Playlista

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 48 :)

Rozdział 48

Podczas składania życzeń było dużo śmiechu. Cieszyłam się, że nie było sztywnej atmosfery tylko każdy z każdym dobrze się dogadywał. Nawet rodzice Marco się rozluźnili i znaleźli wspólny język z moimi co było bardzo miłe. Jak się okazało niepotrzebnie chodziłam cały dzień zdenerwowana. Rodzice piłkarza są przesympatyczni! Dość dużo z nimi rozmawiałam i wydaje się, bynajmniej mam taką nadzieję, że mnie polubili. Kiedy przyszedł czas na prezenty było naprawdę ciekawie. Każdy po kolei dawał każdemu prezenty. Zaczęli moi rodzice, a ja byłam przed ostatnia. Najbardziej ciekawa byłam reakcji ukochanego. Wręczyłam mu prezent, a On spokojnie go otworzył. Wyjął z paczki kupiony prze ze mnie zegarek i uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuję kochanie, jest prześliczny -powiedział po czym pocałował mnie w policzek i nałożył go na rękę.
-Cieszę się, że Ci się podoba -na mojej twarzy wymalował się uśmiech i wzięłam się za dalsze rozdawanie. W końcu przyszła pora na Marco, ponieważ chciał być ostatni. Wręczał każdemu po kolei paczki, jednak tą dla mnie dla mnie zostawił na sam koniec. Nie ukrywam, że ciekawiło mnie co dostanę. 
-No to teraz chyba najważniejszy prezent -powiedział z uśmiechem na twarzy. Blondyn przeprosił wszystkich na chwilę i skierował się w stronę kuchni. Wrócił po chwili z whisky w jednej ręce i bukietem w drugiej. Nie mam pojęcia jak tego nie zauważyłam. Alkohol wręczył mojemu tacie, a kwiaty mojej mamie. Co prawda prezent dał im już wcześniej, więc było to dziwnym zaskoczeniem. Następnie podszedł do mnie, więc ja również wstałam. Zdziwiło mnie jednak to, że piłkarz zamiast stanąć, uklęknął prze de mną - Ann... Wiem, że nie jesteśmy ze sobą jakoś strasznie długo, a wręcz przeciwnie. Te kilka miesięcy to krótko, ale kocham Cię nad życie. Nigdy nie czułem czegoś takiego i wiem, czuję to, że jesteś tą jedyną. Chcę spędzić z Tobą resztę mojego życia -mówił plącząc się w swoich słowach, a wszyscy zebrani obserwowali daną sytuację. Na początku w ogóle nie skojarzyłam faktów, ale kiedy zobaczyłam, że Marco wyjmuje z kieszeni swojej marynarki charakterystyczne pudełko serce zaczęło bić mi szybciej- Kochanie czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie  i zostaniesz moją żoną? -kiedy usłyszałam te słowa w moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia oczywiście. Spojrzałam na tatę, którego oczy również świeciły. Uśmiechnął się i skinął twierdząco głową.
-Tak, tak! Oczywiście, że tak! -niemalże wykrzyczałam po czym rzuciłam się na szyję piłkarza. W tedy po moich policzkach spłynęły łzy. Marco otworzył pudełko, wyjął z niego pierścionek i wsunął go na mój palec. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie przed chwilą się stało. Byłam najszczęśliwsza na świecie. Usłyszałam brawa ze strony rodziny, a następnie złożyłam na ustach ukochanego namiętny pocałunek. Bez wątpienia najlepszy prezent jaki dostałam! Po tym jak ponownie usiadłam przy stole Jenn podała mi chusteczki, więc wytarłam mokre oczy i spojrzałam na cudowny diamentowy pierścionek widniejący na mojej dłoni. Po chwili wszyscy zaczęli nam gratulować. Marco zaskoczył niemal każdego za wyjątkiem Davida i swojego ojca, ponieważ Oni wiedzieli o tym od samego początku. Jakoś o 21 usłyszałam pukanie do drzwi, więc przeprosiłam gości i poszłam otworzyć. Za drzwiami zobaczyłam uśmiechniętą Caroline, która przyszła złożyć życzenia. Kiedy dowiedziała się, że Marco mi się zaręczył była prawie tak samo szczęśliwa jak ja. Złamała się opłatkiem z każdym z moich gości i po jakiś 15 minutach wróciła do swojego domu, gdzie czekała na nią rodzina. Reszta wieczoru minęła oczywiście nam wszystkim w świetnych humorach. Było bardzo dużo rozmów i śmiechów. Zauważyłam, że moja i piłkarza mama bardzo się polubiły. Cały wieczór przegadały razem podobnie jak nasi ojcowie. Podczas kolacji na jaw wyszła również miła niespodzianka, a mianowicie to, że Denise jest w ciąży. Aż było mi dziwnie kiedy dowiedziałam się, że mój braciszek będzie ojcem. Tak więc chcąc nie chcąc tegoroczna kolacja wigilijna była pełna wrażeń i niespodzianek. Jakoś o 23 zostaliśmy sami z piłkarzem, więc wypadałoby trochę posprzątać. Blondyn pomógł mi wszystko pozanosić do kuchni i ogólnie ogarnąć salon. Następnie poszliśmy na górę. Wzięłam piżamę i kierowałam się w stronę łazienki, ale nagle poczułam pociągnięcie za na nadgarstek. Piłkarz przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować.
-Kochanie poczekaj 5 minut pójdę się tylko umyć! -mówiłam przez śmiech kiedy w końcu się odkleił.
-To ja pójdę z Tobą, nie możemy przecież marnować tak dużo wody -usłyszałam również śmiejącego się chłopaka. Nie odpowiedziałam nic tylko pociągnęłam go za sobą do łazienki. Zdjęliśmy z siebie nawzajem ciuchy bez przerwy się przy tym całując i razem wskoczyliśmy pod przestronny prysznic. Ostatecznie "przenieśliśmy się" do sypialni po jakiś 20 minutach. Po wszystkim opadliśmy zmęczeni na łóżko i wtuleni w siebie po jakimś czasie w końcu zasnęliśmy. 
*********************************************************************************

jakiś taki słodki :D
miłego czytania <3


4 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaa oświadczył się jej ! <3
    Tego to bym się nie spodziewała xD
    Kolejny świetny wpis :*
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli niespodzianka się udała :D
      dzięki kochana ♥
      I ty prędko dawaj rozdział! :*

      Usuń
  2. Nie spodziewałam się zupełnie, że Marco jej się oświadczy. Super bardzo się cieszę. Rozdział świetny jak zawsze.
    Pozdrawiam! ;-) :-* <3

    OdpowiedzUsuń