Rozdział 51
*Marco*
-W końcu przyszliście! -podszedł do nas Kuba.
-Jak zawsze ostatni -zaśmiał się Mitch.
-A co się dziwicie? Myślicie, że takie cudo samo się zrobi -powiedziałem wskazując na Ann.
-Marco -skarciła mniez nieśmiałym uśmiechem. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w policzek. Dziewczyna usiadła koło Riri, a ja zaraz koło niej. Zaczęła prowadzić monolog z przyjaciółką, a ja z Mitchem. Dopiero po jakimś czasie ogarnąłem, że jest to nasze pierwsze spotkanie po świętach, więc żadne z nich nie wie, że nasz związek jest już całkowicie poważny.
-Uwaga! Stawiam każdemu po martini! -wykrzyczałem radośnie i złożyłem zamówienie do kelnera.
-Ho ho Mareczku, a co to za okazja? -zaśmiał się Nuri.
-Bardzo ważną informację mamy dla was -powiedziałem z szerokim uśmiechem na co przyjaciele spojrzeli na mnie zdziwieni. Ja za to objąłem moją narzeczoną ramieniem- A więc szykujcie się wszyscy na ślub! Oświadczyłem się Ann -rzuciłem klaskając w dłonie. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a chłopacy krzyknęli radośnie. Jedynie Lewandowska była jakaś niepocieszona. Wiem, że nie lubi Ann, ale nic na to nie poradzę. Nie mam pojęcia dlaczego, w sumie od dawna mnie to zastanawia. Wszyscy zaczęli nam gratulować, dziewczyny "rzuciły się" na moją ukochaną oglądając pierścionek poza wymienioną wcześniej osobą. Chwilę później już wszyscy wirowali na parkiecie.
-Odbijany! -usłyszałem już lekko wstawionego Roberta. W tym momencie "zamieniliśmy" się na partnerki. Tańczyłem z Anią, ale jak łatwo było to zauważyć nie była zbyt zadowolona.
-Ania czy coś się stało? -zapytałem dziewczynę.
-Nie, nie. Wszystko jest okey -uśmiechnęła się sztucznie. Kiedy to zauważyłem wyciągnąłem ją z parkietu kluby przed który wyszliśmy.
-Powiesz w końcu o co chodzi? -spojrzałem na nią błagalnie.
-O Ann... -zaczęła na głośnym westchnięciu- Ona Ciebie nie kocha!
-Znowu zaczynasz -powiedziałem przewracając oczami.
-Marco bo to prawda! Ona chcę wyciągnąć od Ciebie tylko kasę! Nie zależy jej na Tobie!
-Ania czy ty słyszysz samą siebie?! To samo mógłbym powiedzieć o Tobie. Co Ona Ci takiego zrobiła, że jej tak nienawidzisz? -zapytałem patrząc na nią.
-Uwodzi mojego męża to Ci wystarcza?! -wykrzyczała ze łzami w oczach.
-Proszę Cię... Dobrze wiesz, że tak nie jest...
-Okey trzymaj się swojego zdania, ale jak Cię zostawi po tym ja wyczyści twoje konto przypomnisz sobie moje słowa! -powiedziała po czym z powrotem wróciła do klubu. Kompletnie jej nie rozumiem. Naprawdę nie wiem co takiego Ann jej zrobiła. Może jest zazdrosna? W sumie kiedyś doszło między nami do czegoś więcej niż między przyjaciółmi. O wiele więcej, ale oboje trzymamy to w tajemnicy. Zresztą byliśmy pijani nie wiedzieliśmy co robimy. Żałuję tego, bo Robert jest moim przyjacielem i kiedy by się dowiedział zabiłby mnie gołymi rękoma. Co prawda było to dawno, bo grubo przed ich ślubem, ale może Ania przez to coś do mnie czuje? Mam nadzieję, że nie. Siedziałem na ławce przed klubem rozmyślając o tym wszystkim. Trochę czasu mi to zajęło.
-Można się dosiąść? -usłyszałem za sobą tak dobrze znany mi głos. Uśmiechnąłem się do niej, a po chwili siedzieliśmy razem przytuleni do Siebie- Dlaczego tak nagle wyszedłeś z klubu?
-Potrzebowałem trochę świeżego powietrza. Musiałem coś przemyśleć.
-Żałujesz tych oświadczyn... -powiedziała cicho po czym spuściła wzrok i zaczęła bawić się palcami.
-Żartujesz? Nie! Oczywiście, że nie! -szybko rozwiałem jej przypuszczenia.
-Jeśli tak to wiedz, że nie mam Ci tego za złe. To wszystko dzieje się tak szybko. Nie chcę być dla Ciebie ciężarem, rozumiem, że to może być dla ciebie błędem. W sumie nie dziwie Ci się. Jestem tylko zwykłą dziewczyną, która nic w życiu nie osiągnęła i raczej nie osiągnie, a Ty jesteś gwiazdą światowej klasy... -mówiła jak nakręcona. Nie mogłem tego słuchać. Wstałem z ławki i kucnąłem przed nią. Podniosłem jej twarz tak abym mógł spojrzeć w jej oczy, w których po chwili dostrzegłem łzy.
-Ann posłuchaj mnie przez chwilę! Nie żałuję tych oświadczyn, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że do nich doszło -powiedziałem patrząc prosto w jej piękne tęczówki.
-Naprawdę? -wytarła grzbietem dłoni samotnie spływające po jej policzku krople.
-Naprawdę. Kocham Cię najbardziej na świecie jak nikogo innego! -wyjaśniłem na co Ona uśmiechnęła się delikatnie.
-Ja też Ciebie kocham -powiedziała po czym złożyłem na jej ustach czuły pocałunek.
-Już jest okey? -zapytałem na co dziewczyna skinęła twierdząco- Chodź wracamy do klubu -rzuciłem, a następnie razem z dziewczyną skierowaliśmy się w stronę lokalu. Posiedzieliśmy tam jeszcze godzinę, ale kiedy zauważyłem, że moja narzeczona nie bawi się tak dobrze jak na początku pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i wróciliśmy do mnie. Ann od razu poszła pod prysznic, a ja poszedłem zrobić nam jeszcze po jakimś drinku.
********************************************************************************
Przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero dziś,
ale dopiero nie miałam dostępu do internetu.
A, że nie byłam dziś w szkole i jutro
raczej też nie idę to możliwie, że pojawi się kolejny ;)
A tak wgl opowiadanie powoli się kończy,
głównie dlatego, że jest BARDZO mało czytelników :)
Tak więc może jeszcze jakieś 10-12 rozdziałów to góra :D

Świetnie świetnie ♥
OdpowiedzUsuńTylko nie podoba mi się zachowanie Ani xD
Czekam ns next <3
Buziaki kochana ;*
Ania zazdrosnica xd a ja czekam na twoj rozdzial kochana <3
Usuń