Rozdział 50
*dwa tygodnie później*
Od kiedy Marco jest moim narzeczonym wszystko układa się lepiej niż wcześniej. Spędzaliśmy ze sobą ostatnio mnóstwo czasu głownie dlatego, że jest przerwa od meczy i przy okazji ja również mam wolne. Za 3 dni obóz przygotowawczy, dostałam propozycję żeby pojechać z nimi, ale nie wiem czy to będzie dobry pomysł. Powrót jest zaplanowany na dwa dni przed ślubem Jenn, a nie dość, że mam być jej druhną razem z Caroline oczywiście muszę jej pomóc. Co prawda miała być nią również Lara, ale wczoraj oznajmiła mojej siostrze, że wyjeżdża i nie będzie jej na ślubie. Widziałam jak ją to bolało, w końcu była to jej najlepsza przyjaciółka, a ten dzień ma być najpiękniejszy w jej życiu... Od kiedy wyszła ta afera, że była z Davidem zaczęły się oddalać. Okazało się, że znów są razem i wyjeżdżają do Londynu. Krzyżyk na drogę! Ja tęsknić nie będę na pewno! Szkoda mi tylko Jennifer... Zrobi dla mnie wszystko i za to kocham Ją najbardziej na świecie, ale właśnie przez to straciła przyjaciółkę. Trochę mi głupio, ale niestety nic już zrobić nie mogę.
Dziś postanowiliśmy razem z Reusikiem, Caro i Jonasem, że pójdziemy wybrać dla nas stroje. Jak łatwo się było domyślić zajęło nam to naprawdę dużo czasu. Ale zaoszczędziliśmy go trochę, bo my poszłyśmy osobno i chłopaki osobno. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu żeby znaleźć dwie śliczne sukienki. Przyznam, że było to trudne... W większości sklepach były sukienki koktajlowe, a my za wszelką cenę chciałyśmy mieć długie, kremowe, zwiewne suknie tak jak prosiła nas o to Jenn. Po zwiedzeniu jakiś 15 sklepu w końcu trafiłyśmy na te odpowiednie. Były niemalże identyczne jak opisane przez moją siostrę. Każda z nas przymierzyła sukienkę, kiedy zobaczyłyśmy, że dobrze na nas leżą od razu je wzięłyśmy. Zapłaciłyśmy pani ekspedientce i wyszłyśmy ze sklepu. W tedy zobaczyłyśmy, że nasi mężczyźni są w sklepie z garniturami naprzeciwko. Weszłyśmy do niego, żeby zobaczyć co wybrali. Jak się okazało chłopcy właśnie zmierzali w stronę kasy, więc jak szybko weszłyśmy do sklepu tak szybko z niego wyszłyśmy. Każde z nas wróciło do swojego domu, znaczy Caroline do Jonasa, a my do Marco. Oboje mięliśmy lenia, więc postanowiliśmy, że zamówimy jakąś pizzę. Po zjedzeniu obiadu zasiedliśmy na kanapie nie włączaliśmy jednak telewizji. Jak to Marco powiedział "cieszyliśmy się chwilą spokoju". W sumie i tak wyszło na to, że chwilę później uciekałam przed piłkarzem po całym domu, a On mnie gonił. Jednak w pewnej chwili poślizgnęłam się na dywanie. Na szczęście piłkarz w porę mnie złapał. Spojrzałam na niego lekko przestraszona, ale kiedy poczułam jego silne ręce uśmiechnęłam się delikatnie. Piłkarz położył ostrożnie nie odrywając swoich ust od moich warg.
-A teraz kara -powiedział kiedy w końcu się o de mnie odkleił i zaczął mnie łaskotać. Dobrze wiedział, że jest to mój słaby punkt i bardzo często to wykorzystywał. Próbowałam się jakoś wyślizgnąć, ale moje próby poszły na marne. Krzyczałam prosząc żeby mnie zostawił głośno się przy tym śmiejąc.
-Ekhem, chyba przeszkadzam -usłyszeliśmy i natychmiastowo podnieśliśmy się z ziemi.
-Nie umiesz pukać pacanie? -zaśmiał się blondyn po czym przywitał się z Robertem.
-Niestety -zaśmiał się i podszedł przytulić mnie na przywitanie- Słodcy jesteście.
-Dobrze wiedzieć -zaśmiał się mój narzeczony- A gdzie masz swoją żonkę?
-W domu, przyjechała do niej Ada, więc od rana robią swój FriendsTraning -odparł wzruszając ramionami- A w ogóle wychodzimy dziś wszyscy razem do klubu.
-Jak to do klubu, po co? -zapytałam siadając koło Lewandowskiego.
-Zabawić się trochę. Wypadałoby czasem gdzieś wyjść -uśmiechnął się- Lucas z Denise też będą.
-Biedna Deni będzie patrzeć jak wszyscy piją, a Ona jako abstynentka -zaśmiał się Marco. Lewy posiedział z nami jakąś godzinę, a później poszedł szykować się na wyjście. My podobnie po jego wyjściu zaczęliśmy się szykować. Zajęło nam to trochę czasu przez wygłupy, ale na umówioną godzinę byliśmy już w wyznaczonym przez przyjaciela klubie. Było dużo chłopaków z klubu ze swoimi partnerkami. Większość z nich cieszyło się z mojego pojawienia się poza jedną osobą.
*dwa tygodnie później*
Od kiedy Marco jest moim narzeczonym wszystko układa się lepiej niż wcześniej. Spędzaliśmy ze sobą ostatnio mnóstwo czasu głownie dlatego, że jest przerwa od meczy i przy okazji ja również mam wolne. Za 3 dni obóz przygotowawczy, dostałam propozycję żeby pojechać z nimi, ale nie wiem czy to będzie dobry pomysł. Powrót jest zaplanowany na dwa dni przed ślubem Jenn, a nie dość, że mam być jej druhną razem z Caroline oczywiście muszę jej pomóc. Co prawda miała być nią również Lara, ale wczoraj oznajmiła mojej siostrze, że wyjeżdża i nie będzie jej na ślubie. Widziałam jak ją to bolało, w końcu była to jej najlepsza przyjaciółka, a ten dzień ma być najpiękniejszy w jej życiu... Od kiedy wyszła ta afera, że była z Davidem zaczęły się oddalać. Okazało się, że znów są razem i wyjeżdżają do Londynu. Krzyżyk na drogę! Ja tęsknić nie będę na pewno! Szkoda mi tylko Jennifer... Zrobi dla mnie wszystko i za to kocham Ją najbardziej na świecie, ale właśnie przez to straciła przyjaciółkę. Trochę mi głupio, ale niestety nic już zrobić nie mogę.
Dziś postanowiliśmy razem z Reusikiem, Caro i Jonasem, że pójdziemy wybrać dla nas stroje. Jak łatwo się było domyślić zajęło nam to naprawdę dużo czasu. Ale zaoszczędziliśmy go trochę, bo my poszłyśmy osobno i chłopaki osobno. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu żeby znaleźć dwie śliczne sukienki. Przyznam, że było to trudne... W większości sklepach były sukienki koktajlowe, a my za wszelką cenę chciałyśmy mieć długie, kremowe, zwiewne suknie tak jak prosiła nas o to Jenn. Po zwiedzeniu jakiś 15 sklepu w końcu trafiłyśmy na te odpowiednie. Były niemalże identyczne jak opisane przez moją siostrę. Każda z nas przymierzyła sukienkę, kiedy zobaczyłyśmy, że dobrze na nas leżą od razu je wzięłyśmy. Zapłaciłyśmy pani ekspedientce i wyszłyśmy ze sklepu. W tedy zobaczyłyśmy, że nasi mężczyźni są w sklepie z garniturami naprzeciwko. Weszłyśmy do niego, żeby zobaczyć co wybrali. Jak się okazało chłopcy właśnie zmierzali w stronę kasy, więc jak szybko weszłyśmy do sklepu tak szybko z niego wyszłyśmy. Każde z nas wróciło do swojego domu, znaczy Caroline do Jonasa, a my do Marco. Oboje mięliśmy lenia, więc postanowiliśmy, że zamówimy jakąś pizzę. Po zjedzeniu obiadu zasiedliśmy na kanapie nie włączaliśmy jednak telewizji. Jak to Marco powiedział "cieszyliśmy się chwilą spokoju". W sumie i tak wyszło na to, że chwilę później uciekałam przed piłkarzem po całym domu, a On mnie gonił. Jednak w pewnej chwili poślizgnęłam się na dywanie. Na szczęście piłkarz w porę mnie złapał. Spojrzałam na niego lekko przestraszona, ale kiedy poczułam jego silne ręce uśmiechnęłam się delikatnie. Piłkarz położył ostrożnie nie odrywając swoich ust od moich warg.
-A teraz kara -powiedział kiedy w końcu się o de mnie odkleił i zaczął mnie łaskotać. Dobrze wiedział, że jest to mój słaby punkt i bardzo często to wykorzystywał. Próbowałam się jakoś wyślizgnąć, ale moje próby poszły na marne. Krzyczałam prosząc żeby mnie zostawił głośno się przy tym śmiejąc.
-Ekhem, chyba przeszkadzam -usłyszeliśmy i natychmiastowo podnieśliśmy się z ziemi.
-Nie umiesz pukać pacanie? -zaśmiał się blondyn po czym przywitał się z Robertem.
-Niestety -zaśmiał się i podszedł przytulić mnie na przywitanie- Słodcy jesteście.
-Dobrze wiedzieć -zaśmiał się mój narzeczony- A gdzie masz swoją żonkę?
-W domu, przyjechała do niej Ada, więc od rana robią swój FriendsTraning -odparł wzruszając ramionami- A w ogóle wychodzimy dziś wszyscy razem do klubu.
-Jak to do klubu, po co? -zapytałam siadając koło Lewandowskiego.
-Zabawić się trochę. Wypadałoby czasem gdzieś wyjść -uśmiechnął się- Lucas z Denise też będą.
-Biedna Deni będzie patrzeć jak wszyscy piją, a Ona jako abstynentka -zaśmiał się Marco. Lewy posiedział z nami jakąś godzinę, a później poszedł szykować się na wyjście. My podobnie po jego wyjściu zaczęliśmy się szykować. Zajęło nam to trochę czasu przez wygłupy, ale na umówioną godzinę byliśmy już w wyznaczonym przez przyjaciela klubie. Było dużo chłopaków z klubu ze swoimi partnerkami. Większość z nich cieszyło się z mojego pojawienia się poza jedną osobą.
***************************************************************************************
Jakieś dziwne to wyszło, ale no cóż...
Chyba zakończyła się moja dobra passa xd

Nie pleć głupot. Rozdział świetny. Czekam na neeeext. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Kasia : *
Dzięki kochana <3 :*
UsuńKocham kocham ! ♡ jeden z moich ulubionych blogów :*
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, zresztą jak zawsze <3
Buziaki ^^
Jeju jak fajnie takie coś słyszeć <3
UsuńSzkoda, że tylko dwie czy trzy osoby czytają tego bloga ;c
No, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz ;)
Dzięki mimo wszystko bo jesteś ze mną najdłużej <3