Playlista

sobota, 22 marca 2014

Koniec :c

 
 
No hej :D
 
Dodałam na nowego bloga bohaterów opowiadania :)
W takim razie nie ma tutaj co więcej pisać ;) I to chyba koniec tego bloga ;]
Do zobaczenia na nowym blogu! :D
 
A tak wgl Borussia wygrała dziś 3:0 z Hannoverem, a derby Londynu
zakończyły się 0:6 dla Chelsea!! <3 :D
 
Papa <3
 
 

 


poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 57 :) -ostatni!

Rozdział 57
 
 
Leżałam wtulona w nagi tors piłkarza i rozmyślałam o tym co właśnie między nami zaszło. Miałam trochę wyrzuty sumienia, że od razu po rozstaniu z Marco, poszłam do łóżka z Robertem. Tym bardziej, że byli oni najlepszymi przyjaciółmi. Czułam się podle nawet nie wiem dlaczego...
-Robert? -powiedziałam robiąc kółka na klacie piłkarza- Jak to teraz wszystko będzie wyglądać?
-A jak ma wyglądać? Wezmę rozwód z Anią, kupię nowy dom... -mówił tak spokojnie jakby nic się nie stało. Trochę nie rozumiałam jego spokoju- i zamieszkamy razem -uśmiechnął się.
-A już myślałam, że tego żałujesz -zaśmiałam się cicho po czym słodko pocałowałam piłkarza. Wstałam z łóżka i wolnym krokiem skierowałam się do łazienki. Bez przerwy czułam na sobie pełen pożądania wzrok piłkarza, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. Jako, że nie miałam na sobie ciuchów od razu weszłam pod prysznic. Trochę się wystraszyłam kiedy stojąc pod strumieniem wody poczułam dłonie Roberta na swoim ciele. W efekcie z łazienki wyszliśmy po jakiejś godzinie. Ubrałam się, a następnie razem z brunetem poszliśmy na dół zrobić jakieś śniadanie. Była dopiero 12, a o 14 musieliśmy być na SIP. Co prawda wczoraj myślałam żeby zrezygnować z posady trenera klubu, ale Lewy przekonał mnie żebym została. Kiedy pojechaliśmy na stadion byliśmy tylko my, Kuba, Łukasz, Mitch i Mats. Ja poszłam do swojej szatni bo nie chciałam im tego wszystkiego tłumaczyć, więc klubowa 9 zaproponowała, że mnie wyręczy. Podziękowałam mu przelotnym pocałunkiem co zauważyli piłkarze, a następnie zniknęłam za drzwiami szatni.
 
 
*dwa lata później*
 
Robert jest już dawno po rozwodzie. Ania powiedziała, że nie będzie próbować go przy sobie zatrzymywać, ponieważ sama chce ułożyć sobie życie z Reusem. Przyznała się również, że kilkukrotnie zdradziła z nim Lewego. Najbardziej dziwiło, ale i ucieszyło mnie to, że piłkarze nawet się nie pokłócili. Ja z Marco również utrzymujemy ze sobą kontakt. Oczywiście to nie to samo co kiedyś, ale można powiedzieć, że się przyjaźnimy. Skończyłam studia i nadal pracuję dla Borussii do tego ostatnio podpisałam kontrakt na kolejne cztery lata. Swój stary dom sprzedałam i razem z Robertem kupiliśmy nowy. Kiedy powiedziałam o tym rodzicom jakoś specjalnie nie skakali ze szczęścia, ale kiedy poznali Lewego bliżej polubili go chyba jeszcze bardziej niż Reusa na samym początku. Dla nich i tak było najważniejsze moje szczęście. Caroline i Jonas są już po ślubie, a mój i Roberta będzie za dwa miesiące. Co prawda nie będzie ślubu kościelnego, ale mi cywilny w zupełności wystarczy. Ważne jest to, że w końcu znalazłam kogoś kto naprawdę mnie kocha i ze wzajemnością. Można powiedzieć, że wszystko jest jak w bajce. Lepiej tego wszystkiego nie mogłam sobie wymarzyć. A i jeszcze jedno i chyba najważniejsze! Jestem w trzecim tygodniu ciąży. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, można powiedzieć, że wszystko jest jak w bajce. Lepiej tego wszystkiego nie mogłam sobie wymarzyć.
 
KONIEC!
 
**********************************************************************************
 
No tak jakoś wyszło, że jest to już koniec xd
Będę dalej pisać opowiadanie, ale to za jakiś czas i już na innym blogu :)
Kiedy zacznę na pewno dodam tutaj notkę informacyjną ale jeszcze nie teraz xd
 
Mam nadzieję, że opowiadanie podobało się czytającym
i dziękuję za wszystkie komentarze <3 Do zobaczenia :*
 

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 56 ;)

Rozdział 56
 
W parku byłam po nie całych 10 minutach po tym jak wyszłam z domu. Udało mi się dojrzeć bruneta siedzącego na jednej z ławek, więc czym prędzej podeszłam do niego. Kiedy usiadłam na ławce od razu się w niego wtuliłam i zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
-Jezu, Ann co Ci się stało? -zapytał lekko przerażony i mocno mnie przytulił.
-Marco... -powiedziałam podnosząc wzrok na piłkarza.
-Co z nim? Coś mu się stało?! -poderwał się i spojrzał na mnie pytająco.
-Nie, nie o to chodzi... On mnie zdradził -znów zaczęłam szlochać.
-Nie Ann On by Ci ego nie zrobił, za bardzo Cię kocha...
-To powiedz mi dlaczego kiedy weszłam do jego domu On siedział bez koszulki a twoja żona półnaga na nim? -po raz kolejny po moim policzku spłynęły łzy. 
-Powiedz mi, że to żart -powiedział po chwili ciszy. Spojrzałam w jego oczy w których dojrzałam łzy i pokręciłam przecząco głową. Energicznie wstał z ławki i już chciał odchodzić.
-Robert proszę, chociaż Ty ze mną zostań -powiedziałam ledwie słyszalnie chwytając Go za dłoń. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem po czym pociągnął mnie lekko za rękę i razem z nim skierowałam się do jego czarnego mercedesa. Usiadłam na miejscu pasażera przez całą drogę nic się nie odzywając i gapiąc się tępo w widok za oknem. Zatrzymaliśmy się pod moim domem, a po chwili siedzieliśmy już u mnie w salonie. Wzięłam butelkę wódki, sok oraz dwa kieliszki i szklanki po czym wszystko postawiłam na szklanym stoliku i nalałam trunek. Jeden kieliszek dałam piłkarzowi a sama wzięłam jeden. Przez chwilę w ogóle się nie odzywaliśmy ale po kilku kieliszkach czyli kiedy trochę się rozróżniliśmy zaczęliśmy rozmawiać o tym co się stało. Dowiedziałam się, że Robert coś podejrzewał, ale miał nadzieję, że to tylko jego zazdrość. Ja byłam tak tym wszystkim zaślepiona, że niczego się nie domyślałam. Myślałam, że Marco naprawdę mnie kocha, ale jednak się myliłam.
Nagle usłyszałam energiczne pukanie do drzwi.
-Idę już idę! Pali się czy co? -rzuciłam już dosyć wstawiona. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam nikogo innego jak Marco i Anię- O nasza zakochana para zaszczyciła mnie swoją obecnością! Czym sobie na to zasłużyłam? -powiedziałam ironicznie jednocześnie się śmiejąc.
-Przyszliśmy to wszystko wyjaśnić -powiedział spokojnym głosem blondyn.
-A co tu jest do wyjaśnienia? Przyłapałam was na gorącym uczynku, nie ma czego wyjaśniać!
-To chociaż nie mów o tym Robertowi, On nas zabije... -dodała dziewczyna.
-Ups, troszkę się spóźniliście, A teraz przepraszam, ale mam gościa, pa! -powiedziałam złośliwie i zatrzasnęłam im drzwi przed nosem od razu zamykając je za klucz. Wróciłam chwiejnym krokiem do salonu gdzie siedział Robert i rzuciłam się na miejsce gdzie siedziałam kilka chwil temu. Razem z Lewym stwierdziliśmy, że zrobimy dziś wszystko żeby zapomnieć o dzisiejszym zdarzeniu. Wlaliśmy w siebie hektolitry alkoholu, a co było tego skutkiem? Nic kompletnie, nic nie pamiętałam. Jedna, wielka, czarna dziura! Obudziłam się rano w mojej sypialni całkowicie naga do tego z wielkim bólem głowy. Przykryta byłam tylko kołdrą, a obok mnie leżał tak samo nagi Robert. I w tym momencie zaczęłam przypominać sobie co wydarzyło się wczoraj w nocy. Nieco wystraszona usiadłam na krawędzi łóżka chowając twarz w dłonie. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula i całuje po szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i po chwili odwróciłam się całując piłkarza.
-Z chęcią bym to powtórzył, wiesz? -wyszeptał między pocałunkami.
-To na co czekasz? -powiedziałam przegryzając dolną wargę. Skoro Ania i Marco mogą się ze sobą zabawiać to dlaczego my mamy być gorsi?
***********************************************************************************
Tak trochę się tu porobiło :p
Ale no co? :D
 


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 55 ;)

Rozdział 55
 
*miesiąc później*
Moje żebro już w pełni się zagoiło.  Wyszło na to, że nie pojechałam z chłopakami na obóz, bo nie miałabym nawet po co. Cały czas spędzałam z Caroline. Pomagała mi trochę bo wszystkiego sama robić nie mogłam. A no właśnie! Byliśmy też na ślubie Jennifer i Tobiasa! Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Wesele było cudowne, podobnie jak wygląd mojej siostrzyczki. Stała się jednak dziwna rzecz, a mianowicie pojawienie się Lary z Davidem. Nie byli zaproszeni na całą ceremonię, więc złożyli tylko życzenia i zniknęli. Miałam ochotę zabić ich oboje, bo wyraźnie zepsuli humor Jenn, ale stwierdziła, że nie będzie się tym przejmować i po chwili o tym zapomniała.
 
Dziś jest Wtorek, więc nie mam zajęć na uczelni jednak trzeba iść do pracy. Wstałam jakoś o 10, posprzątałam trochę w domu i zrobiłam sobie śniadanie. Wpadła do mnie Caro, więc byłam zmuszona zrobić dwie porcje, ale to przyzwyczajenie. Później zasiadłyśmy przed telewizorem i w sumie tak spędziłyśmy najbliższe kilka godzin jednocześnie ze sobą rozmawiając. Jakoś o 15 zostawiłam przyjaciółkę, a sama poszłam spakować się na trening. Wzięłam klubową torbę i spakowałam do niej wszystkie potrzebne rzeczy. W piątek dostałam nowy strój tak jak prosiłam Jurgena. Stwierdziłam, że zbyt luźna koszulka nie jest najwygodniejsza do treningów, więc dostałam kilka par topów sportowych i krótkich spodenek z logiem klubu. Będzie mi o niebo lepiej. Kiedy miałam już spakowany strój zeszłam na dół. Do torby włożyłam jeszcze picie, a następnie ubrałam się i razem z Caroline pojechałyśmy pod SIP. Dziewczyna stwierdziła, że pojedzie ze mną, ponieważ chciała porozmawiać z panem Watzke o pracy, którą jej zaproponował, a mianowicie o pracy dietetyka klubu. Cieszyłam się tym, że przyjaciółka będzie mogła pracować ze mną oczywiście jeśli pójdzie jej ta rozmowa, ale o to się nie martwię. Wiem, że zna się na tym bardzo dobrze.
Kiedy byłyśmy na miejscu życzyłam dziewczynie powodzenia, a sama szybkim krokiem skierowałam się do szatni. Ubrałam się w strój, a po chwili byłam już na siłowni. Byli tam już wszyscy zawodnicy za wyjątkiem Marco. Nie ukrywam, że zdziwiła mnie nieobecność mojego narzeczonego tym bardziej, że praktycznie od Soboty go nie widziałam. Nie dzwonił, nie pisał, kompletnie nic, a do tego nie przyszedł na dzisiejszy trening, ale co zrobię. Po chwili zaczęłam prowadzić trening. Miałam nadzieję, że spóźni się czy coś w tym stylu, ale niedoczekanie. Na szczęście chłopaki robili wszystko bym się tym nie przejmowała i faktycznie, na czas treningu praktycznie w cale o tym nie myślałam. Trening skończyłam jakoś 10 minut przed czasem, a kiedy poszłam do szatni wzięłam szybki prysznic i postanowiłam jechać do Reusa. Po 15 minutach byłam już pod jego domem. Samochód był na miejscu, więc wszystko wskazuje na to, że jest. Pośpiesznie wyszłam z auta i skierowałam się w stronę wejścia. Delikatnie nacisnęłam na klamkę po czym weszłam na posiadłość piłkarza. Słyszałam jakieś śmiechy i od razu coś mi tu nie pasowało. Wolnym krokiem kierowałam się w stronę salonu będąc przy tym najciszej jak potrafię. Kiedy stałam  kilka kroków od pomieszczenia po prostu zaniemówiłam. Nie wierzyłam własnym oczom. Zobaczyłam Marco siedzącego bez koszulki na kanapie, a na nim siedzącą okrakiem, półnagą, śmiejącą się Anię. 
-Nigdy bym Ci tego nie zrobił hmmm? -rzuciłam cicho, a po moim policzku spłynęła całkiem samotna i słona łza. Kiedy mnie usłyszeli dziewczyna natychmiast zeskoczyła z blondyna i zakryła się koszulką.
-Ann to nie jest tak jak wygląda -zaczął coś dukać jednocześnie wstając.
-A jak możesz mi to wytłumaczyć?!... Spokojnie już pogodziłam się z tym, że dla was liczy się tylko sex, a uczucia nie mają znaczenia -"uśmiechnęłam się" ze łzami w oczach i obróciłam na pięcie chcąc już wychodzić jednak po chwili znów się wróciłam- A jeszcze jedno, to chyba należy do Ciebie -zdjęłam z palca pierścionek i rzuciłam w niego- Szczęścia życzę! -dodałam na odchodne i w ekspresowym tempie wyszłam z domu piłkarza. Od razu odpaliłam samochód i z piskiem opon ruszyłam w stronę mojego domu. Kiedy już w nim byłam opadłam na kanapę gapiąc się w jeden punkt. Nie chciałam być teraz sama, jeszcze przez tego idiotę coś bym sobie zrobiła. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer jednego z najlepszych przyjaciół. Poprosiłam go o spotkanie w parku, kiedy usłyszałam potwierdzenie znów wyszłam z domu i skierowałam się w ustalone miejsce.
***********************************************************************************
 
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wiem, że nie było mnie tu bardzo długo bo prawie przez miesiąc, ale jakoś nie miałam czasu tutaj pisać xd Całe ferie nie było mnie w domu, ale z tego tłumaczyć się chyba nie muszę. Do tego później dochodziło brak weny a nawet ochoty pisania tutaj, więc  wszystkich czytających serdecznie przepraszam xd A co do rozdziału :
Jakoś za kolorowo mi tutaj było, nie gniewajcie się hyhy <3