam ręce zauważyłam, że z jednej z kabin wychodzi mężczyzna zarówno jak i jakaś dziewczyna, więc nie trudno było się domyślić co właśnie robili ... -przerwała na chwilę i wzięła kolejny duży łyk trunku.
-Nie musisz dalej mówić, domyślam się co się stało. Czyli rozumiem, że koleś który wyszedł za tobą z łazienki to David? -zapytałem, a w odpowiedzi dostałem tylko kolejny potwierdzający gest. Ann przez cały czas który mówiła miała łzy w oczach. Kiedy jednak skończyła spuściła głowę i zaczęła mieszać winem. W tym momencie objąłem ją delikatnie ramieniem i zacząłem- Jeśli zrobił coś takiego, po prostu nie był Ciebie wart.
-A może to po prostu ja nie spełniałam jego wymagań. Może to moja wina? Może po prostu byłam dla niego nieodpowiednia -zaczęła się obwiniać.
-Ann proszę Cię nawet tak nie mów! -rzuciłem łapiąc ją na obydwa ramienia i lekko nimi potrząsając- Jeśli ten cały chłoptaś zrobił coś takiego to jest skończonym kretynem! Nie znam Cię dobrze, w sumie w ogóle Cię nie znam, ale wiem, że jesteś wspaniałą i do tego śliczną dziewczyną. To on nie zasługuje na kogoś takiego jak ty a nie odwrotnie.
-Dziękuję -powiedziała po czym uśmiechnęła się nieśmiało. Następnie wstała i podeszła do kolejnej szafki- Masz może ochotę na jakiś film? -zapytała- Tylko proszę mogę oglądnąć wszystko tylko nie romanse -zaśmiała się- Co powiesz na "Po prostu walcz''?
-Jak najbardziej jestem za!

Ann:
Byłam wdzięczna Marco za to, że mnie zostawił nie w tak ciężkim momencie. Zaproponowałam żeby na poprawienie humoru obejrzeć jakiś film, ale najpierw razem z nowo zapoznanym piłkarzem poszliśmy przygotować coś do jedzenia, bo zarówno ja jak i on byliśmy strasznie głodni. Wspólnie zrobiliśmy naleśniki, a po spożytym posiłku postanowiliśmy zrobić popcorn żeby lepiej oglądało nam się film. Jako, że nie miałam go w domu razem poszliśmy do pobliskiego sklepu. Kupiliśmy popcorn i jakieś chipsy i znów wróciliśmy do mnie. Usiedliśmy na kanapie w salonie i włączyliśmy film. Kiedy spojrzałam na wiszący na ścianie zegarek była już 19. Chcąc nie chcąc mimo, że bardzo lubiłam ten film zasnęłam na ramieniu klubowej 11. Obudziłam się dopiero kolejnego dnia rano o 9. Kiedy się ocknęłam zobaczyłam Reusa śpiącego na kanapie. Wychodziło na to, że musiał zasnąć chwilę po mnie. Nie chciałam go budzić, więc ruszyłam do kuchni przygotować jakieś śniadanie. Zrobiłam grzanki, a do tego nakroiłam jakieś warzywa i zrobiłam herbatę. Wszystko postawiłam a stole w kuchni a dopiero po tym ruszyłam obudzić śpiącego piłkarza. Zafundowałam mu dość nietypową pobudkę.
***************************************************************************************
 
Dobranoc ;*
 
 
 
 

Rozdział 4 ;)

Rozdział 4
 
Kiedy byłam w łazience nagle mój dobry humor dobiegł końca. Stałam i myłam ręce, a następnie kątem oka w lustrze zauważyłam męską sylwetkę wychodzącą z kabiny. Zdziwiło mnie to trochę gdyż była to żeńska toaleta. Następie zobaczyłam dziewczynę wychodzącą z tej samej kabiny, więc nie trudno było się domyślić co owa para tam robiła. W momencie w którym podniosłam głowę po prostu mnie zamurowało. Tym mężczyzną był David. Odwróciłam się tak bym mogła spojrzeć mu prosto w twarz.
-To jest ta twoja praca i uczelnia?! -wykrzyczałam ze łzami w oczach.
-Ann kochanie to nie jest tak jak myślisz, to tylko tak dziwnie wygląda... -chłopak zaczął się tłumaczyć.
-Co może powiesz mi, że właśnie teraz nie przeruchałeś się z tą laską?! -wskazałam na dziewczynę stojącą obok niego, a po moim policzku spłynęły łzy- Zresztą nie ważne, to koniec! Słyszysz? To już jest skończone! -wykrzyczałam.
-Nie możesz mnie zostawić! Ann ja Cię kocham!
-Tak? To tylko popatrz! -po tych słowach wyszłam z łazienki, a następnie wybiegłam przed budynek. Usiadłam na jakiejś ławce, która stała przed i zaczęłam zanosić się płaczem. Nie wiedziałam jak David mógł mi to zrobić, ja na prawdę go kochałam. Chciałam spędzić z nim resztę swojego życia, a on zrobił mi takie świństwo.
Marco:Po treningu na siłowni zaprosiłem Ann na kawę, ponieważ bardzo chciałem ją lepiej poznać. Na moje szczęście się zgodziła. Poszliśmy do jakiejś najbliższej kawiarni. Dziewczyna zaproponowała Starbucks. Mnie było wszystko jedno, więc od razu ruszyliśmy w stronę lokalu. Zamówiliśmy napoje i trochę pogadaliśmy i się pośmialiśmy. Kiedy już mięliśmy wychodzić szatynka poszła do toalety, a ja w tym czasie za nas zapłaciłem. Wróciłem do stolika czekając na dziewczynę. Ku mojemu zdziwieniu po jakiejś chwili zauważyłem Ann która wybiega z płaczem z łazienki, a za nią jakiś wysoki brunet. Nie wiedziałem o co chodzi, więc bez zastanowienia wybiegłem za nią. Gdy byłem przed budynkiem zobaczyłem ją siedzącą na jednej z ławek. Była skulona, a jej twarz była schowana w kolanach. Szybkim krokiem podszedłem do dziewczyny i usiadłem koło niej. W momencie w którym zauważyła, że koło niej jestem podniosła głowę, spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. Przytuliłem ją nic nie mówiąc, a ona schowała się w moich ramionach i zaczęła szlochać. W dalszym ciągu nie wiedziałem o co chodzi lecz jednak nie zadałem żadnego pytania tylko gładziłem ją po głowie.
-Ciii, nie płacz proszę -powiedziałem po chwili. Po moich słowach Ann uniosła wzrok i spojrzała w moje oczy, a ja otarłem łzy które spływały po jej policzku.
-Marco mógłbyś mnie zawieźć do domu? Proszę nie chcę już tutaj być...
-Oczywiście, chodźmy -uśmiechnąłem się, a po chwili ruszyliśmy w stronę mojego samochodu. Otworzyłem drzwi od strony pasażera by szatynka mogła swobodnie wejść do pojazdu, a gdy była już w środku zamknąłem je i poszedłem usiąść za kierownicą. Włożyłem kluczyki do stacyjki, a po chwili byliśmy już w drodze do domu dziewczyny. Spojrzałem na Ann, a ona siedziała wpatrzona w widok za oknem ze smutnym wyrazem twarzy.
-Przepraszam... -powiedziała gdy byliśmy już pod jej domem.
-Za co? -spojrzałem na nią nie jasno.
-Za to, że tak nagle wybiegłam z kawiarni i nic Ci nie powiedziałam...
-Przestań, to twoja sprawa, a jeśli nie chcesz o tym rozmawiać nie będę Cię przecież do tego zmuszać -powiedziałem spoglądając prosto w jej cudowne niebieskie, ale jednocześnie zapłakane oczy i odgarnąłem włosy z jej twarzy.
-Chciałbyś może do mnie teraz przyjść? Nie chcę zostać teraz sama -zapytała, a ja w odpowiedzi skinąłem głową. Pośpiesznie wyszedłem z auta i otworzyłem drzwi dziewczynie, a następnie zamknąłem je za nią. Razem z Ann weszliśmy do środka domu i od razu skierowaliśmy się w stronę salonu.
***********************************************************************************
 
 

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 3 ;)


Rozdział 3


-O chłopaki w końcu jesteście! -powiedział uśmiechnięty Mats i po chwili rzucił jakimś tekstem jak zawszę.
-No dobra chłopaki nie obijamy się tylko zaczynamy! -powiedziała śliczna szatynka. Nie wiem co mi się stało, ale od kiedy weszłem na sale nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Dobra młoda to skoro jesteś taka mądra to ty ustalasz ćwiczenia mi i Marco, a Luc Robertowi i Nuriemu zgoda?
-Mi to pasuje -uśmiechnął się Lucas i po chwili odszedł z chłopakami na drugą stronę sali. Ja w dalszym ciągu stałem nic się nie odzywając.
-A no tak byłbym zapomniał! -rzucił Hummi łapiąc się za głowę- Marco to jest Ann siostra Lucasa, Ann... -nie dokończył, bo dziewczyna mu przewała.
-Matsiu myślę, że kolega ma język prawda? -powiedziała spoglądając w moją stronę.
Ann:
Kiedy Luc mówił mi, że Mats przyjdzie z kolegami jak najbardziej spodziewałam się Nuriego, Mitcha i Roberta, ale obecność Reusa zdziwiła mnie i to nawet bardzo. Mimo to, że mój brat był jego dobrym przyjacielem nigdy nie miałam okazji go poznać. Lucas dobrze wiedział, że klubowa 11 jest moim ulubionym zawodnikiem, ale że lubił robić mi na złość i nigdy nie chciał mi go przedstawić. Hummels jak zawszę podzielił się na grupy, ale przed rozpoczęciem ćwiczeń chciał zapoznać mnie z piłkarzem, jednak przerwałam mu w połowie.
-Matsiu myślę, że kolega ma swój język prawda? -wyszczerzyłam zęby i spojrzałam na blondyna.
-Więc jestem Marco -powiedział uśmiechając się szarmancko i całując delikatnie moją dłoń. Poczułam tylko jak robią mi się rumienie.
-Cóż za gentelman -zaśmiałam się. Szczerze mówiąc podobało mi się zachowanie Reusa. Szkoda, że David nie jest taki jak on jeśli chodzi o kulturę - Spoko blondasku, dobrze wiem kim jesteś tylko się zgrywam -pstryknęłam go lekko w nos- a tak a propo ładna ta sobotnia bramka -uśmiechnęłam się do piłkarza, a następnie wyprzedziłam obydwóch idąc w stronę elekrtycznej bierzni- No to na początku pobiegamy sobie 10 min później rozgrzewka i ćwiczenia co wy na to?
-No niech Ci będzie
-powiedział piłkarz z numerem 15 i zaczęliśmy trening. Zajął nam dość dużo czasu, bo nieco ponad 3 godziny. Po ostatnim ćwiczeniu chłopacy rzucili się zmęczeni na ziemie.
-I co staruszku, młoda dała Ci niezły wycisk nie? -zaśmiałam się ufatysfakcjonowana.
­-Nigdy więcej nie poproszę cię o ułożenie ćwiczeń! Jesteś bardziej wymagająca niż nasi trenerzy klubowi! -uśmiechnęłam się tylko promiennie, a po chwili podszedł do nas Lucas razem z chłopakami. Chwilę z nimi pogadałam, a później poszłam do sztani. Wzięłam prysznic w łazience dla persolnelu, a następnie szybko się przebrałam. Kiedy wyszłam przed budynek i już miałam zamiar wracać do domu zaczepił mnie Reus.
-Ann co powiesz na kawę? -zapytał mnie.
-Hmmm w sumie nie zbyt mam co robić, więc czemu nie. Ale w takim razie jestem zmuszona się z tobą zabrać -zaśmiałam się lekko, a piłarz z uśmiechem na twarzy otworzył mi drzwi od samochodu, a po chwili dołączył do mnie po drugiej stronie pojazdu. Pojechaliśmy do jakiegoś lokalu i tam zamówiliśmy sobie kawę. Rozmawialiśmy przy tym trochę się poznając, ale po jakiejś chwili zostawiłam piłkarza przy stoliku, a sama poszłam do toalety. Umyłam ręce i lekko przeczesałam włosy, ale rzecz którą po tym zobaczyłam doszczętnie zepsuła mój dobry, bliski ideału humor.
**************************************************************************************
 
A co mi tam macie jeszcze jeden rozdział xD
Tym razem serio dobranoc i do jutra ;*
 
 


Rozdział 2 ;)

Rozdział 2

Zajęcia jak zawszę bardzo mi się podobały. Kiedy razem z dziewczynami wychodziłyśmy z budynku zauważyłam Davida, który stoi oparty o samochód. Gdy tylko go zobaczyłam na mojej twarzy wymalował się uśmiech. Pożegnałam się z dziewczynami i szybkim krokiem podeszłam do chłopaka, Caro została razem z pozostałą częścią grupy.
-Cześć kochanie -przywitał mnie słodkim pocałunkiem.
-No hej, co ty tutaj robisz? -zapytałam lekko zdziwiona.
-Co już nie mogę odwiedzić mojego szczęścia -dał mi całusa w policzek.
-No jasne, że możesz, ale nie powinieneś być teraz w pracy?
-Nie, dziś dali mi wolne, więc oto i jestem -uśmiechnął się, po czym odszedł o de mnie i wsiadł do auta. Zrobiłam to samo co mój partner i odjechaliśmy spod uniwersytetu. Po chwili byliśmy już w moim domu. David poszedł usiąść do salonu, a ja skierowałam się do kuchni. Nalałam mi jak i zarówno ukochanemu coś do picia. Szklanki z napojem postawiłam na szklanym stoliku, a sama usiadłam koło chłopaka kładąc mu nogi na kolanach. Porozmawialiśmy trochę o dzisiejszym i wczorajszym dniu, a później jak zawsze gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dość długo nam to zajęło, bo gdy spojrzałam na zegarek było już chwilę przed 22. Poinformowałam Davida, że już muszę iść się powoli ogarniać. Myślałam, że chłopak zostanie na noc u mnie, ale jednak się myliłam. Powiedział tylko, że jutro musi rano wstać do pracy, a później od razu na uczelnie. Pożegnał mnie szybkim pocałunkiem i wyszedł z mojego domu. Ja w tym czasie poszłam do łazienki się odświeżyć, a następnie od razu położyłam się do łóżka. Byłam tak zmęczona, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
*Następnego dnia*
Wstałam chwilę przed 9. Od razu po obudzeniu się ubrałam. Z tego co wyczytałam z termometru było dość zimno, więc ubrałam jeansy, a do tego granatową koszulkę. Po uszykowaniu się spakowałam się jeszcze na siłownię. Do torby spakowałam strój oraz buty i zeszłam na dół. Na śniadanie przygotowałam sobie jakieś kanapki, a do tego zieloną herbatę. Po spożytym posiłku poszłam jeszcze spiąć włosy i już byłam gotowa. Wyrobiłam się idealnie na czas. Siłownia Lucasa była może kilometr od mojego domu, więc zarzuciłam na siebie jeszcze granatową parkę, a do tego niebieskie air maxy i wyszłam z domu. NA miejscu byłam po 5 minutach. Przed salą treningową na chwile wpadła Denise.
-No cześć stara -przywitałam się z bratową, po czym ją przytuliłam.
-O hej Ann. Wybacz, pogadałabym z tobą, ale niestety nie ma teraz czasu -skrzywiła się lekko- Słuchaj zadzwonię do Ciebie gdzieś tak pod wieczór i sobie pogadamy ok? A teraz idę, bo śpieszę się na sesję papa -powiedziała i mnie przytuliła, a po chwili znikła za drzwiami budynku. Jak zawsze była w dobrym humorze i roztrzepana. Przez szklane drzwi zauważyłam brata, więc od razu poszłam do szatni przebrać się w ciuchy treningowe. Praktycznie jak zawszę byłam sama, więc szybko wskoczyłam w strój i poszłam na salę.

Marco:
 Jako, że Mats zaproponował mi wczoraj wypad na siłownie do Lucasa ustawiłem sobie budzik na 9. Niechętnie zwlokłem się z łóżka i ruszyłem do łazienki wziąć zimny prysznic. Po tym ubrałem się w dresy i jakąś koszulkę, a strój sportowy schowałem do torby. Następnie zjadłem jakieś szybkie śniadanie. Wsunąłem na nogi buty i tak jak się umówiłem pojechałem po Matsa. Wjechałem do mojego samochodu, a po chwili byłem już pod domem przyjaciela. Wszedłem do domu przyjaciela bez pukania tak ja miałem w zwyczaju, ale kiedy tylko otworzyłem drzwi chłopak stał przed nimi.
-O już jesteś, no to jedziemy? -zapytał, a ja tylko skinąłem twierdząco głową. Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę siłowni. Kiedy wchodziliśmy przed budynkiem stali już Robert, Mitch i Nuri. Przywitaliśmy się z nimi, a później weszliśmy do budynku z którego wychodziła Denise. Przywitała się z nami tylko szybkim "cześć", a po chwili weszła do auta i gdzieś pojechała. Wszyscy razem poszliśmy do szatni się przebrać. Mats, Nuri i Mitch poszli na salę, a ja razem z Robertem zostaliśmy jeszcze chwilę w szatni by do końca się przygotować. Kiedy już byliśmy gotowi weszliśmy na sale. Stali tam chłopaki, Lucas i jakaś dziewczyna która się z nimi witała.
********************************************************************************
No to leci do was kolejny rozdział ;) Kolejny dodam jutro, gdzieś też o tej godzinie ;)





środa, 23 października 2013

Rozdział 1 ;)

Rozdział 1

 
 Ann:
Wstałam późno, a dokładnie o 12, bo zajęcia miałam dopiero o 16. Po obudzeniu się od razu dostałam telefon od Caroline.
-Hej kochana! Nie obudziłam? -zapytała mnie przyjaciółka.
-No cześć, nie właśnie wstałam -uśmiechnęłam się do telefonu.
-To w takim razie rób śniadanie będę za 15 minut -zaśmiała się.
-Okey, ale jutro to ja przychodzę do Ciebie!
-Dobra niech Ci będzie. Za chwilkę przyjdę, muszę się tylko ubrać i jestem u Ciebie.
-No spoko, czekam -powiedziałam i się rozłączyłam.
Zeszłam na dół by przygotować śniadanie dla mnie jak i zarówno dla Caro. Postanowiłam, że zrobię naleśniki tak więc wzięłam wszystkie potrzebne składniki i zaczęłam przygotowywać posiłek. Zaparzyłam jeszcze kawę i wszystko już było gotowe. Na stole w kuchni postawiłam usmażone "placki", dżem oraz nutelle. Gdy wszystko już było przygotowane usłyszałam otwieranie się drzwi wejściowych. Domyśliłam się, że to Carolina, więc nawet nie wzdrygnęłam.
-W kuchni! -krzyknęłam i upiłam spory łyk kawy po chwili przyjaciółka stała już koło mnie.
-Cześć kochana -powiedziała przytulając mnie- Wybacz, że tak długo, ale rozmawiałam z rodzicami.
-No spoko, siadaj śniadanie już gotowe -powiedziałam i usiadłam przy stole. Dziewczyna usiadła naprzeciw mnie po czym zaczęłyśmy jeść przygotowany prze ze mnie posiłek. Gdy skończyłyśmy Caro zebrała brudne naczynia, a ja w tym czasie poszłam się ubrać. Założyłam na siebie czarne spodnie, a do tego biały wełniany sweter. Prze prostowałam lekko włosy, a rzęsy pociągnęłam czarnym tuszem do rzęs. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół do przyjaciółki, która siedziała w salonie i oglądała coś w telewizji. Jak w każdy poniedziałek Caro oczywiście oglądała powtórkę meczu z weekendu.
-Co to za mecz? -zapytałam siadając koło dziewczyny.
-Borussia z Hannover'em. Jak na razie jest 1:0 dla Bvb -uśmiechnęła się promiennie.
-Oooo, a kto strzelił bramkę? -rzuciłam zaciekawiona nie odrywając oczu od telewizji.
-Reus mówię Ci jaka ładna brameczka -odpowiedziała i ucichła. Szczerze mówiąc oby dwie wciągnęłyśmy się w mecz, ale niestety była to końcówka drugiej połowy. Moją uwagę od ekranu odwrócił dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ukazał się numer Lucasa. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni.
-No cześć brat, co tam? -powiedziałam od razu po odebraniu połączenia.
-No hej siostra, no wszystko dobrze. Słuchaj jutro nie masz zajęć prawda?
-No nie, a coś się stało, pomóc Ci na siłowni czy coś w tym stylu? Jak tak to spoko.
-No właśnie w tej sprawie. Mats zadeklarował się, że przyjdzie razem z kolegami, a nie za bardzo mam osoby do pomocy przy sprzętach czy chociaż ćwiczeń no a sam przecież wszystkiego nie zrobię... To jak mogę liczyć na twoją pomoc? Jak chcesz możesz wziąć ze sobą Caroline -powiedział, a ja z miłą chęcią się zgodziłam. Lubiłam przebywać na jego siłowi, nie dość, ze byłą duża to jeszcze mogłam sobie przy okazji poćwiczyć i poznać nowych ludzi. Poprosił żebym przyszła przed 10, a po chwili się rozłączył. Ja w tym czasie nalałam sobie i przyjaciółce coś do picia i ponownie usiadłam koło niej podając jej szklankę z napojem.
-Co robisz jutro? -zapytałam dziewczynę.
-Jutro? hmmm... A no tak zapomniałabym, obiecałam, że pomogę rodzicom, bo chcą przerobić mój stary pokój -uśmiechnęła się lekko- A czemu pytasz?
-A, nie bo myślałam, że pójdziesz ze mną jutro na siłownie, ale w takim razie pójdę sama.
-Sorry kochana innym razem -odparła, a po chwili zmieniłyśmy temat. Kiedy tak sobie plotkowałyśmy kompletnie straciłyśmy poczucie czasu. Jakoś przed 15 wyszłyśmy z mojego mieszkania i powoli ruszyłyśmy w stronę uczelni. Jako, że szkoła była całkiem spory kawałek od mojego domu na miejscu byłyśmy 10 minut przed rozpoczęciem się zajęć.
***********************************************************************************

Więc zaczynam znów regularnie dodawać opo,
no przynajmniej się postaram xD

Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)

Ale teraz żegnam się z wami kochani <3
Dobranoc i kolorowych ;*
 
 
 
~ Lewa ♥
 
 
 
<3 BVB 2-1 ARSENAL !!
 
 
MKHITARIAN 16' LEWANDOWSKI 82' <333

 
 
 
 
<3 FCB 1-1 MILAN !!
 
 
MESSI 23' <333
 
 

 
 
 
 
 
<3 CHELSEA 3-0 SCHALKE !!
 
 
TORRES 5' 97' HAZARD 69' <333

 
 
 
~ Lewa ♥

niedziela, 20 października 2013

Prolog ;)

1. Ann -główna bohaterka, 21 letnia mieszkanka Dortmundu, siostra najlepszego przyjaciela Matsa Hummelsa, najlepsza przyjaciółka Caroline, kibicka Borussii Dortmund i FC Barcelony, młodsza siostra Lucasa i Jennifer, dziewczyna Davida, studenta studentka AWF-u.
2. Marco -główny bohater, 24 letni piłkarz klubu Borussii Dortmund, przyjaciel Hummelsa, singiel.
3. Caroline -21 letnia mieszkanka Dortmundu, najlepsza przyjaciółka Ann, kibicka BvB i FCB, singielka, studentka AWF-u. 
4. David -24 letni mieszkaniec Oberhausen, chłopak Ann, kibic BvB i Realu Madryt, student na ostatnim roku AWF-u, fizjoterapeuta klubu z Oberhausen.
5.Jennifer -starsza siostra Ann, 23 letnia mieszkanka Dortmundu, najlepsza przyjaciółka Lary, trener personalny, narzeczona Tobiasa -fizjoterapeuty Borussii.
6.Mats -25 letni piłkarz Borussii Dortmund, najlepszy przyjaciel Lucasa i dobry przyjaciel Reusa.
7.Denise -25 letnia mieszkanka Dortmundu, modelka, żona Lucasa i siostra Davida.
8.Lucas -26 letni mieszkaniec Dortmundu, starszy brat Ann, najlepszy przyjaciel Matsa, właściciel siłowni, mąż Denise.
9.Lara -23 letnia mieszkanka Dortmundu, najlepsza przyjaciółka Jennifer, instruktorka w szkole tanecznej Blummer, kibicka Borussii, singielka.
********************************************************************************

Tak, a więc macie tu opisanych bohaterów nowego opowiadania.  Pierwszy rozdział powinien ukazać się jakoś w tym tygodniu, ale jeszcze nie wiem dokładnie kiedy ;p Tak czy tak do zobaczenia <3


~ Lewa ♥
 

piątek, 18 października 2013

Rozdział 93 ostatni!


Rozdział 93
 
Gdy otworzyłam oczy mało co nie zemdlałam. Zobaczyłam klękającego prze de mną Roberta z dużym bukietem czerwonych róż. Był chyba bardziej zdenerwowany niż ja choć nie wiem czy to było możliwe. Piłkarz wręczył mi róże, po czym zaczął niezbyt głośno mówić:
-Lori pierwsze co chciałem Ci powiedzieć to to, że przepraszam, że tak długo z tym zwlekałem. Wiem, że jesteś tą jedyną, że tylko ty się liczysz i chcę spędzić z tobą resztę swojego życia. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszą osobą na świecie i zostaniesz moją żoną? -moje serce zaczęło walić jak szalone, a łzy zaczęły samowolnie płynąć po moich policzkach.
-Tak, tak! Oczywiście, że tak! -wykrzyczałam po chwili ciszy, a następnie rzuciłam się w ramiona piłkarza. Robert wyjął małe czerwone pudełko z kieszeni, a następnie wyciągnął z niego pierścionek zaręczynowy i delikatnie wsunął go na mój palec. W tym momencie moje łzy były nie do opanowania. Po chwili usłyszeliśmy gromkie brawa ze strony zawodników Borussii. Spojrzałam na moją dłoń i byłam jeszcze bardziej zadowolona. Pierścionek który widniał na moim palcu był cudowny. Lewandowski miał rację lepszej niespodzianki dostać nie mogłam. Po całym zdarzeniu DJ puścił kolejną wolniejszą piosenkę i ponownie zaczęliśmy tańczyć, tym razem już jako narzeczeni. Chwilę później wróciliśmy do stolików i wszyscy zaczęli nam gratulować. Okazało się, że wszyscy moi przyjaciele wiedzieli co ma się dziś stać, lecz żadne z nich nie pisnęło nawet słówka na ten temat. Dowiedziałam się również, że Klara pomagała wybierać Robertowi pierścionek. Cieszyłam się, że mam taką przyjaciółkę która zna mnie na wylot, wybrali dokładnie taki pierścionek o jakim marzyłam i Klar bardzo dobrze o tym wiedziała. Mój humor nie mógł być lepszy, jedno z moich największych marzeń spełniło się właśnie w tym momencie. Do końca wieczoru uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Klub opuściliśmy praktycznie ostatni razem z Klarą i Marco. Jako, że oboje nic nie pili przy okazji odwieźli nas do domu. Po pożegnaniu się z przyjaciółmi weszliśmy do domu, a ja praktycznie od razu skierowałam się w stronę łazienki w której wzięłam szybką, ale za to orzeźwiającą kąpiel, następnie ubrałam się w pidżamy i poszłam do pokoju. Lewy trochę wypił, więc nie zdziwił mnie widok śpiącego piłkarza w samych bokserkach na łóżku. Położyłam się koło niego okrywając się kołdrą. W tedy momentalnie się przebudził po czym również okrył się kołdrą i przytulił mnie do siebie. Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
 
*pół roku później*
 
Od zaręczyn Roberta między nami układa się jeszcze lepiej niż przedtem. W ogóle się nie kłócimy, najwyżej sprzeczamy o jakieś błahostki, ale po chwili jesteśmy z powrotem w zgodzie. Mamy już ustaloną datę ślubu, miejsce wszystko! Jakieś dwa miesiące temu Klara urodziła mojego chrześniaka -Alana. Wygląda niemal identycznie jak Reus, za wyjątkiem koloru oczu, akurat to odziedziczył po swojej mamusi. W sumie można powiedzieć, że każdemu układa się z każdym. Jestem w zgodzie z Anią zarówno jak i z Marciem. Razem z Robertem postanowiliśmy ich ze sobą poznać i jak na razie bardzo dobrze się ze sobą dogadują. Moja kariera taneczna idzie w coraz to lepszym kierunku. Mamy zamiar w najbliższej przyszłości razem z Klarą, Klaudią, Sashą i Jenną otworzyć wspólną szkołę taneczną.W skrócie: wszyscy są szczęśliwi i każdy z nas przyjaźni się ze sobą jeszcze bardziej. Miejmy nadzieję, ze zostanie tak jak najdłużej.
 
 
KONIEC
********************************************************************************
No to właśnie tak dodaje tu właśnie ostatni rozdział tego opowiadania ;)
Jeszcze nie wiem kiedy zacznę dodawać nowe i o kim ono będzie, ale
w najbliższym czasie postaram się dodać tutaj prolog ;p
Na koniec chciałam bardzo podziękować Gosi i Gabi ;*
Dziękuję, że tu byłyście i mnie motywowałyście <3
Tak więc do zobaczenia <3
 
 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 
 
 
 
~ Lewa ♥
 
 

 



czwartek, 17 października 2013

Rozdział 92 ;)

Rozdział 92
 
Stanęłam przed szafą i kompletnie nie miałam co wybrać. Zdecydowałam się na sukienkę, którą proponował Robert. Nie wiem dlaczego tam mu się podobała. Zwykła mała czarna bez ramiączek, nic specjalnego. Sukienkę położyłam na łóżku w sypialni następnie wyjęłam z szafy buty i ruszyłam w stronę łazienki zrobić się na "bóstwo". Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu więc po tym jak zrobiłam fryzurę i makijaż wróciłam z powrotem do pokoju ubrać przygotowane ubranie. Przed szafą stał piłkarz i szukał jakiegoś ładniejszego stroju. Pomogłam wybrać mu ciuchy, które zarówno pasowały do mojego zestawu. Kiedy byliśmy gotowi była już 18:50. Jako, że miejsce gdzie miała odbyć się cała impreza było dość daleko od razu po wyszykowaniu się poszliśmy do samochodu. Było trochę chłodno, więc na ramiona zarzuciłam czarną skórzaną kurtkę. Na miejsce jechaliśmy w ciszy w sumie słuchaliśmy jakiś piosenek lecących z radia. Zastanawiałam się o jaką niespodziankę chodziło mojemu ukochanemu, cały czas chodziło mi to po głowie. Gdy dojechaliśmy, na miejscu było mnóstwo paparazzi, lecz żadne z nich nie było wpuszczane do środka. Weszliśmy do klubu i praktycznie od razu przywitali nas Mario i Klaudia. Byli wszyscy piłkarze BvB ze swoimi dziewczynami bądź żonami. Ja z Klau poszłyśmy do Klary, która siedziała przy naszym stoliku razem z Marco, a  Robert z Goetze poszli w przeciwną stronę.
-Hej grubasku! -przywitałam żartem przyjaciółkę po czym delikatnie ją przytuliłam.
-Teraz to się śmiejesz zobaczymy jak bdz za jakiś czas -wystawiła język.
-Oj tam marudzisz, najpierw ślub musi być, a ja nawet pierścionka nie mam, więc trochę sobie poczekamy -zaśmiałam się i usiadłam na swoim miejscu.
-Lori nie wiesz może gdzie poszli chłopaki? -zapytał Reus.
-Nie, ale wiem, że kierowali się w tamtą stronę -powiedziałam wskazując palcem.
-Okey dzięki. Kochanie jak coś zaraz wrócę -zwrócił się do mojej przyjaciółki po czym dał jej buziaka w policzek. Nie posiedziałyśmy jednak długo same przy stoliku, bo po jakiś czasie swoje  miejsca koło nas zajęli Mitch z Riri, Kuba z Karo oraz Piszczu z Ewą, brakowało tylko Matsa i Sashy, ale oni zawsze się spóźniali. Gdy wszyscy sobie rozmawialiśmy nagle do stolika usiedli Robert, Marco i Mario. Każdemu dopisywał humor i wszyscy dobrze się bawili. W pewnym momencie jeden z chłopaków zaproponował żeby wyjść na parkiet trochę potańczyć. Nikt nie miał nic przeciwko temu, więc całą grupką wyszliśmy na środek klubu. Jako, że DJ był Polakiem leciało kilka polskich piosenek, oczywiście razem z dziewczynami śpiewałyśmy wszystkie których znałyśmy słowa. Większa część gruby była już zmęczona, więc prawie wszyscy usiedli przy swoich stolikach. Na parkiecie zostaliśmy tylko ja, Robert, Karolina, Kuba i jeszcze z 3 pary z innych stolików. Nagle zaczęła lecieć wolna muzyka, więc zarzuciłam piłkarzowi ręce na ramiona i wtuliłam się w jego szyję, a on ujął mnie delikatnie w talii po czym zaczęliśmy się lekko kołysać w obie strony.
-To jak, gotowa na moją niespodziankę? -wyszeptał mi do ucha.
-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak! Czekam na nią cały wieczór i pojęcia nie mam co to może być.
-No okej, ale w takim razie musisz zamknąć oczy -powiedział po czym się o de mnie "oderwał". Posłusznie zamknęłam oczy i czekałam na znak Lewego. Usłyszałam ciche "już" i po chwili powoli zaczęłam otwierać oczy. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, byłam wniebowzięta!
***********************************************************************************
No hej ! :D
Wybaczcie mi, ze tak długo nic tu nie dodawałam, ale
w sumie nie miałam jak. We wt wróciłam z wycieczki z
Warszawy, a wczoraj zepsuł mi się komputer i musiałam
wszystko pisać od początku -.- Tak więc przepraszam jeszcze
raz ;) Jest to przedostatni rozdział tego opowiadania, ale
prędzej czy później zacznę dodawać nowe, na tym samym blogu ;)
Nie chce mi się zakładać nowego tym bardziej, że jestem przyzwyczajona
do tego i nawet nie miałabym ochoty prowadzić wszystkiego od początku ;)
Dobra nie ważne xD Jutro dodam ostatni rozdział i wezmę się za
wymyślanie bohaterów do nowego ;p Dobranoc ;**
 
 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 
 
 
 

~ Lewa ♥